Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To oni zrobili wiklinową reklamę

Sławomir CZWAL <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
Na planie telewizyjnej reklamy
Na planie telewizyjnej reklamy archiwum prywatne
Artysta z Kopek ze swoim tranzystorowym radiem.
Artysta z Kopek ze swoim tranzystorowym radiem. archiwum prywatne

Artysta z Kopek ze swoim tranzystorowym radiem.
(fot. archiwum prywatne)

Buty, megafon, sprzęt do nurkowania, radio tranzystorowe, korale, lornetka, a nawet motocykl. Artyści z Kopek udowodnili, że z wikliny można zrobić wszystko. Teraz podziwiać możemy to w telewizji.

W kuchni państwa Zygmuntów cała ściana jest w wiklinowej szacie.
W kuchni państwa Zygmuntów cała ściana jest w wiklinowej szacie. M. Radzimowski

W kuchni państwa Zygmuntów cała ściana jest w wiklinowej szacie.
(fot. M. Radzimowski)

Kazimierz Zygmunt w kręgach wikliniarzy znany jest już od dawna. Stworzył dwie wiklinowe kolekcje mody, współpracował przy tworzeniu smoka Waldemara, który dumnie zasiadał w centrum Rudnika nad Sanem. Znane też były jego nietypowe zainteresowania związane z wikliną. Prawdziwy kunszt pokazał przy wyplataniu wiklinowego bucika, długości... 19 milimetrów. Miniaturowe cudeńka zachwycają gości domu państwa Zygmuntów. Ale pod koniec maja stanął przed prawdziwym wyzwaniem.

Polecony przez znajomych

- Współpracuję z jednym z hurtowników z Lublina i do niego zgłosiła się firma z Łodzi, z zapytaniem, czy nie znają kogoś, kto by wykonał z wikliny jeżdżący motocykl - opowiada Kazimierz Zygmunt, artysta wikliniarz z Kopek. - W taki sposób polecili mnie i trafiłem na rozmowy do Warszawy. Tam zadeklarowałem się, że jestem w stanie opleść dla nich motocykl wikliną i jeszcze parę innych rzeczy. Wszystko było objęte tajemnicą. Nie wiedziałem, dla kogo ten motocykl i w jakiej reklamie wystąpi, dopiero później dowiedziałem się, że będzie to reklama telefonii komórkowej Ery - Heyah. Do wykonania było bardzo dużo rzeczy z wikliny. Miałem mało czasu, bo zaledwie dziewięć dni. Wtedy uzgodniliśmy, że ja wyplatam motocykl i parę rzeczy, a pozostałe będą robione w Łodzi. To był ciężki okres. Zaraz po powrocie z Warszawy musiałem wziąć się za wypisywanie świadectw. Zaczęło brakować czasu, bo jestem nauczycielem i wychowawcą w szkole w Jeżowym, a tu za pasem koniec roku szkolnego.

Wiklinowy ural

Pan Kazimierz myślał, że otrzyma ramę motocyklu, a tu następnego dnia do domu przywieźli mu całego urala i w dodatku z przyczepką.

- Na początku się przestraszyłem, że mogę nie zdążyć, ale z pomocą przyszli mi sąsiedzi Czesław Rębacz i Jacek Dziura - opowiada Kazimierz Zygmunt. - Wyjęliśmy silnik, rozebraliśmy na części prawie cały motocykl. Założenie były dwa - ma być z wikliny i jeździć. Największą trudność mieliśmy z opleceniem kół. Ostatecznie, z pomocą Józefa Mądronia, opletliśmy całe koła, wraz z oponami. Pojawiły się też kłopoty z wypleceniem rury wydechowej, ale podzieliśmy ją na mniejsze kawałki. Każdego dnia musiałem wysyłać zdjęcia z postępów z naszej pracy.

W przydomowym garażu, przerobionym na pracownię wikliniarską w Kopkach powstał nie tylko motocykl. Zrobiono tam również megafon, buty motocyklisty, kamizelkę oraz rękawice, hełmy, sprzęt do nurkowania, radio tranzystorowe, korale, łańcuchy, megafon, lornetkę i latawiec. Wszystkie przedmioty pojawiły się w telewizyjnej reklamie.

Na planie

Warunkiem przyjęcia zlecenia na wykonanie motocykla było wykonanie go do 21 czerwca. Artystom z Kopek udało się go zrobić nawet jeden dzień wcześniej. Kilka dni później była już wizyta na planie filmowym.

- Widać było, że wiklinowy motocykl przerósł oczekiwania samych pomysłodawców - dodaje Kazimierz Zygmunt. - Na planie bez nas mogliby sobie nie poradzić. Trzeba znać specyfikę wikliny, mieć doświadczenie w łączeniu ją z innymi elementami. Scenę zjazdu motoru kręcono chyba ze 30 razy. Motocykl na górę wciągał czterokołowy quad i pomagał mu zjeżdżać.

Na planie wikliniarze z Kopek musieli też zrobić kilka poprawek, bo okazało się, że kamizelka motocyklisty jest za duża. Reżyser wymyślił, że potrzebna jest wiklinowa pompka do kół. Wypleciono również dodatkowe miejsce dla pasażera.

A może czołg?

- Lubię nowe wyzwania - mówi Kazimierz Zygmunt. - Teraz przygotowujemy się do wyplecenia całej piwiarni. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, dla kogo będę mógł wypleść z wikliny samochód, czołg, a może nawet samolot. Z wikliny da się zrobić wszystko, a jedynym ograniczeniem jest tylko wyobraźnia.

Pleciemy

Dwuznaczność słowa "pleciemy" wykorzystała w swojej letniej promocji jedna telefonii komórkowej. W telewizyjnych reklamach wszyscy chodzą w wiklinowych ubraniach, pływają na wiklinowych deskach, jeżdżą wiklinowym motorem. Część z nich ma wiklinowe okulary, a nawet... biustonosze i kąpielówki.

- Pomysł na wykorzystanie dwuznaczności słowa "pleciemy" i wikliny to wspólne przedsięwzięcie naszego działu marketingu oraz agencji reklamowej G7 - mówi Agata Borowska, rzecznik prasowy telefonii komórkowej Era - Heyah. - Chcieliśmy w żartobliwy sposób pokazać świat, stworzony z wiklinowych elementów i zaprezentować reklamę, jak kronikę z lat sześćdziesiątych. Wszyscy po nakręceniu reklamy mierzyliśmy stroje oraz oglądaliśmy te wiklinowe cudeńka. Na pamiątkę tej kampanii na biurku do tej pory stoi wiklinowa lornetka. Wygląda wyśmienicie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie