Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kacze doły przy lesie w Stalowej Woli czeka nowe życie

Zdzisław Surowaniec
Kaczy dół to latem urokliwe miejsce. - Tam na środku woda ma głębokość siedmiu metrów - pokazuje wędkarz. Ale w wodzie są glony i śmieci.
Kaczy dół to latem urokliwe miejsce. - Tam na środku woda ma głębokość siedmiu metrów - pokazuje wędkarz. Ale w wodzie są glony i śmieci. Zdzisław Surowaniec
Kacze doły - to zakątek przy lesie w Stalowej Woli, z głębokim dołem wypełnionym wodą. Wokoło jest dzikie wysypisko śmieci, w dołku wędkarze łowią ryby, od czasu do czasu ktoś się tu topi.

ZOBACZ TAKŻE:
EDF: Odsiarczalnia spalin naszej elektrociepłowni poprawi jakość powietrza w Krakowie

(dostawca: Agencja TVN/x-news)

Stalowa Wola leży na piachu. Kaczy dół jest pozostałością po kopalni piasku, jaka była przy fabryce domów, kiedy w latach siedemdziesiątych, w gierkowskiej epoce, rosły jak grzyby po deszczu bloki z tak zwanej „wielkiej płyty”.

Upadła fabryka domów
Kiedy wielka cementowa płyta, z której w całej Polsce powstawały domy, przestała być ulubionym materiałem budowlanym, upadły „fabryki domów”. Do bankrutów dołączyła też fabryka w Stalowej Woli. A głęboki dół na skraju lasu pozostał. Wypełniła go zaskórna woda, zarosła wodna roślinność, sprowadziły się tu żaby, a wędkarze powrzucali ryby i moczyli kije.

Przez wiele lat było to w okresie letnim miejsce na wagary szkolnej młodzieży. Miejsce jest ustronne, z drogi nie widać co się dzieje w dołku. Na piaszczystym brzegu można się było wygodnie położyć, schować w cieniu przed słońcem. Wiele grup przychodziło tu rozpalić ognisko, pograć na gitarze. Woda ma swój urok. Wystarczyło dać hasło „idziemy na kacze doły” i po przejściu przez miasto trafiało się w cichy zakątek.

Były różne plany
Trzymający władzę w mieście mieli różne plany na ten zakątek. Jedni chcieli wykorzystać oczko wodne i zrobić tu teren rekreacyjny, inni planowali zasypać dół, nie tylko ze względu na zdarzające się utonięcia. Przez wiele lat do wody i wokół dołu wyrzucane były śmieci. Powstało dzikie wysypisko. Woda jest tu bezodpływowa, nie pierwszej świeżości. A to zagraża podziemnemu zbiornikowi wody pitnej.

Nakryli przemytników
Zwożone tu były cichaczem ciężarówkami zbędne materiały po remontach, cegły, nawet poprzemysłowe błoto i szlam z okolicznych zakładów. Problem z dzikim wysypiskiem był tak duży, że przed dziesięcioma laty miasto postawiło zapory uniemożliwiające wjazd na kacze doły. Miało to ograniczyć wyrzucanie odpadów, gruzu i śmieci. Jednak nie dało to spodziewanych rezultatów. Zapory zostały zmiecione z powierzchni ziemi i dziś nie ma po nich śladu.Straży miejskiej, jaka przed wielu laty w mieście istniała, udała się nie lada sztuka. Nakryli w kaczym dole przemytników papierosów!

Myślał, że to piłka
W sierpniu tego roku ciało mężczyzny unoszące się na powierzchni wody w „kaczym dole” na skraju osiedla Piaski zauważył wędkarz, który przyszedł tu rano. - Początkowo myślałem, że to piłka. Kiedy przyjrzałem się, ze wzniesienia dostrzegłem zarys człowieka, po czym zadzwoniłem na policję - powiedział wędkarz. Topielcem okazał się 27-letni bezdomny mężczyzna. Chciał się ochłodzić czy wykąpać i już z wody nie wyszedł.

- Umiem pływać, ale w tej wodzie kąpałem się tylko raz – przyznał wędkarz. Jak tłumaczy, w ciepłe dni tylko powierzchnia wody jest ciepła, a niżej jest lodowata. To bardzo niebezpieczne, bo może być powodem skurczu.

Glony i śmieci
Poza tym widok glonów i śmieci w wodzie nie zachęca do kąpieli. Mimo tego dołek z wodą ma swój urok, upodobali go sobie wędkarze, są tu nawet kładki nad wodą. Jest też tablica z informacją o zakazie kąpieli. Głębokość wody dochodzi nawet do sześciu metrów!

- W kaczych dołach jest niebezpiecznie nawet na brzegu. Nie dziwne, że ludzie się tam topią. Mój znajomy stojąc przy brzegu nagle zapadł się po pas, a chodził nie w wodzie, a po piasku przy wodzie. Prawdopodobnie tam są kurzawki, takie jakby podwójne dno, dlatego ludzie tam się topią. To tak samo jak na Sanie na łachach, nawet na plażach, idziesz po piachu i nagle się zapadasz - wspomina kolejny wędkarz.

Kolejni topielcy

Także przed dwoma laty w sierpniu w „kaczym dole” utonął 59-letni mieszkaniec Stalowej Woli. Jego ciało też zauważył wędkarz. Poprzednio utopił się tu mężczyzna w 2007 roku, wcześniej kobieta. Za to pożytek z dołu mają strażacy. Latem odbył się tu pokaz ratownictwa wodnego w ramach „Tygodnia bezpieczeństwa”. Dołek z wodą jest blisko, na dojazd na ćwiczenia nie trzeba tracić czasu.

Użytek z dołka
I między innymi ta bliskość oczka wodnego na skraju lasu była powodem tego, że obecny prezydent Lucjusz Nadbereżny zdecydował o zrobieniu użytku z dołka. Zdecydowało o tym kilka spraw. Po pierwsze w sąsiedztwie dołka została zbudowana droga łącząca ulicę Przemysłową z osiedlem Piaski. Na otwarciu ulicy Przemysłowej Bocznej prezydent zapowiedział, że po rekultywacji czyli odnowieniu zbiornik wodny zostanie przekazany kołu wędkarskiemu. ma on także przejmować wodę opadową z zalewanego podczas silnych deszczów pobliskiego osiedla.

Las zieloną barierą
Kaczy dół jest na skraju lasu, który jest naturalną zieloną barierą ochronną dla osiedli od strony przemysłowego osiedla. Ze strony nadleśnictwa pojawił się nawet pomysł, aby oprócz funkcji retencyjnych i wędkarskich był on poidełkiem dla dzikich zwierząt. Na wniosek wędkarzy gmina zamierza nawet zainwestować w urządzenie do natleniania wody, bowiem w okresie dużych upałów może dojść do niedotlenienia wody i śmierci ryb, a zarybianie jest kosztowne. - Kupno odpowiedniego wiatraka to jednorazowy koszt kilkunastu tysięcy złotych - uważa Andrzej Wojtaś z Wydziału Inwestycji, Transportu i Promocji Gospodarczej.

Odnowa terenu
Jak potwierdza Sylwester Piechota - naczelnik Wydziału Inwestycji, Transportu i Promocji Gospodarczej, są duże szanse, że za niewielkie pieniądze będzie można doprowadzić do rekultywacji zdegradowanego terenu. Szacunki mówią, że na doprowadzenie do rozkwitu oczka potrzeba 1,5 miliona złotych. Można podpiąć się pod unijny program poprawy jakości środowiska miejskiego i dostać aż 85 procent dofinansowania! I to już w przyszłym roku. Miasto ma gotową dokumentację techniczną. Punkty można zebrać za poprawę środowiska, stworzenie terenu rekreacyjnego, stworzenie wody śródleśnej dla dzikiej zwierzyny.

Wygarnąć ze zbiornika śmieci
Oczywiście do uporządkowania terenu potrzeba ciężkiego sprzętu. Trzeba wygarnąć ze zbiornika śmieci i uszczelnić dno. Teraz brzegi są urwiste, w planach jest zrobienie łagodnego zejścia brzegów, umocnienie ich włókniną, siatką i kamieniami. Powstałby zbiornik wody o powierzchni jednego hektara. Przez specjalne urządzenie filtrujące zwane separatorem kierowany byłby tu rurą nadmiar oczyszczonej wody deszczowej z pobliskiego osiedla. Zbiornik musiałby mieć także awaryjny przelew wody, gdyby jej się zebrało dużo podczas wyjątkowo silnego opadu deszczu i burzy.

Głęboki na siedem metrów
W zależności od warunków atmosferycznych, głębokość wody wynosiłaby tu od pięciu do ponad siedmiu metrów. Nie ma więc mowy o kąpielisku, kąpiel byłaby tu zakazana, bo wiązałaby się z dużym niebezpieczeństwem utonięcia. Ale ochlapać się na brzegu czy poopalać na skarpie? Czemu nie. Także z wylęgiem komarów możnaby sobie poradzić, stosując odpowiednie bezpieczne dla przyrody środki.

Przyroda sobie poradziWszystko na to wskazuje, że kacze doły czy kaczy dół czeka nowe życie. Najpierw musi jednak wjechać tam ciężki sprzęt, wyczyścić ze wszelkiego śmiecia, uformować brzegi, zasadzić nową roślinność. A przyroda na pewno dopełni reszty, rozrastając się na brzegu. Z dołka śmierci, ze zdegradowanego terenu, wyłoni się piękne oczko wodne, pełne ryb, drobnych innych zwierząt wodnych i wodnych roślin. Wtedy w ciche dni będzie można zobaczyć dzikie zwierzęta przychodzące do wodopoju.

Powrót do źródła
Po okresie beztroskiego traktowania środowiska naturalnego wprowadzone zostały w Polsce regulacje prawne określające zasady postępowania z terenami zdegradowanymi, wprowadzone zostały standardy będące podstawą do interpretacji co jest terenem zanieczyszczonym, a co jeszcze nie. Rekultywacja to przywracanie wartości użytkowych i przyrodniczych terenom (przede wszystkim leśnym i rolniczym) zdewastowanym i zdegradowanym przez działalność człowieka. W Stalowej Woli są poprzemysłowe stawy osadowe po Hucie Stalowa Wola. Trzeba milionów złotych, aby je unieszkodliwić, bo przez pękające betonowe dno trujące związki mogą dostać się do podziemnych zbiorników wody, która czerpana jest na potrzeby mieszkańców. Przykładem udanej rekultywacji są tereny po kopalniach siarki w okręgu tarnobrzeskim, zamienione na jeziora, w tym największe Jezioro Tarnobrzeskie w Machowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie