W manifestacji w Warszawie udział wezmą przedstawiciele 32 zakładów zbrojeniowych. Spodziewany jest przyjazd około 5 tysięcy związkowców i pracowników. Zaprotestują w obawie przed drastycznym spadkiem zamówień dla wojska.
Z zaplanowanych w budżecie Ministerstwa Obrony Narodowej 2 mld zł na zakup nowego sprzętu i broni zostało tylko 300 mln zł.
Ze Stalowej Woli do stolicy wyjedzie dziesięć autobusów. - Na wyjazd zapisało się pięćset osób - podlicza szef "Solidarności" z Huty Stalowa Wola Henryk Szostak. Bo mimo tego, że ludzie z produkcji wojskowej przerzucają się na cywilną, są obawy, że ograniczenia zamówień maszyn w kolorze khaki uderzą wszystkich po kieszeni.
Ubiegły rok był świetny dla należącego do huty Zakładu Produkcji Wojskowej. Ruszyły badania armatohaubicy krab. W słoneczny dzień przed halą CPW podpisany został kontrakt z przedstawicielami wojska na dostawy zmodernizowanych wyrzutni rakietowych langusta. Przed dwoma tygodniami dwie langusty i koparko-ładowarki w wersji wojskowej wysłane zostały dla wojska.
Nie jest więc źle. Ale załamanie może przyjść w każdej chwili i protest ma uzmysłowić rządzącym, że ludzie z zakładów zbrojeniowych nie będą spokojnie czekać na upadki spółek, gdzie zarabiają na życie.
- Zależy nam na produkcji cywilnej i wojskowej. To dwa filary, na których opiera się nasz byt - zapewnia Henryk Szostak. Związkowcy w hucie są nauczeni, że warto walczyć o przetrwanie. Przed kilku laty do huty przyjechał wiceminister gospodarki w lewicowym rządzie Jerzy Szarawarski i powiedział "zapomnijcie o produkcji wojskowej". Gdyby go posłuchano, w miejscu gdzie dziś powstają maszyny dla wojska rosłaby trawa.
W Zakładach Metalowych "Dezamet" strach przed utratą pracy zajrzał w oczy 560 zatrudnionym. Spółka specjalizuje się w produkcji amunicji, sześćdziesiąt procent produkcji to zamówienia wojskowe. Reszta to części do maszyn budowlanych dla zachodnich koncernów. - Dopadł nas regres światowy na te maszyny, produkujemy szczątkowe zamówienia - przyznaje Rajmund Pońkowski, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Elektromaszynowych.
Z "Dezametu" na protest wyjedzie około dwustu pracowników czyli cztery autobusy. - Będziemy bronić wszystkie polskie zakłady zbrojeniowe - zapowiada Pońkowski. Bo zapowiadane ograniczone zamówienia dla wojska mogą doprowadzić zakłady zbrojeniowe do likwidacji i trafią w obce ręce - snuje obawy.
Z Polskich Zakładów Lotniczych Mielec wyjadą na protest trzy autobusy. Jak nam powiedział przewodniczący zakładowej "S" Józef Grzesik postulaty będą przekazane władzy na piśmie i wykrzyczane przez manifestujących. - Nie chcę teraz o tym mówić - zakończył rozmowę.
Strefa Biznesu: W Polsce przybywa pracowników z Ameryki Południowej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?