MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Albania tania dla turysty

Agata Kowalczyk
Centralny plac Tirany, a przy nim meczet, jedyna ciekawa budowla.
Centralny plac Tirany, a przy nim meczet, jedyna ciekawa budowla. M. Dudzik
Stolica kraju Tirana, to prawdziwy cenowy raj dla polskiego turysty. Gorzej z atrakcjami turystycznymi, których trochę brakuje.

Głośna, gorąca, tania i dziwnie znajoma - taka jest Tirana, stolica Albanii. Wielu atrakcji tam nie ma, ale będzie co wspominać z podróży.

Droga do Tirany jest wąska, ruchliwa, ale bez dziur. Auta jadą nie szybciej niż 40-50 kilometrów na godzinę. Po drodze mijamy rozpadające się domy, budynki z kartonu czy szmat, które najbiedniejszym służą do mieszkania. Dziwne, że trzymają się w pionie. Przejeżdżamy przez drewniany most, w którym nie ma co drugiej deski. Pilot zapewnia, że tydzień temu jechał tędy i nic złego się nie stało. Z obu stron przeprawy stoi kolejka samochodów, ponieważ na moście mieści się tylko jeden wóz.
Im bliżej Tirany tym ruch jest większy. Droga jest nadal wąska, bez chodników.
Sznury tubylców objuczonych tobołkami suną do miasta, w pyle, obok samochodów. Kilkanaście kilometrów przed Tiraną zaczyna się korek. 90 procent stojących w nim aut, to mercedesy, także z najwyższej półki. Szokujące zestawienie z lepiankami stojącymi przy drodze.

Wjeżdżamy do miasta. Na każdym skrzyżowaniu są światła i stoi policjant. Kierowcy nie zwracają jednak uwagi ani na czerwone światło, ani na znaki stróżów prawa. Pędzą przed siebie jeden za drugim, a piesi gromadzą się przed pasami. W końcu ktoś odważny rzuca się na jezdnię, nie zwracając uwagi na czerwone światło, słychać pisk hamulców, wozy stoją, a przechodnie przeprawiają się na drugą stroną jezdni. Cudzoziemcy patrzą przerażeni na te obrazki.

Centrum Tirany to betonowy plac przypominający Nową Hutę. Stoi tu teatr z rewolucyjną mozaiką. Jedyną atrakcyjną budowlą jest meczet Ethem Beya. Wnętrza zdobią kolorowe freski i miękkie dywany. Świątynię można zwiedzać, trzeba pamiętać o zdjęciu butów, a kobiety muszą założyć na głowę chustki. Leżą one przy wejściu. Gospodarze meczetu zachęcają do wejścia na minaret, aby z góry zobaczyć miasto. Ale uwaga, panowie żądają sowitej opłaty.

Za placem rozciąga się szeroka aleja, przy której stoją całkiem ładne budynki rządowe, a dalej szklana piramida, którą wybudował były dyktator Albanii Enver Hodża. Jego córka miała w niej urządzić mauzoleum, nie zdążyła, bo zmieniły się władze państwa. W piramidzie działa teraz centrum targowe.

W centrum nie ma zbyt wielu restauracji czy sklepów. Natomiast stoją budki z miejscowymi fast foodami. Najczęściej je się tu ciasto o nazwie “burek" przełożone mięsem, szpinakiem czy serem. Jego cena zależnie od nadzienia wynosi 60-100 leków. To smaczne i syte danie. Na ulicach sprzedawane są także pieczone kasztany i świeże owoce na przykład kaki po 20 leków. Chodniki są oblepione straganami z papierosami. Ich ceny są bardzo atrakcyjne, paczka kosztuje 60 leków. Za butelkę wody mineralnej zapłacimy 40 leków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Albania tania dla turysty - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie