Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Norbert Mastalerz z Platformy Obywatelskiej wini władze Tarnobrzega za problem w ruchu i brak regulaminu nad Jeziorem Tarnobrzeskim. Zobacz

Wioletta Wojtkowiak
Wioletta Wojtkowiak
Wideo
od 16 lat
Problemy komunikacyjne i zarządcze nad Jeziorem Tarnobrzeskim będące efektem decyzji prezydenta Tarnobrzega były tematem konferencji prasowej, którą zorganizował lider Platformy Obywatelskiej w Tarnobrzegu i były prezydent tego miasta Norbert Mastalerz. Prowadzącemu spotkanie przy dawnym drugim wjeździe nad akwen towarzyszył koń. Krytykując sytuację nad zatłoczonym jeziorem Mastalerz dowodził, że mieszkańcy przez miejskie władze robieni są w konia, a z niektórych jej pomysłów koń by się uśmiał...Zobacz film.

Były prezydent Tarnobrzega zarzuca obecnemu nieprzemyślane działania nad Jeziorem Tarnobrzeskim oraz robienie mieszkańców i przedsiębiorców w przysłowiowego konia

Miejsce niedzielnej konferencji przy wyjeździe z jednokierunkowej ulicy Plażowej na Wisłostradę nie było przypadkowe. Norbert Mastalerz przypomniał, że dziesięć lat temu, a więc za jego kadencji można było tędy wjechać nad jezioro. To już niemożliwe. Kilka lat temu, po rewitalizacji terenów nad jeziorem organizację ruchu zmieniono tak, że ulice Żeglarska i Plażowa stały się jednokierunkowe.

Jego zdaniem to przyczyny zakorkowania Wisłostrady w weekendowe dni, kiedy tysiące kierowców ma do dyspozycji tylko jeden wjazd z drogi wojewódzkiej 871 przy palmach. Co więcej zmotoryzowani pokonują niepotrzebne kilometry, bo żeby przemieścić się z plaży A do plaży B trzeba wyjechać znad jeziora i ponownie wjechać.

Lider tarnobrzeskiej PO przytoczył liczby z „niedzieli, która wstrząsnęła magistratem”. Według danych Straży Miejskiej 9 lipca nad Jezioro Tarnobrzeskie wjechało 9 tysięcy aut. Kierowcy stali w korkach a tak być nie musiało.

Norbert Mastalerz wytknął, że prezydent Dariusz Bożek mimo zapowiedzi o rozważeniu przywrócenia ruchu dwukierunkowego po zakończeniu budowy dużych parkingów nie podjął tematu. Argumentem przeciw jest utrata do 300 miejsc parkingowych wzdłuż dróg, które zdaniem Mastalerza można zrekompensować wyznaczając dodatkowe parkingi na nieużytkach, co zrobiono dopiero przed ostatnim weekendem.

Przywrócenie ruchu dwukierunkowego nad jeziorem i uruchomienie drugiego wjazdu rozładowałoby korki. Problemem nie jest też liczba miejsc parkingowych, tylko podejście do tego. Okazuje się, że przed tegorocznym sezonem nikt nie wpadł na to, żeby przygotować zielone miejsca postojowe. Pod wpływem opinii publicznej i mediów dopiero na ten weekend miasto zdecydowało się wydzielić parkingi, natomiast nikt oficjalnie nie chce powiedzieć, ile można tam zaparkować samochodów

- mówił Mastalerz.

Nie podoba mu się też, że po montażu kamer z systemem zliczającym auta wjeżdżające nad jezioro kierowcom odebrano możliwość przejazdu szutrową ulicą Kajmowską do Żeglarskiej. Stanęły tam słupki.

Koń by się uśmiał, bo oficjalna wersja jest taka po ostatniej niedzieli, że ulica ta została zamknięta po to, by mieszkańcy nie jeździli pod prąd. Jeśli kogoś stać na mandat drogowy, pewnie będzie jeździł, ale jeśli go nie stać...Gdyby prezydent miasta był problemem zainteresowany i postawił tam stróżów prawa z bloczkiem, może jedna osoba pojechałaby pod prąd, ale następna już nie

- uważa Mastalerz.

Dzieląc się przemyśleniami przed kamerami Norbert Mastalerz zaznaczył, że jest także wyrazicielem uwag, które powierzyli mu przedsiębiorcy działający nad jeziorem, a którzy nie chcą bezpośrednio artykułować swoich żali władzom miasta.

Chodzi między innymi o organizacyjny bałagan i straty, które ponoszą dzierżawcy lub właściciele terenów przygotowanych na przyjęcie namiotów i kamperów. Miasto bowiem przymyka oko na biwakujących nad jeziorem przez wiele dni w namiotach i kamperach w cenie opłaty wjazdowej. Nikt nie zabrania im wjazdu i nikt nie reaguje na palenie ognisk, grillowanie przez plażowiczów w nieprzeznaczonych do tego miejscach. Powód? Regulamin korzystania z infrastruktury jeziora nie obowiązuje.

Regulamin powinien zostać przyjęty uchwałą, tymczasem mija kolejny rok a prezydent nie jest w stanie przedłożyć radzie miasta tego dokumentu, który ostatecznie rozstrzygnie, czy wolno palić ogniska nad jeziorem, grillować gdzie popadnie, stawiać namiot i kamper. Proszę zapytać, co o tym myślą osoby prowadzące działalność gospodarczą – Zielone Tarasy, Grupa Woda, Marina, Lok Octopus. Tylko osoba o dużym ilorazie poczucia porządku zdecyduje się pójść do przedsiębiorcy prowadzącego taką działalność i zapłacić za namiot lub kamper, ale... Skoro prezydent stwierdza, ze można się rozbijać metr od wody, można autem jeździć po zielonym brzegu? Z natury ludzie nie lubią płacić, jeśli więc ktoś oferuje totalny bałagan, korzystają z tego. Stąd pytania. Prezydencie, gdzie ci darmowi mieszkańcy kamperów i dzikich pól namiotowych myją się i załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne między 22 a 6 czy 8 rano, gdy wybudowane za ciężkie miliony toalety publiczne są zamykane?

- zarzuca Mastalerz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie