Do kamer, które jeszcze dwie dekady temu wydawały się wielu osobom zbędnym dziwactwem, wszyscy się przyzwyczaili. W szkołach uczniowie uciekają przed wzrokiem dyrektora, który na monitorze w gabinecie obserwuje to, co dzieje się na korytarzu. W centrum miasta czy nawet na skwerku, amatorzy tanich trunków już tak śmiało nie opróżniają butelek. Z obawy, że „zaproszą” strażników miejskich lub policjantów. A kierowcy widząc kamery przy skrzyżowaniach, dwa razy się zastanowią nim wjadą na pomarańczowym świetle.
Nie inaczej jest w sklepach, gdzie aż roi się od kamer. Wszystkich amatorów przywłaszczania towaru leżącego na półkach nie wyłapią, ale są pomocne. I to zarówno w przypadku zatrzymania „na gorącym”, jak i w ustaleniu złodzieja na podstawie wyglądu, chodu czy wzrostu. Kamery, kamery, kamery. Wszędzie kamery. Także w samochodach, te obserwujące to, co dzieje się przed samochodem, na drodze. Kierowcy przesyłają potem nagrania piratów drogowych policjantom (oni zresztą też sami nagrywają) albo mają dowody, że stłuczka nie była z ich winy.
Powszechność kamer sprawia, że wszyscy i wszędzie nagrywają. Albo prawie wszyscy i prawie wszędzie. Mąż zostawia kamerkę w sypialni, jeśli podejrzewa, że „listonosz przychodzi do żony za często”, matka na podglądzie obserwuje bawiące się w pokoju dziecko a ktoś inny znowu instalacja kamery próbuje zapobiec włamaniu do domu. Nie zapominajmy przecież o tych, którzy nagrywają niemal wszystko jak leci, po to tylko, żeby wrzucić filmik na portal społecznościowy i zdobyć możliwie dużo lajków.
Żyjemy sobie więc tak okamerowani, a kamer przybywa i przybywa. Czy rzeczywiście są potrzebne? Choćby te kamery miejskiego monitoringu? Ja nie mam wątpliwości, że tak. W obecności kamer przemysłowych nie czuję się ani trochę pozbawiany prywatności. A wręcz przeciwnie, kamery podnoszą poczucie bezpieczeństwa.
A co jest tam, gdzie nie ma kamer? Tam przedstawiciele naszego społeczeństwa dają upust swoim skrywanym zachowaniom. Ostatnio przy bloku w Tarnobrzegu spółdzielnia mieszkaniowa postawiła nowe ławki. Półtorej doby później jedna była połamana. Przy tym samym bloku zrobiono też nową elewację przy wejściach do klatek schodowych. W świeżej masie w nocy ktoś paluchem zrobił napisy i narysował męskie przyrodzenie. A może to był autoportret? Tego nie wiem, bo kamera jego twarzy nie nagrała.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?