Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od kreacji wolę togę

Redakcja
Do startu namówiła mnie rodzina, głównie brat. Bardzo ciężko mnie było przekonać, brakowało mi odwagi - mówi Larysa.
Do startu namówiła mnie rodzina, głównie brat. Bardzo ciężko mnie było przekonać, brakowało mi odwagi - mówi Larysa. M. Radzimowski
Rozmowa z Larysą Zielińską, która zdobyła tytuł Miss Mielca 2006.

Marcin Radzimowski: * Od dawna marzyłaś o zdobyciu tytułu Miss Mielca?

Larysa Zielińska: - Wcale nie marzyłam. Oczywiście bardzo cieszę się z tego wyróżnienia, mogę nawet powiedzieć, że jestem zszokowana. Bycie najpiękniejszą nie jest jednak moim życiowym celem. Do startu namówiła mnie rodzina, głównie brat. Bardzo ciężko mnie było przekonać, brakowało mi odwagi. Tak naprawdę to aż do tego roku nigdy nie myślałam, nie dążyłam do tego, żeby startować w konkursach piękności. To kolejny epizod w moim życiu, ale wcale się przez to nie zmienię.

* Chyba jednak musisz wprowadzić trochę zmian. Niejako "z marszu" otrzymałaś propozycję udziału w castingu organizowanym przez jedną z agencji modelek i wkrótce wyjedziesz na kilka dni do Tunezji.

- Staram się twardo stąpać po ziemi i powoli budować swoją przyszłość. Sama wątpię, czy widziałabym siebie w roli modelki. Zobaczymy, jak to będzie.

* Skoro nie modelka to...?

- Prawnik lub polityk, ze wskazaniem na ten pierwszy zawód. Chciałabym w przyszłości zostać prokuratorem. Tak się składa, że chyba bardziej wolałabym założyć kiedyś togę, niż prezentować na wybiegu nowe kreacje.

* Co przyszła pani prokurator porabia w wolnych chwilach?

- Wolnego czasu wciąż mi brakuje. Uczę się teraz w drugiej klasie liceum, dlatego najwięcej czasu zajmuje mi nauka. Bardzo lubię historię, dlatego chętnie sięgam po książki o takiej tematyce.

* Nosisz bardzo rzadko spotykane imię. Jakieś rosyjskie korzenie w rodzinnym drzewie genealogicznym?

- Nie, nie. Larysę wybrała dla mnie mama, która chciała mieć córkę z oryginalnym imieniem. Zresztą młodsza siostra też ma dość rzadkie imię - Sybilla. To też decyzja mamy.

* Na scenie zaprezentowałaś się także jako cheerleaderka. Wciąż dopingujesz mieleckie drużyny sportowe?

- Już nie, choć bardzo lubiłam to zajęcie. Teraz już brakuje czasu na takie przyjemności. Czasami chodzę na mecze, ale teraz już tylko z trybun obserwuję, jak dziewczyny tańczą z pomponami w przerwach meczów siatkówki i piłki ręcznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie