Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przygania kocioł garnkowi i sztuka kochania pruderyjnych Polaków

Marcin Radzimowski
Nie milkną, a w zasadzie dopiero zaczynają coraz głośniej rozbrzmiewać, echa dotyczące wypadku na krajowej „dziesiątce” pod Toruniem. Wypadku, w którym obok kilku aut prywatnych uczestniczyła limuzyna z ministrem Antonim Macierewiczem na pokładzie. Szef resortu obrony narodowej wracał do stolicy z Torunia, gdzie był gościem sympozjum naukowego „Oblicza dumy Polaków” w Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej należącej do ojca Tadeusza Rydzyka.

Ten wypadek, który najprawdopodobniej spowodował kierowca, żołnierz Żandarmerii Wojskowej, stał się wodą na młyn dla opozycji. Powstała lawina krytyki pod adresem dygnitarzy, wykorzystywaniem służbowych aut do celów prywatnych i łamania drogowych przepisów. No cóż, akurat w tym przypadku to trochę „przygania kocioł garnkowi”, bo podobne wyczyny VIP-ów poprzednich ekip, też wiele razy ujrzały światło dzienne.

Tak czy inaczej temat wypadku z ministrem Macierewiczem w tle przyćmił nawet ewidentną wpadkę tegoż ministra, który kilka dni temu wypowiadając się na uroczystości, Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego mocno powiązał z powstaniem warszawskim. Oczywiście chodziło o powstanie styczniowe, bo do warszawskiego żaden z tych niewątpliwie zacnych polityków, nie dożył.

Wypadek przyćmił też inną „aferę” ostatnich dni, również związaną z resortem obrony narodowej. Mam na myśli popis, jaki w jednym z białostockich lokali miał dać rzecznik tegoż resortu, Bartłomiej Misiewicz. Wypada mieć nadzieję, że o ministerstwie obrony narodowej i jej szefostwie będziemy następnym razem słyszeć w kontekście czysto służbowym. Chociażby przy okazji podpisania kontraktu na śmigłowce dla polskiej armii, bo ten temat, w czasie kampanii wyborczej stale odgrzewany, jakoś ostatnio ucichł.

Kolejny głośny ostatnio temat to całkowicie inna dziedzina życia. Film „Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej” wchodzi na ekrany polskich kin i po pokazach przedpremierowych już zapowiada się na jeden z najlepszych polskich filmów najbliższych miesięcy. Kto wie, czy nie najlepszy. Sama tytułowa bohaterka przed laty szokowała wiele osób, ale to były inne czasy, co zresztą zauważa jej kolega, profesor Zbigniew Lew-Starowicz. Choć żyjemy teraz w nieco innych czasach, w temacie seksu wciąż jesteśmy pruderyjni. No, może za wyjątkiem pewnej części „tej dzisiejszej młodzieży”, która jest w tej dziedzinie mocno liberalna.

Skoro jednak „Pięćdziesiąt twarzy Greya” zwabiło do kin miliony ciekawskich polskich widzów, zwabi ich też historia Wisłockiej. Tym bardziej, że obsada aktorska jest sprawdzona, a polskie kino ostatnimi laty potrafi bardzo pozytywnie zaskakiwać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie