- Wszyscy trzej podejrzani nie przyznają się do zarzutów. Złożyli obszerne wyjaśniania. Każdemu z nich zgodnie z kwalifikacją prawną zarzucanych czynów, grozi do dziesięciu lat pozbawienia wolności - mówi prokurator Edward Podsiadły, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.
O wtorkowej akcji Centralnego Biura Śledczego i zarzutach, jakie prokuratura postawiła trzem osobom związanym z największą spółdzielnią w Tarnobrzegu, informowaliśmy we wczorajszym "Echu Dnia". Dziś znamy nieco więcej szczegółów dotyczących tej sprawy.
Na wszystkich trzech podejrzanych - przewodniczącym Rady Nadzorczej, obecnym prezesie i byłym szefie spółdzielni ciąży zarzut wyrządzenia szkody (straciła spółdzielnia) w wysokości miliona i dziesięciu tysięcy złotych. Kolejne zarzuty to poświadczenie nieprawdy w dokumentach lub wyłudzenie poświadczenia nieprawdy.
Oprócz poręczeń majątkowych i zatrzymanych paszportów, przewodniczący rady nadzorczej oraz prezes spółdzielni mieszkaniowej zostali zawieszeni w pełnieniu swoich.
- Prokurator zarzuca mi, że jako prezes nie sprawdziłem pewnych dokumentów dotyczących wynagrodzenia przewodniczącego Rady Nadzorczej. Przecież po to w spółdzielni zatrudniony jest radca prawny, aby sprawdzał zgodność dokumentów. Ba, sam przewodniczący rady jest radcą prawnym - odpiera zarzuty były prezes Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
To jeszcze nie koniec śledztwa. Prokuratura nie wyklucza, że zarzuty usłyszą kolejne osoby. Właściwie wydaje się to być jedynie kwestią czasu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
