Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tsunami na Bałtyku 15 kwietnia? - naukowcy i wróżki twierdzą, że może dojść do kataklizmu

Redakcja
Tsunami na Bałtyku?
Tsunami na Bałtyku? archiwum
15 kwietnia nasze wybrzeże, od Świnoujścia po Ustkę, zniszczy wielka fala tsunami - dwie wizjonerki z Łodzi ostrzegły samorządy na wybrzeżu. Informację większość urzędników przyjęła z kpiną. Nie śmiali się naukowcy.

Oni wiedzą, że tsunami jest możliwe. Zgładziło już niejeden port na Bałtyku.

W starych kronikach znajdują się opisy co najmniej czterech fal tsunami, które nawiedziły różne okolice Bałtyku. W legendach jest dużo więcej wspomnień o ogromnych falach.

- W ciągu ostatnich kilkuset lat na Bałtyku oraz w strefie polskiego i niemieckiego wybrzeża wystąpiło kilkanaście udokumentowanych geologicznie trzęsień ziemi, z których przynajmniej kilka wywołało falę tsunami - mówi mówi dr Andrzej Piotrowski dyrektor Oddziału Pomorskiego Państwowego Instytutu Geologicznego w Szczecinie.

Zmyło Darłówek

W roku 1497 potężna fala zmyła z powierzchni Darłówek. W dalej położonym Darłowie uszkodziła budowle i porwała ludzi. Cztery statki morskie wyniosła daleko, bo 3-4 km w głąb lądu. Jeden zatrzymał się na wzniesieniu o wysokości 22 m. Stoi tu dziś kaplica św. Gertrudy. Wysokość fali po wschodniej stronie miasta osiągnęła 20 m.

ZOBACZ CO PISZE O TYM GŁOS POMORZA

Przyczyną tego tsunami było trzęsienie ziemi w rejonie szwedzkiego jeziora Wener, oddalonego od Darłowa o około 500 km. Siła trzęsienia była niewielka, bo zaledwie 4,5 st. w skali Richtera. Teoretycznie nie powinno wywołać tsunami.

- Możemy przyjąć, że to małe trzęsienie wywołało eksplozję metanu uwięzionego w warstwach tworzących dno morza Bałtyckiego - tłumaczy dr Piotrowski. - Eksplozji towarzyszył grzmot i huk. Jako żywo przypomina to opowieści z legend o pomruku Niedźwiedzia Morskiego.

Kolejne tsunami wystąpiło w 1757 r. koło Trzebiatowa. Kronikarz L.W. Brueggemann napisał, że była wówczas jasna i słoneczna pogoda. Nagła fala zerwała duży prom zacumowany w porcie i przeniosła go daleko na ląd. Dwadzieścia dwa lata później, w marcu 1779 r. potężna fala zaatakowała niespodziewanie Łebę. Statki zaniesione zostały aż do miejskich ogrodów. Trzy godziny później podobny los spotkał Kołobrzeg. Miasto zalane zostało aż do wysokości ulicy Mariackiej przy katedrze. Fala musiała mieć wysokość co najmniej 3,5 m. Według zapisu kronikarza jeden ze statków osiadł w okolicy kaplicy św. Gertrudy, znajdującej się na wysokości 22 m.

- Badacze skandynawscy podają, że dwudziestometrowe fale zdarzały się u nich - mówi dr Piotrowski. - Fala tsunami rośnie, jeśli woda trafi na dogodnie ukształtowany brzeg, gdzie może się rozpędzić i urosnąć na łagodnym wyniesieniu. Rekord fali tsunami odnotowano w wąskiej zatoce w Kolumbii Brytyjskiej, gdzie osiągnęła ona wysokość ok. 700 m nad poziom morza. Podobne ukształtowanie mamy właśnie na wschód od Darłowa.

Współczesne kataklizmy

16 grudnia 2008 r. trzęsienie w skali 4,5-4,7 st. w skali Richtera miało miejsce w Ystad. Odczuliśmy je w Polsce. Przeszło dalej, w głąb kraju, gdzie odnotowano już 5,3 st. Richtera. Nie wywołało jednak tsunami. Stąd tylko jego symboliczne skutki - mieszkańcowi Darłowa o godz. 6.20 spadło radio na głowę, a inny zauważył, jak rozkołysała mu się woda w akwarium.

- O takich zdarzeniach łatwo zapominamy, bagatelizujemy je i ośmieszamy - mówi naukowiec. - Szybko zapomnieliśmy kaliningradzkie trzęsienie ziemi 21 września 2004 r. Mieszkańcy wieżowca w Gdyni opowiadali mi, że usłyszeli jakby transport TIR-ów przetaczał się po kocich łbach. W Olsztynie mieliśmy popękane domy 4-piętrowe. Podobnie w Suwałkach.

Podczas trzęsienia w Kalinigradzie zostało poszkodowanych co najmniej 17 osób. Pierwszy raz ziemia zatrzęsła się o godz. 13.05 z siłą 4 st. w skali Richtera. W tym czasie w olsztyńskich wieżowcach zakołysały się wyższe piętra. Ewakuowano ponad 300 osób z gmachów Izby Celnej, Urzędu Celnego i sześciopiętrowego domu handlowego Europa Center. Ewakuację dzieci zarządziła też dyrekcja szkoły nr 3 w Braniewie na Mazurach. Drugi wstrząs przyszedł o godz. 15.33. Trwał dwie minuty i przekroczył 5 st. w skali Richtera.

Naukowcy są zgodni - współczesne fale tsunami to nie bajki, ale rzeczywistość, która może się w każdej chwili zdarzyć. Przy najpiękniejszej nawet pogodzie i tafli morza jak lustro.

Koszalin na krze

- Istnieje prastara legenda o Niedźwiedziu Morskim - cofa nas całe wieki wstecz dr Andrzej Piotrowski. - Opowiada, że najpierw słychać w głębi morza łoskot. To Niedźwiedź, który uderzył łapą o powierzchnię wody. Po tym przychodzi nagła, potężna fala, która wyrzuca na ląd statki i niszczy wszystko po drodze.

Polska jest przedzielona jest tzw. linią Teisseyre'a-Tornquista (od nazwisk geologów, którzy ją odkryli i opisali), która rozdziela obszar wielkich płyt i tarcz Europy północno-wschodniej oraz obszar o odmiennej budowie, młodszy przy powierzchniowej warstwie Europy południowo-zachodniej. Strefa ta ma kilka kilometrów szerokości, równoległe uskoki i rozłamy rozciągające się od Półwyspu Jutlandzkiego do wybrzeża Morza Czarnego. W Polsce strefa przebiega m.in. przez Pomorze. Na niej znajduje się m.in. Toruń, Koszalin, Bornholm i Ystad.

Litosfera posiada przeciętną grubość 30 km. Jest bardzo cienkim naskórkiem na półsztywnych, półplastycznych i plastycznych warstwach ziemi, sztywna i pokruszona. Naturalną rzeczą jest, że jej poszczególne fragmenty poruszają się odmiennie, jak kry lodu na rzece.

Kilka tysięcy lat temu

Przetrwała legenda o potężnym grodzie - słowiańskiej Vinecie. Została zniszczona wielkimi falami, które wdarły się do miasta, położonego prawdopodobnie 3 km od linii dzisiejszego lądu. Obecny poziom wód ustabilizował się dopiero około 4 tys. lat temu.

- To niejedyne miasto, które uległo zagładzie na skutek tsunami w historii ludów nadbałtyckich - opowiada dr Piotrowski. - Legenda Vinety występowała w obszarze Bałtyku zachodniego na dość znacznym obszarze. Moim zdaniem była to projekcja wielu zdarzeń. Fale zniszczyły też Bardo koło Stralsundu. Zniknął również około 808 r. gród Rerik położony nad Bałtykiem i jest to już zdarzenie dokładnie opisane w kronikach królestwa Franków, dynastii Karolingów.

W roku 808 Rerik został zdobyty przez króla duńskiego Godfreda, który w tym czasie walczył z państwem Franków. Gród ocalał podczas walk, ale przyszło nagłe trzęsienie ziemi połączone z wielkimi falami, które zmyło miasto z powierzchni ziemi. Uczeni niemieccy lokalizują Rerik na wschodnim brzegu Zatoki Wismarskiej, gdzie 10 m pod wodą są szczątki miasta.

Prawda leży w legendach

O tsunami opowiadają też sagi Wikingów, a szczególnie legenda o Wielkim Wilku. Prawdopodobnie jest jeszcze starsza i Wikingowie przejęli ją od praludów skandynawskich. Ma więc co najmniej 3 tys. lat. Opowiada, że bóg Thor uwięził Wielkiego Wilka łańcuchami za to, że żywił się padliną. Gdy Wilk wył w głębi gór, wówczas ziemia drżała i rozlegał się łoskot.

- Przecież to jest opis trzęsienia ziemi - mówi dr Piotrowski. - Drgania i efekt akustyczny. Musiało być to zjawisko na tyle częste, że utrwalone w pamięci pokoleń.

Brać wróżki poważnie?

Opowieści wróżek z Łodzi zaintrygowały geologów i paleosejsmologów. Wiedzą, że nawet małe trzęsienie ziemi może wywołać potężne tsunami podobne do tych, które zdarzały się w przeszłości.

Wszystko za sprawą ukształtowania dna Bałtyku. Nawet małe trzęsienie rzędu 4,5 st. w skali Richtera może wywołać osuwisko dna, czego skutkiem będzie tsunami. Fala może ulec spotęgowaniu, o ile wskutek wstrząsu wyzwoli się też metan.

- To związek przyczynowo-skutkowy - tłumaczy naukowiec. - Eksplozja spułapkowanego metanu w warstwach przypowierzchniowych, to jedno niebezpieczeństwo, a drugie, to gaz w formie hydratu metanu.

Zasoby światowe hydratu 10-krotnie przewyższają wszystkie zasoby gazu. Hydrat metanu jest ciałem stałym o wyglądzie lodu. 1 m sześc. w momencie przejścia w formę gazową wyzwala 167 m sześc. gazu. Reakcja jest wybuchowa. W ułamku sekundy powstaje wielohektarowy krater. Taki wybuch spowodował tsunami, które zniszczyło Darłówek.

- Ślady po wybuchu w postaci kraterów o powierzchni wielu hektarów są obecnie czytelne w dnie Bałtyku - mówi Piotrowski.

Mała fala wywołana osuwiskiem zostaje nagle zwielokrotniona. A wówczas żadna miejscowość nad brzegiem morskim nie ma szans.

- Jako naukowiec nie mogę bagatelizować nawet opowieści wróżek - przyznaje Andrzej Piotrowski. - Nie chodzi o czary i wizjonerstwo, bo na tym się nie znam. Geolodzy jeszcze poważniej potraktowaliby ich słowa, gdyby przyznały, że czują drgania ziemi. To nic nowego. Czują je zwierzęta i różne ludy, bardziej wrażliwe od człowieka cywilizowanego. Podobnie, jak nieliczni z nas, osoby nadwrażliwe. Czy te panie odczuwając drgania przenoszą je na inne odczucia, bóle głowy, jakieś wizje, tego nie wiem. Pozostaje tylko czekać do 15-20 kwietnia. Można jednak przyjąć, że jeśli tsunami zdarzyło się w przeszłości, może zdarzyć się i teraz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tsunami na Bałtyku 15 kwietnia? - naukowcy i wróżki twierdzą, że może dojść do kataklizmu - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie