MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Poprawili humory

Arkadiusz KIELAR

Stal Stalowa Wola - Sandecja Nowy Sącz 1:0 (1:0)

1:0 Marek Drozd 43.

Stal: Wietecha 6 - Cieślikowski 6, Warczachowski 6, Drabik 6, Oczkowski 6 (85 Pająk nie klas.) - Skiba 6, Wróbel 6, Drozd 7, Sałek 3 (46 Dziuba 2) - Kanarski 6 (88 Stręciwilk nie klas.), Radawiec 7.

Sandecja: Bodziony - Szczepanik, Łukasik (16 Nowak), Kandyfer - Gryźlak, Danasiewicz (46 Wańczyk), Szczepański (46 Peciak), Wojtas (64 Florian), Krupa - Zachariasz, Świerad.

Żółte kartki: Drabik, Radawiec (Stal). Sędziował: M. Wróbel z Warszawy. Widzów: 500.

Przed meczem wśród kibiców krążyły dwie wersje wydarzeń. Według pierwszej Stal i Sandecja "ułożyły się" na remis, według drugiej goście mieli w Stalowej Woli niemal gryźć trawę, bo umotywowała ich odpowiednio Tomasovia Tomaszów Lubelski, zainteresowana w walce o utrzymanie porażką naszych. No i... "Stalówka" wygrała, dość niespodziewanie awansując dzięki temu w tabeli i wyraźnie poprawiając wszystkim nie najlepsze w tym sezonie humory.

Trener gospodarzy Bogusław Szopa nie bał się odważnych decyzji. Najpierw odsunął od zespołu piłkarzy, którzy go zawiedli: Pawła Jakóbiaka, Artura Kochańczyka i Tomasza Bieńkę. Wymienieni panowie zagrali słabo w meczu rezerw, więc do pierwszego składu sami zamknęli sobie drzwi. Ciekawie wyglądało też ustawienie zespołu na Sandecję. Rozgrywającym został nieoczekiwanie Marcin Wróbel, do ataku wrócił Krystian Kanarski, na prawej pomocy "wylądował" Piotr Skiba, a Michał Rogala usiadł na ławce rezerwowych. I w pierwszej połowie dało to bardzo ciekawy efekt, bo Stal przeważała wyraźnie i stworzyła sobie kilka znakomitych okazji. Gdyby nie wyjątkowy brak szczęścia Daniela Radawca, do przerwy mogło być i 3:0...

Przed spotkaniem sporo było obaw o spokój na stadionie. Wszyscy mieli w pamięci wydarzenia sprzed dwóch sezonów, gdy właśnie po meczu z Sandecją doszło do głośnej na całą Polskę awantury na stadionie i poza nim. Tym razem nie było mowy o powtórce, bo... zmienili się kibice "Stalówki". W drugiej połowie "szalikowcy" pięknie pożegnali zespół, na całym stadionie odpalając race. Skromna grupka kibiców, która wybrała trzecioligowy mecz zamiast transmisji z mistrzostw Europy spotkania Portugalia - Grecja, też miała swoich bohaterów. Daniela Radawca nikt nie śmiał porównywać do greckiego napastnika Karagounisa, ale popularny "Radar" zachwycił kilka razy wspaniałymi akcjami. I tyle razy... rozczarował nieskutecznością. Napastnik Stali w polu karnym potrafił mijać rywali niczym treningowe "pachołki", ale gdy strzelał, to albo niecelnie, albo za słabo. Jego kolega z zespołu Marek Drozd receptę w polu karnym ma znacznie prostszą, ale i skuteczniejszą. On po prostu gra z... głową. Z Sandecją po raz czwarty w tym sezonie zdobył gola i ponownie po celnej "główce". W 43 minucie po dośrodkowaniu z głębi pola wyprzedził w polu karnym startującego do piłki bramkarza Sandecji Stanisława Bodzionego i efektownie go przelobował. Goście w tym czasie grali słabo. Pod pole karne Stali przedostawali się sporadycznie, a gdyby lepiej ustawione mieli celowniki wspomniani Radawiec, Drozd i Krystian Kanarski, szybko byłoby "po zawodach". Sandecja też nie miała szczęścia, bo już w 16 minucie boisko musiał opuścić kontuzjowany stoper Dariusz Łukasik, a jego miejsce zajął... napastnik Janusz Świerad. Akurat ten były pierwszoligowiec wydawał się największym zagrożeniem bramki pilnowanej przez Tomasza Wietechę, a musiał pilnować swojej. Po zmianie stron przyjezdni ruszyli do odważniejszych ataków. Tylko raz poważniej zagrozili bramce Stali i to w samej końcówce. Idealną pozycję w polu karnym miał Grzegorz Nowak, ale huknął nad poprzeczką. Wściekły Tomasz Wietecha omal nie "pozabijał" swoich obrońców za brak czujności, ale wszystko wróciło za chwilę do normy. Znowu piłka nie chciała słuchać Radawca, który dostał idealne podanie od Pawła Oczkowskiego, ale zaskoczony napastnik Stali nie zrobił z tego użytku. Na trenerskiej ławce nie wytrzymał Bogusław Szopa, gdy "ni z gruszki, ni z pietruszki" sędzia boczny sygnalizował "spalonego". Obu "adwersarzy" uspokoił szybko sędzia główny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie