Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamerami w uczniów, kierowców i „nocnych artystów”

Marcin Radzimowski, dziennikarz
System miejskiego monitoringu w Tarnobrzegu zasiliły cztery kolejne kamery. Jedna obserwuje przyzamkowe arboretum, trzy pozostałe - ruchliwe skrzyżowania i rondo. Dobre i cztery kolejne kamery, choć pewnie i czterysta by się przydało. Tak to już jest, że bez takiego videonadzoru nasze społeczeństwo ciężko upilnować.

Do kamer, które jeszcze dwie dekady temu wydawały się wielu osobom zbędnym dziwactwem, wszyscy się przyzwyczaili. W szkołach uczniowie uciekają przed wzrokiem dyrektora, który na monitorze w gabinecie obserwuje to, co dzieje się na korytarzu. W centrum miasta czy nawet na skwerku, amatorzy tanich trunków już tak śmiało nie opróżniają butelek. Z obawy, że „zaproszą” strażników miejskich lub policjantów. A kierowcy widząc kamery przy skrzyżowaniach, dwa razy się zastanowią nim wjadą na pomarańczowym świetle.

Nie inaczej jest w sklepach, gdzie aż roi się od kamer. Wszystkich amatorów przywłaszczania towaru leżącego na półkach nie wyłapią, ale są pomocne. I to zarówno w przypadku zatrzymania „na gorącym”, jak i w ustaleniu złodzieja na podstawie wyglądu, chodu czy wzrostu. Kamery, kamery, kamery. Wszędzie kamery. Także w samochodach, te obserwujące to, co dzieje się przed samochodem, na drodze. Kierowcy przesyłają potem nagrania piratów drogowych policjantom (oni zresztą też sami nagrywają) albo mają dowody, że stłuczka nie była z ich winy.

Powszechność kamer sprawia, że wszyscy i wszędzie nagrywają. Albo prawie wszyscy i prawie wszędzie. Mąż zostawia kamerkę w sypialni, jeśli podejrzewa, że „listonosz przychodzi do żony za często”, matka na podglądzie obserwuje bawiące się w pokoju dziecko a ktoś inny znowu instalacja kamery próbuje zapobiec włamaniu do domu. Nie zapominajmy przecież o tych, którzy nagrywają niemal wszystko jak leci, po to tylko, żeby wrzucić filmik na portal społecznościowy i zdobyć możliwie dużo lajków.

Żyjemy sobie więc tak okamerowani, a kamer przybywa i przybywa. Czy rzeczywiście są potrzebne? Choćby te kamery miejskiego monitoringu? Ja nie mam wątpliwości, że tak. W obecności kamer przemysłowych nie czuję się ani trochę pozbawiany prywatności. A wręcz przeciwnie, kamery podnoszą poczucie bezpieczeństwa.

A co jest tam, gdzie nie ma kamer? Tam przedstawiciele naszego społeczeństwa dają upust swoim skrywanym zachowaniom. Ostatnio przy bloku w Tarnobrzegu spółdzielnia mieszkaniowa postawiła nowe ławki. Półtorej doby później jedna była połamana. Przy tym samym bloku zrobiono też nową elewację przy wejściach do klatek schodowych. W świeżej masie w nocy ktoś paluchem zrobił napisy i narysował męskie przyrodzenie. A może to był autoportret? Tego nie wiem, bo kamera jego twarzy nie nagrała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie