Wąska, bez asfaltu, za to z wybojami, a po deszczu - z wielkimi kałużami - tak wygląda ulica Kotwiczna w Sandomierzu. - Na prośby o remont władze miejskie pozostają głuche - skarży się jeden z mieszkańców.
Mieszkańcy skontaktowali się z nami w czasie ostatnich ulewnych opadów. Skarżyli się, że mają problem z dojściem do posesji. Ogromne kałuże na wąskiej drodze w niektórych miejscach rzeczywiście utrudniały przejście. O pokonaniu drogi "suchą nogą" nie było mowy.
- To już chyba jedna z ostatnich tak wyglądających ulic w Sandomierzu. Czy władze o nas zapomniały? - pyta jeden z mieszkańców.
Nasz rozmówca twierdzi, że nie raz interweniował w Urzędzie Miejskim. Bez skutku.
Jak się dowiedzieliśmy, na razie szanse na remont są minimalne. Droga - tłumaczy wiceburmistrz Sandomierza Marek Bronkowski - jest miejska, ale tylko w... połowie. Druga część jest własnością prywatną. Granica przebiega na jezdni.
- Prosiliśmy, aby właściciel sprzedał nam część swojej działki, na której znajduje się droga. Nie wyraził jednak zgody, domagając się w zamian atrakcyjnej działki. Było to dla nas nie do zaakceptowania - mówi wiceburmistrz Marek Bronkowski.
Marek Bronkowski dodaje, że w ubiegłym roku właściciel działki utrudniał nawet wyrównanie drogi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?