Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mielec > Awaryjne lądowanie na lotnisku

Agata Dziekan
Szkoleniowy lot awionetki zakończył się niebezpiecznym manewrem. Zepsuło się podwozie, trzeba było lądować "na brzuchu".

O tym, że samolot Piper Seneca PA - 34 ma awarię podwozia, pilot zgłosił do wieży kontroli lotów około godziny 13.30. 30 minut później szczęśliwie wylądował na lotnisku.

- Czekał te pół godziny, żeby wytracić paliwo i w ten sposób zminimalizować ryzyko pożaru - wyjaśnia szef "Cargo", firmy administrującej lotniskiem w Mielcu.
Samolot należy do mieleckiej szkoły pilotażu Royal Star Aero. Wiesław Kluk, rzecznik prasowy Komendy Policji w Mielcu podaje, że samolot wzbił się w powietrze w niedzielę około godziny 11. Miał wykonać lot szkoleniowy.

Na pokładzie byli 48-letni pilot z Mielca i 31-letni uczeń, mieszkaniec Warszawy. Po kilku godzinach lotu pilot zgłosił awarię. Źle zadziałało podwozie, nie można było go wysunąć.

- Zapadła wtedy decyzja o wykonaniu lądowania bez wysuniętego podwozia, "na brzuchu" - mówi przedstawiciel Urzędu Lotnictwa Cywilnego w Mielcu Tadeusz Jaworowski.

Jak opisuje szef "Cargo" Mieczysław Wojtkowski, samolot jeszcze przez około 30 minut krążył nad lotniskiem. Czekał aż wytraci paliwo. - Wylądował dokładnie o godzinie 14.08. Wylądował na trawiastym pasie awaryjnym. W tym czasie wezwaliśmy straż pożarną i pogotowie, ale nie były potrzebne - precyzuje Mieczysław Wojtkowski.

Pilot i uczeń wyszli z awaryjnego lądowania cało. Uszkodzeniu uległo natomiast podwozie samolotu i śmigło. Tadeusz Jaworowski wyjaśnia, że procedura w tej sytuacji przewiduje zgłoszenie zdarzenia do Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych działającej przy Ministerstw Transportu. Tam zapadają decyzje, czy to komisja zajmie się wyjaśnieniem przyczyn, czy też szkoła sama zbada wypadek. - Jeśli nie ma ofiar i poważnych uszkodzeń, zadanie przeanalizowania przyczyn pozostawia się zwykle szkole - dopowiada specjalista od lotnictwa cywilnego.

Pilot z Mielca, który latał na tego typu maszynach, dziwi się trudnościom. Tłumaczy, że podwozie w takim samolocie jest prostym urządzeniem. Wystarczy, że wyłączy się instalacje elektryczne w samolocie, aby nastąpiło jego otwarcie. - Ale być może doszło do jakieś uszkodzenie podwozia, coś pękło - domyśla się.

W siedzibie Royal Star Aero dowiedzieliśmy się, że o wypadku należy rozmawiać z szefem szkoły Krzysztofem Kuskiem. Ale wczoraj cały dzień był niedostępny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie