MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polowanie w parku Sariska

Marzena Kądziela
Dzikie świnie przybyły do wodopoju.
Dzikie świnie przybyły do wodopoju. M. Kądziela
Nie widziałam tygrysa bengalskiego ani rysia stepowego. Obserwowałam za to innych mieszkańców parku Sariska.

Sprawili, iż indyjskie polowanie z aparatem zamiast strzelby miałam bardzo udane.
Wielkie leśne przestrzenie są przemiłą odmianą. Do tej pory trasa mojej indyjskiej podróży wiodła przez półpustynne tereny, na których dominowały kurz i pył. Teraz przy drodze pojawiają się drzewa, które tworzą coraz bardziej gęste skupiska. Wkrótce dotrzemy do celu - Parku Narodowego Sariska.

Zajeżdżamy przed bramę wielkiego żółtego pałacu. To rezydencja letnia jednego z maharadżów, który obecnie przemienił ją na hotel. Od bramy do wejścia do budynków wiedzie droga otoczona równiutko podstrzyżonym na modłę angielską trawnikiem. Przed szerokimi schodami witają nas portierzy, z charakterystycznymi dla Radżasthanu, na terenie którego leży park, zakręcanymi wąsami. Zauważyłam, że jeden z nich ufarbował sobie podnosowe "loki" na dwa kolory, które kontrastują z żywą barwą turbanu.

Pokoje wyglądają jak na początku XIX wieku, gdy do maharadży przyjeżdżali goście z całego świata, by zapolować na grubego zwierza.

Kierowca lepszy od lornetki

Park ma 880 kilometrów kwadratowych powierzchni leży około stu kilometrów od stolicy Radżasthanu - Dżajpuru. Trochę przypomina mi afrykański busz, chyba przez kolczaste akacje, których, podobnie jak na Czarnym Lądzie, jest tu mnóstwo.

Kierowca zwalniając jazdę przystawia palec do ust, nakazując ciszę. Przestajemy się odzywać, za to wzrok wyostrzamy do granic możliwości. Mamy lornetkę, którą możemy penetrować krzaki w poszukiwaniu zwierzyny. Lepszy od lornetki jest jednak kierowca bezbłędnie odnajdujący wśród roślinności mieszkańców parku.

Zupa za 300 dolarów

Kiedyś najsłynniejszym mieszkańcem parku był tygrys bengalski, piękny symbol gracji, siły, odwagi, jeden z największych kotów świata. Po indyjskim buszu wędrowały ich tysiące. Ważące ponad 250 kilogramów i mierzące trzy metry długości drapieżniki zostały prawie całkowicie wytrzebione. A to za sprawą myśliwych, którzy przybywali tu z całego świata. Futra tygrysie o charakterystycznej pomarańczowej barwie przecinanej czarnymi pręgami należą do najdroższych. Oczywiście tygrys bengalski podlega ścisłej ochronie, jednak kłusownicy nadal na niego polują.

Cenne jest nie tylko futro. Kły tygrysie leczą ponoć bezsenność, a penisy są afrodyzjakiem. Wyczytałam, że na Tajwanie zupa z tygrysich przyrodzeń kosztuje ponad 300 dolarów...

Bawół przemierzający leśną gęstwinę.
(fot. M. Kądziela)

Tygrysi skandal

Szacuje się, że obecnie na wolności żyje trzy, cztery tysiące drapieżników. W parku Sariska, zdaniem przewodnika, jest ich kilka. Chyba nie do końca jest to prawdą, bowiem w 2005 roku właśnie tu wybuchł skandal z tym związany. Odkryto bowiem, że nie ma tu ani jednego tygrysa. Do parku wysłano na dwa tygodnie 300 pracowników leśnych, którym nie udało się znaleźć zwierzyny. To spowodowało, że Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody postanowiła w ciągu najbliższych lat wypuszczać w Sariska kilka samic i samców. Każdy z czworonogów będzie miał zamontowany nadajnik, co pozwoli na czuwanie nad nim leśnikom i badaczom.

Unia chce także przenieść 11 wiosek poza park. Wieśniacy wycinają bowiem drzewa na opał, pozbawiając zwierzęta zalesionych terenów. Na razie zgodę na to wyrazili jedynie mieszkańcy dwóch osad.

To nie ogon

Tygrysa bengalskiego nie udało mi się upolować, za to wśród roślinności widziałam kilka pawi. Po raz pierwszy oglądałam te ptaki żyjące na wolności. Pawie indyjskie były chlubą dworów i pałaców, a ich pióra w "pawie oka" ozdobą domów i strojów. Przy okazji dowiaduję się, że ogon, który samiec czasami rozkłada pokazując swoją "męskość" to nie ogon, lecz tren utworzony przez wydłużone pióra pokryw nadogonowych. Właściwy pawi ogon jest krótki i brązowy. Samice nie posiadają trenów.

Ptaki żyją w haremach, w których na jednego samca przypada kilka samiczek. W Indiach paw jest bardzo szanowany ze względu na to, że tępi węże i skorpiony, a także za to, że podnosi wielki i głośny alarm na widok drapieżników groźnych także dla ludzi.

Karakale na tablicy

Napis na tablicy informuje, że jesteśmy w miejscu, gdzie żyją jedne z najszybszych kotów świata - karakale, czyli rysie stepowe. Zwierzaki te mają charakterystyczne uszy zakończone czarnymi pędzelkami. Samice i samce żyją osobno, spotykając się tylko na miłosne igraszki. Niestety, rysie zapewne odpoczywały po nocnym polowaniu, tak więc musieliśmy zadowolić się widokiem rysunku na tablicy.

Do woli za to napatrzyłam się na jelenie, gazele i bawoły. Najbardziej podobał mi się jeleń akcis ze względu na kropkowaną skórę i piękne poroże. Zwierzęta wędrują w poszukiwaniu smacznych gałązek i liści w stadach od kilku do kilkunastu osobników, którymi zarządza potężny byk.

"Gorąca" płeć

W parku Sariska można także odnaleźć jeziora, wzgórza i doliny. Po jednej z nich wędrowało stado dzikich świń. Przemierzały wodę, by dostać się na niewielką wysepkę. Patrzyłam na tę wędrówkę spokojnie, do czasu, gdy dostrzegłam, że na brzegu wylegują się... krokodyle. Przypomniałam sobie te gady polujące na nawet duże zwierzęta w Afryce. Te tu są malutkie i nie dałyby chyba rady dzikom.

Przypominam sobie także informację o tym, że płeć tych gadów zależy od temperatury, w jakiej rozwijają się jaja. Optymalna, przy której wylęga się tyle samo samic co samców, wynosi 32 stopnie Celsjusza. Jeśli temperatura wynosi 33 do 35 stopni, na świecie pojawiają się tylko samice, zaś w temperaturze 28 do 31 stopni - samce.

Ajurwedyjska równowaga

Podpatrujemy jeszcze wodne ptaki, wścibskie małpki, oglądamy ambony dla dawnych myśliwych i wracamy do hotelu, który wynurza się z zieleni. Jazda otwartym samochodem daje się we znaki, dlatego z przyjemnością idę na masaż ajurwedyjski.

Ajurweda to tradycyjna medycyna praktykowana od ponad 5000 lat. Na długo zanim nasza zachodnia cywilizacja podjęła badania medyczne, w Indiach istniały szkoły, w których opierając się na świętych księgach Wedyjskich uczono, jak poznać życie ludzkie w kontekście metafizycznej koncepcji Wszechświata. Według Ajurwedy każdy żywy organizm jest kombinacją pięciu podstawowych elementów, z których składa się Wszechświat.

Każda komórka zawiera właściwości życiodajne, takie jak ziemia, woda, ogień, powietrze i eter (przestrzeń). Tylko ich równowaga zapewnia życie w zdrowiu i harmonii. Dzięki Ajurwedzie, poznając prawdziwą naturę życia, możemy skorygować odchylenia od równowagi i utrzymać stan trwałego dobrego samopoczucia i zadowolenia w sferach cielesnej, umysłowej i duchowej. Tak przynajmniej twierdzą jej amatorzy.

Czerwony olejek i tańce na gwoździach

W niewielkim gabinecie czeka na mnie szczupły mężczyzna. Pokazuje olejek, który będzie wmasowywał w moje ciało zgodnie z zasadami Ajurwedy. Bardzo chcę je poznać, jednak masażysta nie mówi po angielsku. Przez godzinę każdy skrawek mojego ciała poddawany jest naciskom, dotykom, muskaniom. Po zabiegu czuję się totalnie zmęczona. Pod prysznicem odzyskuję siły, przede wszystkim dlatego, że proces mycia trwał dłużej niż zwykle. Okazało się bowiem, że olejek, za pomocą którego szczupły Hindus "przywracał mi równowagę" miał barwę krwistoczerwoną i był dość trudny do usunięcia.

Zrelaksowana trafiam na kolację, która odbywa się w parku obok pałacu. Z wielkim apetytem zajadam placki czapati - podobne do naszych podpłomyków z sosem z soczewicy i gotowanych warzyw. Oglądam tancerzy, którzy wykonują dla nas różne sztuczki, na przykład taniec na rozżarzonych węglach czy drewnianej tabliczce, w którą wbito dziesiątki ostrych gwoździ.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Polowanie w parku Sariska - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie