- Mama nie żyje od siedmiu lat, a Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego przysłała jej informację o wzroście emerytury - mówi pan Andrzej z Tarnobrzega. Zastanawia się, czy ktoś nie pobierał przez ten czas pieniędzy. - Nie - zapewnia Wojciech Chrapczyński, dyrektor Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego w Opatowie.
Syn zmarłej tarnobrzeżanki denerwuje się: - Jak to możliwe, żeby przysyłać informację do mamy po tylu latach od jej śmierci. To kpiny. Bałagan mają i tyle.
- My nie zawiniliśmy - tłumaczy dyrektor Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego w Opatowie. Wyjaśnia, że tarnobrzeżanka otrzymywała świadczenie po zmarłym mężu. Od 1998 roku jej "papiery" przesłano do Zakładu Emerytalno - Rentowego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
- Ani Ministerstwo, ani nikt z rodziny nie poinformował nas, że ta pani zmarła. Jej dane były wprowadzone do naszego systemu i automatycznie przysłaliśmy jej informację o waloryzacji świadczenia. Dzięki państwa sygnałowi wycofaliśmy jej dane z systemu - mówi Wojciech Chrapczyński. Dodaje jednak, że pieniądze nie były wypłacane.
- Informowaliśmy o śmieci mamy telefonicznie najpierw Kasę Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego w Opatowie, a potem oddział w Tarnobrzegu - zapewnia syn zmarłej tarnobrzeżanki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?