Tarnobrzeg > Radni oburzeni rosnącą liczbą dzikich wysypisk

Część radnych Tarnobrzega dostrzegło problem mnożących się na terenie miasta dzikich wysypisk. O tym, jak walczyć z tymi, którzy podrzucają śmieci na lewo, radni mówili na ostatniej sesji. Dostało się straży miejskiej i urzędnikom, kontrolującym umowy, jakie mieszkańcy podpisują z firmami odbierającymi śmieci.

O problemie mnożących się dzikich wysypisk alarmowali już przedstawiciele osiedli, jak również działkowcy i garażowicze. Teraz za nieuczciwych mieszkańców, którzy stałe umowy z firmami odbierającymi opady, zastępują jednorazowymi wypadami pod miejskie kontenery lub na obrzeża miasta, biorą się radni.

Pierwszym, który wypowiedział się na temat mnożących się dzikich wysypisk na obrzeżach miasta był radny Władysław Czopek. Jako przewodniczący rolniczego osiedla Wielowieś, z niedowierzaniem obserwuje, jak na terenie jego osiedla i pozostałych, rośnie liczba dzikich wysypisk. - Przybywa ich jak grzybów po deszczu - mówił radny.- Dłużej tak być może. Śmieci są wszędzie, w lasach, krzakach i rowach. Ci, którzy je podrzucają nie oszczędzają nawet terenów, które uznawane są jako miejsca, gdzie można wypocząć. Śmieci są wyrzucane tam, gdzie ludziom jest najwygodniej.

Zdaniem innego radnego Norberta Mastalerza, aby skutecznie walczyć z tymi, którzy podrzucają śmieci, należy skupić się na egzekwowaniu uchwały "o utrzymaniu porządku i czystości w mieście". Swoją wypowiedź zaczął od przypomnienia, że dwa miesiące temu radni poprawili uchwałę, która reguluje wszystkie kwestie utrzymania czystości i porządku publicznego w Tarnobrzegu. - Oczywiście "dzikie wysypiska", trzeba będzie usunąć, ale zacznijmy zapobiegać tym zjawiska, bo nie będziemy w nieskończoność wyrzucali pieniędzy w błoto - grzmiał radny Mastalerz z mównicy. - Prywatyzacja spółki Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych przyniosła już po pół roku drakońską podwyżkę cen za wywóz śmieci. Jednak nie upoważnia, to mieszkańców do tworzenia "dzikich wysypisk śmieci", czy podrzucaniu ich sobie.