Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szefa gangu z Tarnobrzega czeka ekstradycja!

Marcin Radzimowski
Zdjęcie z procesu sześciu członków zbrojnego gangu. Kolejny z mężczyzn odpowiadał sam w drugim procesie
Zdjęcie z procesu sześciu członków zbrojnego gangu. Kolejny z mężczyzn odpowiadał sam w drugim procesie Marcin Radzimowski
46-letni obecnie Marek K., którego śledczy dorwali w Stanach Zjednoczonych, był jednym z filarów zorganizowanej grupy przestępczej z Tarnobrzega. Według prokuratury Marek K. był obok Mariusza D. pseudonim „Szuwar” jednym z założycieli „gangu kantorowców”, a w samej grupie pełnił wiodącą rolę. Do czasu nagłego wyjazdu z kraju w 2002 roku.

Zobacz również: Porwanie z luksusowej restauracji w meksykańskim kurorcie. Uprowadzono kilkanaście osób

(Dostawca: x-news)

W dyskotece i w siłowni
Na co dzień Marek K. prowadził dyskotekę w Bielinach koło Niska, to między innymi tam spotykali się gangsterzy. Wcześniej, przez około dziesięć lat Marek K. był żołnierzem Legii Cudzoziemskiej. Zdaniem prokuratury nauczył się w niej do perfekcji sztuki ukrywania się, zacierania śladów, organizowania ucieczek, kamuflażu i posługiwania się bronią palną i inną. Niektórzy przekonują, że ręce niejeden raz miał splamione krwią.

- Do kraju wrócił przed 2000 rokiem. Niedługo potem zrodziła się grupa przestępcza, w której Marek K. pełnił bardzo istotną rolę przywódczą - mówił w 2013 roku prokurator Adam Cierpiatka, ówczesny rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu. Obecnie, po reorganizacji struktur prokuratury, sprawę Marka K. prowadzi Podkarpacki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Rzeszowie.

Do gangu Marek K. werbował swoich zaufanych kolegów z siłowni, którzy pracowali też jako ochroniarze w jego dyskotece w Bielinach. Podczas spotkań ze swoimi „żołnierzami” testował broń, opracowywano plany napadów. Miejscami spotkań oprócz wspomnianej dyskoteki była też kępa w Tarnobrzegu-Wielowsi (porośnięty drzewami i krzewami teren w starorzeczu Wisły) oraz w rejonie oczyszczalni ścieków.

„Wielki Mistrz” planował
Grupa była bardzo dobrze zorganizowana. Przestępcy używali odzieży roboczej i maskującej, ustalali sobie alibi na wypadek wpadki, kupowali lub kradli samochody tylko i wyłącznie na potrzeby dokonania napadu a następnie samochody te niszczyli, na przykład podpalając. To własnie Marek K. nazywany przez niektórych żołnierzy „Wielkim Mistrzem” wymyślił, by uczestnicy napadów komunikowali się ze sobą poprzez bezprzewodowe słuchawki i nadajniki.

Markowi K. prokuratura zarzuca udział w trzech przestępstwach (według aktualnej wiedzy śledczych) dokonanych w 2002 roku. Pierwsze z nich to kradzież, wywóz do Lwowa i sprzedaż tam terenowej toyoty wartej 135 tysięcy złotych. Samochód skradziono w marcu w Racławicach w powiecie niżańskim, auto było w leasingu. Miesiąc później - według ustaleń prokuratury - Marek K. uczestniczył w kwietniowym napadzie z bronią palną w ręku na bank w Gościeradowie (niegdyś województwo tarnobrzeskie, obecnie lubelskie) i zrabowanie 50 tysięcy złotych. Marek K. posługiwać się tam miał karabinem, kałasznikowem.

Kolejny zarzut to udział w rozboju na pracowniku firmy „Wtórstal” w Stalowej Woli, do którego doszło w czerwcu 2002 roku. Bandyci zrabowali wówczas 100 tysięcy złotych. Nie wiadomo, dlaczego w połowie 2002 roku Marek K. znikł. Być może dostał od kogoś cynk, że w Polsce nie może się czuć bezpiecznie. Wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie do tej pory się ukrywał. Po jego wyjeździe gangiem zaczął kierować jeden z dotychczasowych „żołnierzy”.

Procedury ekstradycyjne
Miejsce pobytu Marka K. w USA było śledczym znane od kilku lat, jednak procedury ekstradycyjne są długotrwałe. Na szczęście powoli się kończą, bo 46-latek został zatrzymany i aresztowany. Oczekuje na przekonwojowanie do Polski, co powinno się stać w najblizszych dwóch, trzech tygodniach. Później stanie przed sądem, najprawdopodobniej przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu.

Przypomnijmy, że Marek K. to założyciel zorganizowanej zbrojnej grupy przestępczej z Tarnobrzega, mającej na koncie bandyckie napady przede wszystkim na właścicieli kantorów. Siedmiu jej członków usłyszało już prawomocne wyroki (kary od dwóch do 11 lat pozbawienia wolności - najniższą usłyszał skruszony gangster Tomasz K.). Tomasz W. (także skruszony gangster) miał odrębny proces przed sądem w Tarnobrzegu i usłyszał wyrok. Na koncie 29-latek miała już wówczas wyrok sądu w Monachium - 9 lat więzienia, za dwa napady i zabójstwo prostytutki. Jego wspólnik odsiaduje dożywocie, on dostał niższą karę z uwagi na to, że miał wówczas tylko 17 lat. To właśnie dzięki Tomaszowi W. i wspomnianemu wcześniej Tomaszowi K. dopiero w 2010 roku udało się rozwikłać kilka niewyjaśnionych przestępstw z lat 2001 - 2005.

Kolejny członek gangu - Marek Z. nie stanie przed sądem, bowiem kilka lat temu został prawomocnie uniewinniony. Nie było wtedy wystarczających dowodów jego winy, które obecnie już są. Zgodnie z prawem nie można ponownie oskarżyć o to samo przestępstwo osoby prawomocnie uniewinnionej. Prokuratura poszukuje także kolejnego członka grupy - Konrada M. ze Stalowej Woli, który ukrywa się we Francji. Postępowanie wobec ostatniego z gangsterów umorzono, gdyż zmarł on kilka lat temu we Włoszech.

Oprócz wspomnianych przestępstw w Racławicach, Gościeradowie i Stalowej Woli, grupa dokonała napadu na kantorowców w Stalowej Woli, Krzątce i Staszowie, spalili też dyskotekę w Baranowie Sandomierskim (wyłudzenie odszkodowania).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie