Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kubuś Gul z Zaleszan z rodzicami

Zdzisław Surowaniec
Zdzisław Surowaniec
Kubuś z rodzicami
Kubuś z rodzicami Zdzisław Surowaniec
Kubuś Gul z Zaleszan w powiecie stalowowolskim wygrał konkurs redakcji Echa Dnia „Najpiękniejszy Uśmiech Dziecka”.

Podczas trwania konkursu rodzice nadsyłali zdjęcia swoich uśmiechniętych pociech. Przez miesiąc zgłoszeń w powiecie stalowowolskim nadeszło 2 tysiące 831! W tym czasie Czytelnicy wybierali najlepszą, ich zdaniem, fotografię. W głosowaniu wojewódzkim, w kategorii dzieci do lat 3, najwięcej głosów zdobył właśnie Kubuś.

Przed wejściem do domu Marty i Leszka Gulów widać kto tu jest najważniejszy. Przy drzwiach przymocowana jest kartka „proszę nie dzwonić ze względu na dziecko”. Bo Kubuś może spać i nie należy go niepokoić. Zapukałem i otworzyła mi babcia chłopca.

Państwo Gulowie to młode małżeństwo, a Kubuś to ich pierwsze dziecko. Pani Marta pochodzi z Agatówki, Leszek z Zaleszan. Poznali się „przez kogoś” - jak o tym mówią ze śmiechem.

Kubuś urodził się w szpitalu w Stalowej Wol. - Wszystko było w porządku. Urodził się w lecie, kiedy był środek wakacji, było cieplutko. 10 sierpnia skończył dwa latka. Przed porodem przeczytałam mnóstwo, mnóstwo książek o wychowaniu dziecka, ale kiedy przyszło co do czego nie wiedziałam co robić - przyznaje pani Marta. - Pielęgniarki i położne pokazywały mi dziesięć razy jak się kąpie dziecko, jak się przewija, ale w rzeczywistości wszystko było na początku trudne - dodaje.

- Po urodzeniu Kubusia byłem dumny, że mam syna. Zawsze to dla mężczyzny syn jest powodem do dumy - przyznaje pan Leszek. - Może następna będzie córka - ma nadzieję pani Marta.

Kubuś jest bardzo ruchliwy. Głodny jest cały czas, lubi jeść wszystko, najbardziej mięso - śmieją się oboje. Lubi dzieci - słyszę od rodziców. Najbardziej lubi bawić się samochodami, ma już całą kolekcję samochodzików. Ma bardzo dobrą pamięć do samochodów, wie który samochód gdzie stał. Ma łatwą mowę, ale „auto” nie chciał przy mnie powiedzieć.

Chłopiec przed dwoma tygodniami zaczął chodzić do żłobka. To prywatny żłobek „Tęczowe Misie” w Obojnej. Ma kolegę w żłobku, ale lubi także inne dzieci. - Kiedy jest na zabawie, bawi się dotąd, dopóki są dzieci - mówi mama. Pierwszy dzień w żłobku był bardzo ciężki dla całej rodziny. - To była najgorsza rozłąka. Dziecko to przeżywało, a my jeszcze gorzej. Przyjechałam z pracy do domu, nie zdjęłam nawet płaszcza, cały czas patrzyłam na zegarek, żeby jak najszybciej go odebrać. Tak wyglądał pierwszy dzień - wspomina pani Marta.

Kiedy Kubuś poszedł do żłobka, od razu złapał infekcję i był zakatarzony. Ale ogólnie nie choruje. - Kiedy złapie katar, wszystko samo mu przechodzi, nie trzeba mu dawać antybiotyków, leków. Wystarczą witaminy - mówi tato.

Dziadkowie i pradziadkowie jedni i drudzy są gotowi zrobić wszystko dla wnuka. - Moi rodzice, kiedy idą na zakupy, to najpierw idą na dział dziecięcy. Na urodziny dostał trampolinę od dziadków, stoi w ogrodzie, będzie rozłożona na drugi rok. Musi się wyhasać, wybiegać - opowiada pani Marta.

Na początku chłopiec nie umiał się dzielić zabawkami z innymi dziećmi. - Próbowałam go nauczyć, ale dopiero od kiedy dzieci zaczęły do nas przyjeżdżać, koleżanka z dwojgiem dzieci, dopiero wtedy zrozumiał, że trzeba dzielić się - mówi mama.

Tato dodaje: - Podczas zabawy z innymi dziećmi zawsze jest więcej pomysłów na zabawę, żeby na przykład ścigać się. Kubuś mówi „goń mnie”, żeby go gonić. Albo kiedy układa zabawki jeden za drugim, to najgorzej, jak mu ktoś nogą potrąci, wtedy jest kupa płaczu. Trzeba mu z powrotem poukładać tak jak było.

Tato jest elektronikiem. Wszystkie zabawki, jakie zepsuje synek, naprawia mu. - Dla mnie jest przyjemnością naprawić zabawkę, a dla niego jest przyjemnie dalej się nią bawić. Jedną zabawkę wrzucił do wody, to się ją wyczyściło i jest jak nowa. Dziecko po mnie jakiś talent odziedziczyło, bo widać, że jak jakiś śrubokręt wyciągnie, to próbuje rozkręcać zabawkę, zagląda do środka - cieszy się tata.

Rodzice byli z dzieckiem w tamtym roku w Zakopanem. - Lubimy bardzo jeździć w góry. No i bliżej jest niż nad morze - przyznają rodzice. Teraz Kubuś w plebiscycie „Echa Dnia” wygrał trzydniowy pobyt wraz z rodzicami w Bacówce Radawa & SPA koło Jarosławia w województwie podkarpackim. Radawa ma specyficzny mikroklimat z dużą zawartością jodu, porównywalną do miejscowości nadmorskich. Chętnie wybierają to miejsce rodziny z małymi dziećmi.

Jakie rodzice mają oczekiwania czy marzenia wobec synka? - Niech się rozwija i będziemy widzieć w czym czuje się mocny i będziemy go wspierać. Co będzie chciał robić, to się okaże. Na razie najważniejsze jest, żeby był zdrowy - odpowiada pani Marta. - Czasami jest tak, że człowiek idzie za czymś, co lubi, a czasami idzie w inną dziedzinę, bo go to bardziej pociągnie - dopowiada pan Leszek. A jak będzie chciał być elektronikiem, to tata pomoże - deklaruje pan Leszek. Pani Marta jest sprzedawcą w sklepie ze sprzętem medycznym w Stalowej Woli. - Fajna, ciekawa praca, dużo się dzieje - ocenia.

Ulubionymi koszulkami Kubusia są te z samochodem. Chłopiec wstaje około siódmej rano, koło czternastej idzie spać. - Kąpiemy go przed snem około godziny dwudziestej. W międzyczasie bawi się, a na dobranoc trzeba mu czytać bajki - wylicza pani Marta.

Oczywiście chłopiec ma okresy buntu i tupania nogami, kiedy nie dostaje tego, co chce, na przykład w sklepie. - Kiedy tylko mogę, to omijam dział z zabawkami w sklepie - przyznaje pani Marta. A dziadek od strony taty rozczula się, że Kubuś to taka przylepka i gotów jest mu nieba przychylić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie