Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rury zamarzły, wody nie będzie! Czekają na odwilż

K. Tajs
Jan Żarnowski z ulicy Konopnickiej w Nowej Dębie próbował na własną rękę dostać się do zamarzniętej rury, jednak zrezygnował.
Jan Żarnowski z ulicy Konopnickiej w Nowej Dębie próbował na własną rękę dostać się do zamarzniętej rury, jednak zrezygnował. K. Tajs
Od niedzieli do części domów przy ulicy Konopnickiej i Małej w Nowej Dębie z powodu zamarznięcia rur nie dochodzi woda.

Awaria wodociągu w Tarnobrzegu

Awaria wodociągu w Tarnobrzegu

W środę wody nie mieli także mieszkańcy podmiejskiego osiedla Sobów, Wielowieś i części Sielca w Tarnobrzegu. Uszkodzona została rura wodociągowa. Nad usunięciem awarii pracowały służby Tarnobrzeskich Wodociągów. Antoni Sikoń, prezes spółki zapewnił, że do godziny 22 awaria zostanie usunięta.

Mieszkańcy próbują przebić się do zamarzniętych odcinków, jednak bezskutecznie. Bezskutecznie proszą także w Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej, by dowieziono im wodę w beczkowozach tłumacząc, że z mrozem żyć można, ale bez wody już nie.

- Co tu dużo mówić wody nie ma, bo zamarzły rury - pokazuje Jan Żarnowski z ulicy Konopnickiej w Nowej Dębie. - Zamarzły, bo zostały zbyt płytko wkopane. Wody nie mam ja i kilku moich sąsiadów. W sumie jakieś dziesięć domów, o których wiem. Jan Żarnowski tłumaczy, że brak wody pojawiał się stopniowo. Pierwszy niedobór nastąpił w niedzielę. W poniedziałek woda przestała docierać do kolejnych domostw. We wtorek nie mieli wody już niemal wszyscy właściciele domów, korzystający z tego odcinka wodociągu.

NIE KOPIĄ, BO ZA DUŻY MRÓZ

Sylwester Augustyn na ulicy Małej mieszka ponad 20 lat. To pierwsza taka zima, kiedy z powodu mrozów zamarzły rury. Do jego domu woda przestała dochodzić w poniedziałek. - Co robić, do sąsiadów człowiek chodzi po wodę, ale ileż można - ubolewa pan Sylwester. - Zaczęliśmy kopać ziemię, ale jest tak zamarznięta, że nie ma szans. Bez ciężkiego sprzętu do rury się nie dokopiemy. Zostawiłem łopatę i czekam na ocieplenie.

Zdenerwowani czekaniem na odwilż mieszkańcy zaczęli coraz intensywniej interweniować w Miejskim Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Nowej Dębie. - Prezes powiedział, że ta linia jest naszą prywatną - wyjaśnia Jan Żarnowski. - Jak może być prywatna, jak każda linia czy to gaz, czy prąd, są na stanie przedsiębiorstwa. Tłumaczą nam, że to są anomalie pogodowe. Kierownik odsyła nas do prezesa. Ten rozkłada ręce i mówi, że trzeba czekać. Mamy czekać do wiosny aż samo odtaje?

Wobec braku możliwości otrzymania pomocy przy rozmrożeniu zamarzniętego odcinka sieci wodociągowej, mieszkańcy poprosili o dostarczenie wody w beczkowozach lub pięciolitrowych butelkach. Ale i ta propozycja nie spotkała się z aprobatą pracowników PGKiM. - Beczkowóz księdzu na plebanię dali, a nam wody dostarczyć nie chcą - wytyka Jan Żarnowski. - Woda jest niezbędna do celów gospodarczych, ale także do pieców centralnego ogrzewania.

WYSOKA AWARYJNOŚĆ

Jakub Sudoł, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Nowej Dębie potwierdza, że przyczyną awarii jest mróz i zbyt płytko wkopane przyłącze wodno - kanalizacyjne. - Przyłącza były wykonywane przez różne komitety i w różnych latach - przypomina. - Wymóg był na 1 metr 20 centymetrów głębokości, ale niektóre uważali, że wkopanie rur na głębokość 80 centymetrów wystarczy. Za mojej kadencji, czyli od 3 i pół roku nie mieliśmy awarii. Docelowo w okresie wiosennym należałoby te przyłącza wymienić, by nie okazało się, że w przyszłym roku problemy powtórzą się.

Prezes Sudoł tłumaczy, że w pierwszej kolejności usuwane są awarie, powodujące wyciek wody. - Takich awarii dziennie mamy około trzy - wylicza prezes. - Pracujemy od rana do wieczora. Trzeba mieć na względzie to, że są trudne warunki pogodowe. Niektóre awarie mogą być nie do usunięcia.

Pozostałe przypadki, gdzie nastąpiło zamrożenie przyłączy do budynków są tylko zapisywane i monitorowane. - Kiedy uporam się z awariami, będziemy pomagali mieszkańcom w usuwaniu awarii wynikających z zamrożeniem sieci wodno kanalizacyjnej - zapewnia prezes Sudoł.
I dodaje: - Przyłącz jest własnością mieszkańca i ewentualna naprawa i odmrożenie powinna odbyć się na koszt mieszkańca, ale oni się z tym nie zgadzają - zastrzega Jakub Sudoł.
Czy mieszkańcy mogą liczyć na dostawę wody? - Nie, bo przy tak niskich temperaturach dowóz wody beczkowozem jest możliwy ze względów technicznych, gdyż są to ulice rozrzucone po mieście - zastrzega prezes. - O beczkowozie na plebani nic mi nie wiadomo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie