Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stalowa Wola > Akcja unieszkodliwiania nieznanej substancji płynącej w kanale od Elektrowni Stalowa Wola

/ZS/
Strażacy polewali powierzchnię wody w kanale specjalnym środkiem unieszkodliwiającym zanieczyszczenia.
Strażacy polewali powierzchnię wody w kanale specjalnym środkiem unieszkodliwiającym zanieczyszczenia. Z. Surowaniec
Nieznaną substancję płynącą kanałem technologicznym od elektrowni Stalowa Wola i dwie śnięte ryby na brzegu zauważyli dziś strażnicy wędkarscy patrolujący brzegi Sanu.

Wezwana straż pożarna położyła na kanale zapory i zneutralizowała zanieczyszczenie.

Na mostku na kanale, którym od elektrowni spływa do Sanu ciepła woda po użyciu jej do chłodzenia turbin, zrobiło się rojno. Strażacy nie tylko zrobili na wodzie podwójną tamę ze słomy i specjalnego worka. Polewali także powierzchnię wody specjalnym środkiem, który unieszkodliwiał płynące zanieczyszczenie. Niektórzy z wędkarzy twierdzili, że to płynie olej.

Pojawili się przedstawiciele elektrowni - zastępca prezesa, zastępca dyrektora technicznego. Pracownicy laboratorium elektrowni pobrali próbki do badań. Swoje robili także wędkarze. Fotografowali dwie śnięte ryby i miejsce akcji. Jeden z nich powiedział nam, że wędkarze przespali sprawę, bo dziwna substancja płynie od świąt, a dopiero teraz zostało to nagłośnione.
Jerzy Kurzelewski, zastępca dyrektora technicznego elektrowni, studził nastroje. - Nie ma mowy o jakiejś awarii urządzeń, z elektrowni nic nie wycieka do środowiska, nie ma w zakładzie awarii - mówił spokojnie. I postawił diagnozę: - To są prawdopodobnie stare osady, jakie przez długi czas zalegały na dnie kanału. A kiedy doszło do nagłych ruchów wody, uniosły się.

Jak wspomniał dyrektor, przed świętami, na skutek spadku zapotrzebowania na prąd, elektrownia otrzymała polecenie wyłączenia dwóch bloków. Pracowała tylko część produkująca ciepło. Na skutek zmniejszenia chłodzenia turbin, spadła temperatura wody w kanale. - To spowodowało szok termiczny ryb i kilka z nich padło - uważa dyrektor Kurzelewski.

Natomiast ponowne włączenie pomp, tłoczących wodę do chłodzenia turbin, miało taki skutek, że ruszyły się stare osady i brudy zalegające na dnie kanału technicznego.

- Zagrożenie ekologiczne oceniałbym na bardzo małe - stwierdził obecny na miejscu zdarzenia Krzysztof Żywczyk, zastępca komendanta straży pożarnej. Jednak strażacy mieli prowadzić akcję aż do chwili, kiedy zanieczyszczenia przestaną płynąć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie