Na rękach wynieśli ich z mieszkania, z którego wydobywał się intensywny dym.
Jak informuje portal internetowy podkarpackiej policji, kilkanaście minut po północy 31 maja sierżant sztabowy Piotr Główka i sierżant Mariusz Dul otrzymali zgłoszenie, że z jednego z mieszkań w bloku przy ulicy Popiełuszki wydobywa się gęsty dym.
Na klatce schodowej stróże prawa zastali jedną z mieszkanek tego bloku, która wskazała mieszkanie z którego wydobywał się dym. Poinformowała też policjantów, że wewnątrz może przebywać matka z dwójką dzieci. Stróże prawa zapukali do mieszkania, ale nikt nie otworzył. Postanowili wyważyć drzwi.
Po wejściu do środka, w pokoju na wersalce zauważyli leżącą kobietę, a na podłodze mężczyznę. Osoby były nieprzytomne. Z uwagi na bardzo duże zadymienie pomieszczeń policjanci wynieśli na rękach nieprzytomne osoby na zewnątrz. Jeden z nich udzielał im pomocy, a drugi sprawdzał, czy wewnątrz nie ma jeszcze jakichś osób. Na szczęście okazało się, że w mieszkaniu nie było już nikogo.
Policjanci zlokalizowali źródło zadymienia. Okazało się, że włączony jest piekarnik w kuchence gazowej, który był otwarty, a wewnątrz były rozgrzane patelnie i brytfanny. Włączona kuchenka gazowa i wydobywający się z niej dym był prawdopodobną przyczyną zatrucia tlenkiem węgla tych dwóch osób.
Po upływie kilku minut wyniesione z mieszkania osoby odzyskały przytomność. Policjanci wezwali karetkę pogotowia i straż pożarną. Pokrzywdzone osoby trafiły do stalowowolskiego szpitala, ale w niedzielę wyszły na własne żądanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?