- Wiedziałem, że coś się święci i na szczęście wcześniej przyszedłem do pracy - wspomina dyrektor Antoni Sokołowski. A "wyświęciło się" to, że siedemnastu kierowców, którzy mieli wyruszyć w trasy na pierwszej zmianie, zjawiło się o godzinie 4.30 rano u dyspozytora i złożyło podanie o urlop na żądanie.
- Odwrócili się na pięcie, wyszli i wszyscy wyłączyli służbowe telefony komórkowe - relacjonuje dyrektor Sokołowski. Wszyscy należeli do związku zawodowego "Kontra 2000", najbardziej aktywnie domagającego się znacznych podwyżek pensji. Brak tylu kierowców naraz groził paraliżem miejskiej komunikacji i to w godzinach rannego szczytu.
Więcej czytaj w środowym "Echu Dnia".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?