- Wyszedłem na korytarz i zobaczyłem płomienie nad stojącą w korytarzu szafą. Próbowaliśmy gasić sami, ale hydrant który był na korytarzu, był nieczynny - opowiada Wiesław Staniszewski, mieszkaniec budynku.
Świadkowie twierdzą, że ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie.
- Kiedy po kilku minutach ludzie próbowali wybiegać na korytarz, droga ucieczki była już odcięta. Dym i ogień wpychał nas do mieszkań - mówią świadkowie.
W budynku wybuchła panika. Ocaleni mieszkańcy twierdzą, że próbowali wydostać się przez wyjście ewakuacyjne. To jednak miało być zamknięte na kłódkę.
- Ludzie wyskakiwali przez okna. Rozpaczliwie wzywali pomocy. Nie wiedzieliśmy jak im pomóc - mówi Janina Zawadzka
Świadkowie i ocaleni mieszkańcy mają wiele zastrzeżeń do akcji strażaków.
- Drabiny, które przywieźli, sięgały zaledwie do pierwszego piętra. Były też problemy z wodą - twierdzą świadkowie.
Relacje strażaków, z którymi udało się nam porozmawiać są wstrząsające.
- Łapaliśmy dzieci, które jeden z mężczyzn wyrzucał z okna. Uratowaliśmy trójkę.To straszne, że aż tyle osób zginęło - mówi jeden ze strażaków, którzy pierwsi znaleźli się przed płonącym budynkiem.
Przyczyny wybuchu pożaru będą badane przez specjalną komisję, ale strażacy, z którymi rozmawialiśmy uważają, że przyczyną było albo zaprószenie ognia, albo zwarcie w instalacji elektrycznej.
- To nie był wybuch butli z gazem, o czym tu niektórzy mówili. Wyjęliśmy ze środka osiem butli - mówi strażak Ryszard Tomczyk.
Pierwsi poszkodowani, trafili do kamieńskiego szpitala. Dziewięć osób z oparzeniami drugiego stopnia zostało hospitalizowanych. Jedna trafiła na oddział oparzeniowy w Gryficach. Cztery w tym dziecko są w szpitalach w Szczecinie.
Tragiczny jest jednak bilans osób, które zginęły w płomieniach. W tej chwili jest 21 ofiar.
(fot. GS 24)
Strażacy zostali wezwani na miejsce pożaru kilka minut przed godz. 1 w nocy. W trzypiętrowym budynku było zameldowanych 77 osób. Jak relacjonują strażacy, niektórzy z mieszkańców wyskakiwali z okien płonącego budynku. 10 osób udało się ewakuować.
Jak poinformował rzecznik straży pożarnej, do miejscowego szpitala trafiło 20 osób. Większość z nich ma różnego rodzaju złamania, a dwie - w tym 8-miesięczne dziecko - poparzenia. Niemowlę trafiło do specjalistycznego szpitala w Szczecinie.
Wyrzucali dzieci przez okna
Jak mówi Daniel Kopaliński, rzecznik komendanta straży pożarnej w Kamieniu Pomorskim strażacy, którzy dotarli z remizy oddalonej od około 200 metrów byli zaskoczeni rozmiarem tragedii. - Strażacy łapali dzieci wyrzucane przez rodziców z okien, dopiero później ich opiekunowie sami wyskakiwali - relacjonuje Kopiński.
"Strażacy łapali wyrzucane z okien dzieci"
Rzecznik zaznacza, że ogień w bardzo szybkim tempie rozprzestrzenił się na wszystkie piętra budynku, co odcięło mieszkańcom budynku drogę ewakuacji. - Trudno nam powiedzieć dlaczego ogień został tak późno zauważony i dlaczego ogień tak szybko się rozprzestrzeniał - mówi.
Dodaje, że parter budynku wykonany był z materiałów niepalnych, dwie kolejne kondygnacje wykonane były z drewna. Wiele lat temu nakazano dobudowanie zewnętrznej klatki ewakuacyjnej i to uratowało te kilkanaście osób.
Nie wiadomo, czy wszyscy wyszli z budynku
Trzykondygnacyjny budynek to hotel socjalny, z którego korzystały osoby, nie mające stałych mieszkań.
Nie wiadomo, czy wszystkim osobom będącym w środku udało się opuścić płonący budynek. Rozpoczęło się przeszukiwanie spalonych pomieszczeń, którą utrudniają zniszczenia, spowodowane przez ogień w części hotelu zestawionej z blaszanych kontenerów mieszkalnych.
Na miejscu jest 18 jednostek straży pożarnej.
Władze miasta zapewniły schronienie grupie osób ze spalonego budynku w innym hotelu.
W związku z ogromną tragedią w Kamieniu Pomorskim, prezydent Lech Kaczyński ogłosił żałobę narodową. Na miejsce zdarzenia przyleciał premier Donald Tusk, który pogorzelcom obiecał pomoc finansową i materialną potrzebną do odbudowy budynku. W drodze na miejsce tragedii jest także prezydent.
- Żałoba narodowa ma obowiązywać od północy z poniedziałku na wtorek - poinformował szef prezydenckiej kancelarii Piotr Kownacki. Ma potrwać trzy dni.
W czasie żałoby narodowej flagi państwowe na gmachach publicznych zostają opuszczone do połowy masztu i przepasane kirem. Odwoływane są imprezy masowe, rozrywkowe, koncerty i imprezy sportowe.
Premier deklaruje pomoc
Na miejsce tragicznego pożaru tuż przed godziną 11 dotarł premier Donald Tusk. W ciszy oglądał to, co zostało ze strawionego przez ogień budynku. Poszkodowanym premier obiecał pomoc.
- Najważniejsza w tym momencie jest pomoc dla tych, którzy ocaleli. Mogę zapewnić, że pomoc będzie szybka i wystarczająca dla tych, którzy tego potrzebują. Premier zapewnił, że jeśli będzie potrzebny grunt pod nowy dom z puli Skarbu Państwa, "to oczywiście nieodpłatnie taki grunt się znajdzie". Udzielona zostanie też pomoc finansowa jeśli podjęta zostanie decyzja o budowie - mówił premier. Wstępnie oszacował, że koszt pomocy wyniesie 3-4 mln zł.
Podczas wizyty w Kamieniu Pomorskim premier Donald Tusk spotkał się z wojewodą zachodniopomorskim, burmistrzem Kamienia Pomorskiego i miejscowym komendantem straży pożarnej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?