Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na powrót bocianów czeka cała wieś

Klaudia Tajs
Dąb, na którym do tej pory znajdowało się bocianie gniazdo, rósł na posesji państwa Skawińskich od 200 lat.
Dąb, na którym do tej pory znajdowało się bocianie gniazdo, rósł na posesji państwa Skawińskich od 200 lat. K. Tajs
Rodzina państwa Skawińskich od ponad 150 lat żyje w zgodzie z bocianami.

- Bociany muszą wiosną wrócić, bo w naszej wsi są tylko trzy gniazda, a wiadomo, że ich sąsiedztwo oznacza szczęście - mówi Józefa Skawińska z Tarnowskiej Woli w gminie Nowa Dęba. Niestety, po lipcowej wichurze, która zrzuciła im gniazdo, powrót ptaków stoi pod znakiem zapytania.

Pełna nadziei rodzina Skawińskich zbudowała im nowe gniazdo i wspólnie z sąsiadami czekają wiosny, kiedy ptaki wrócą na ich posesję.

Bocianie gniazdo, które znajdowało się na liczącym ponad 200 lat dębie, Józefa Skawińska pamięta od najmłodszych lat. - Moja mama cały czas mi powtarzała, że musimy robić wszystko, żeby żyć w zgodzie z bocianami - wspomina. - Boćki miały swoje życie, my swoje. Żyły w solidnym gnieździe, bo co roku, dokładały nowe patyki. Byliśmy z naszych boćków dumni, bo w końcu w całej wsi są tylko trzy gniazda, w tym jedno nasze.

WIATR ZŁAMAŁ DRZEWO

Bociani spokój, jak również najbliższych pani Józefy zakłóciła lipcowa wichura, która przyszła nagle i tak samo nagle odeszła. Jednak szkody, jakie po sobie pozostawiła, były ogromne. - Trąba powietrzna wyrwała dąb, który uszkodził dach garażu i część dachu domu mieszkalnego - wspomina Józefa Skawińska. - Drzewo miało ponad 200 lat, a pień był tak gruby, że nie dało się go objąć.

Siła wiatru była tak ogromna, że wyrwany konar dosłownie przeleciał na drugą stronę ulicy. - Sąsiedzi, którzy to widzieli, mówili, że gniazdo leciało z niego jak zapałki - wspomina pani Józefa. - W środku były trzy młode boćki i rodzice. Nas podczas wichury w domu nie było. Kiedy wróciliśmy, dorosłe chodziły koło młodych, bo leżały na ziemi. Aż nam się płakać chciało, bo były martwe.

Skawińscy zabrali się ostro do odbudowy dachu na garażu i domu. Niestety, kwota wypłacona przez firmę ubezpieczeniową była niewielka. Rodzina zwróciła się o pomoc do gminy. - Burmistrz przyjechał na miejsce i powiedział, że pomoże w odbudowie - wspomina pani Józefa. - Wyremontowaliśmy uszkodzony dach na garażu i domu.

Kiedy rodzina rekonstruowała uszkodzone dachy, dorosłe bociany budowały nowe gniazdo. Tym razem osiedliły się na kominie wentylacyjnym domu. - Boże, jak te ptaki się uwijały, każdy patyczek, każdą gałązkę ze starego gniazda przenosiły - dodaje Władysław Skawiński. - W sekundzie nowe gniazdo powstało. Był jeden problem. Gniazdo powstało na kominie wentylacyjnym. Baliśmy się kąpać, bo przecież na górze ptaki siedziały.

Bociany przemieszkały w nowym gnieździe do końca sierpnia. - Odleciały na świętego Wojciecha - przypomina sąsiadka pani Józefy. - Żal było je żegnać. Przyzwyczailiśmy się do ich klekotu, do ich obecności.

ZAPUKALI DO STAROSTWA

Niestety, gniazdo z komina wentylacyjnego trzeba było usunąć z dachu i wybudować nowe w innym miejscu. Rodzina podliczyła, że na nowe gniazdo i przeprowadzkę bocianów trzeba wydać około tysiąca złotych. Skawińskich na taki wydatek nie było stać. Na pomoc burmistrza drugi raz liczyć nie mogli, bo ten wsparł ich przy naprawie dachów.

Dlatego zwrócili się o pomoc do tarnobrzeskiego starostwa, ale urzędnicy bezradnie rozłożyli ręce. - Zgodnie z przepisami, dzikie ptactwo, w tym także bocian biały, są własnością skarbu państwa, czyli nas wszystkich - mówi jeden z pracowników Starostwa Powiatowego w Tarnobrzegu. - Opiekę gatunkową sprawuje wojewoda, czyli wojewódzki konserwator przyrody.
Tam z kolei Skawińscy usłyszeli, że na ten rok budżet konserwatora przyrody jest już zaplanowany.

SAMI POSTAWIMY SŁUP

Kiedy okazało się, że na pomoc z zewnątrz rodzina nie może już liczyć, sprawy w swoje ręce wzięli syn i zięć pani Józefy. - To dzięki nim ptaki mają nowe gniazdo - pokazuje dumnie starsza kobieta. - Kupiliśmy nawet nowy kosz bociani, taki duży, żeby w przyszłości młode mogły się w nim wychowywać.

Zięć pani Józefy na potrzeby nowego gniazda sprowadził na posesję nieużywany słup telefoniczny. Ponownie pomogli urzędnicy z Nowej Dęby, którzy przywieźli dźwig. Umocowali słup w ziemi, a kosz osadzili na jego szczycie. Nowe gniazdo stanęło koło garażu. - Boimy się, że ten słup może być za krótki - dodaje pan Władysław Skawiński. - Na drzewie i na kominie wentylacyjnym były znacznie wyżej. Co będzie, jak im się nie spodoba? Nie wiemy.

CZEKAJĄ WIOSNY

Rodzina Skawińskich z utęsknieniem czeka nadejścia wiosny. Bociany przylatują wraz z pierwszymi podmuchami ciepła. - Nawet sobie nie wyobrażamy, żeby do nas nie wróciły - mówi pani Józefa. - Kiedy ptaki do gniazda nie wracają, to podobno jakiś pech lub nieszczęście rodzinę czeka. Jak się okaże, że nowe gniazdo, które zrobiliśmy, jest za nisko umocowane, coś nowego wymyślimy. Boćki do nas wrócić muszą.

Sąsiedzi państwa Skawińskich i mieszańcy Tarnowskiej Woli trzymają kciuki za powrót boćków do nowego gniazda. Wielu z nich zapowiedziało już, że jak trzeba będzie, to pomogą przy budowie lepszego gniazda, bo w końcu bociany przynoszą szczęście, a tego ludziom nigdy nie powinno zabraknąć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie