Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Hołowczyc: Chcę wygrać Rajd Dakar, choć żona nie jest zwolenniczką tego pomysłu

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Krzysztof Hołowczyc nie zamierza rezygnować z rajdów terenowych.
Krzysztof Hołowczyc nie zamierza rezygnować z rajdów terenowych. Andrzej Szkocki/Polska Press
Rajd Dakar wciąż siedzi mi w głowie. Jeśli wezmę w nim udział, to tylko na moich warunkach - zapowiada Krzysztof Hołowczyc, który w 2015 r. był trzeci. W najbliższej edycji nie wystartuje, ale nie wyklucza, że zrobi do w którejś z kolejnych.

Nawet Robert Lewandowski nie ma dedykowanego zegarka. O ile się nie mylę, swój model ma Marcin Gortat i od niedawna Pan.
Sportowcy bywają w zegarkowych planach, ale to, co zrobiliśmy z Atlantikiem, to długoletnia, przemyślana kampania, która daje zysk obu stronom. Moje spojrzenie jest podobne jak z perspektywy tej szwajcarskiej firmy. To, co robimy, chcemy, żeby było solidne i dopracowane. Jestem perfekcjonistą, przez co czasami mam ze sobą problemy, bo niepotrzebnie dociskam siebie. Jednak na koniec to buduje dobre relacje między mną a Atlantikiem.

Brał Pan udział w jego projektowaniu.
Moją główną zasługą jest wszechobecna cyfra „7”. Jest moją szczęśliwą, zawsze chcę ją mieć w numerze rejestracyjnym, czasami walczyłem, by była częścią numeru startowego. Na zegarku siódemek jest aż 10 i tym bardziej jest mi bliski. Zastanawiam się, czy będę go nosił. Mam w domu specjalną, obracającą się półkę, na której trzymam inne modele. Może w środku położę ten nowy i będę patrzył jak siódemka wiruje.

Siódemka jest w 1997 r. Wtedy zdobył Pan tytuł mistrza Europy. Minęło 20 lat, a Kajetan Kajetanowicz sięgnął po swój trzeci tytuł z rzędu.
Wspaniała rzecz. Jedyne, co mnie martwi, to, że tak mało ludzi o tym wie. To jest taki moment, w którym mam świadomość, ile znowu musimy zrobić dla rajdów, żeby one wróciły na swoje miejsce. Obserwuję rajdy także od strony marketingowej. Kiedy z Maćkiem Wisławskim zostaliśmy mistrzami Europy, nasza dyscyplina była na piątym, szóstym miejscu, jeśli chodzi o popularność. Dziś jest poza 20. To smutne i mnie boli, bo kocham motorsport i nią żyję. Tymczasem nie wszyscy, z którymi rozmawiam, wiedzą, że Filip Nivette został rajdowym mistrzem Polski. Szkoda, bo to bardzo widowiskowa dyscyplina, którą zachwycają się ci, którzy są jej blisko. Nie możemy jednak tego dobrze sprzedać. Po zdobyciu mistrzostwa Europy w TVP zostaliśmy sportowcami roku, fani nosili nas na rękach. Kajtka teraz też powinni.

Dziwi Pana, że żaden z zespołów fabrycznych nie oferuje Kajetanowiczowi takiej oferty, żeby przeszedł do ekipy w WRC?
Dobrze by było, żeby sponsorzy pomogli wystartować Kajtusiowi wyżej. Realizują swoje zyski, a nie dają szansy zawodnikom. Chociaż w WRC-2. Należy się Kajtkowi, żeby wsiadł do mocniejszego samochodu.

Szansę w WRC-2 w 2013 r. dostał Robert Kubica i został mistrzem świata.
Zrobił świetną robotę. To w ogóle był dobry rok, w którym zdobyłem Puchar Świata w rajdach terenowych. Uhonorowano nas też na podsumowującej gali w Paryżu, prezes PZMot Andrzej Witkowski pękał z dumy. To fajne momenty dla polskiego motorsportu, ale powinno być ich więcej.

To może Pan wróci do rajdów płaskich, wciąż jest Pan jednym z najpopularniejszych sportowców w Polsce.
Moja prędkość jest duża, ale dotyczy rajdów terenowych. Coraz bardziej doceniam zdobycie wspomnianego Pucharu Świata w 2013 r. Mam poczucie, że jak wsiadam do „dakarówki”, to mogę walczyć z najlepszymi. Wprawdzie zrealizowałem swoje marzenie, czyli podium Rajdu Dakar [trzecie miejsce w 2015 r. - red.], ale na nim jedno miejsce jest dobre, to, z którego patrzy się na wszystkich z góry.

Wciąż może Pan na nim stanąć?
Siedzi mi to w głowie, choć oczywiście najbliższa edycja jest wykluczona. Żona nie jest zwolenniczką, ale ja chcę spróbować. Tyle że na moich warunkach, czyli w superzespole, z którym mógłbym walczyć o podium, a nie o piąte czy dziesiąte miejsce. Zobaczymy. Myślę o paru startach w Pucharze Świata. To byłoby najlepsze przetarcie przed Dakarem.

Inna sprawa, we wrześniu Andrzej Witkowski zrezygnował z funkcji prezesa PZMot. Następcą został Michał Sikora. Pana nie korciło?
Wcale. Mam za dużo rzeczy na głowie. Pewnie, leży mi na sercu dobro PZMot i będę nasz związek wspierał, o ile będą w nim ludzie mający mądrą ideę rozwoju. Jednak jeśli o mnie chodzi, to daleko mi do prezesowania. Mam poczucie, że mam jeszcze dużo ważnych rzeczy do zrobienia.

W sierpniu FIA ogłosiła kalendarz WRC na 2018 r. Nie ma w nim Rajdu Polski.
Po prostu nie ma na niego pieniędzy. Promotor wyraźnie zapytał, czy są sponsorzy i możliwość sfinansowania rajdu. Z tego, co słyszałem, ani Orlen, ani Lotos nie wyrazili chęci poważnych rozmów. Skoro więc nie było finansowych gwarancji, to Polskę wykreślono. Oczywiście, możemy tłumaczyć to kwestiami bezpieczeństwa, organizacji i tak dalej. Ale tak na prawdę było wiele gorszych pod tym względem rajdów, a mimo to one wciąż są w kalendarzu. Kiedy Turcy powiedzieli, że mają kasę i są w stanie wszystko zorganizować, to sprawa szybko się wyjaśniła. Zostaliśmy bez rundy mistrzostw świata, która była dobrze zorganizowana, miała świetne trasy i wszystkie zespoły fabryczne ją chwaliły. To smutne, że tak się stało. Być może w Mikołajkach i okolicy zostanie zorganizowana runda mistrzostw Europy. Dobre chociaż to. No i nie zapominajmy, że wciąż mamy Baja Poland w Drawsku, czyli rundę terenowych mistrzostw świata. Tylko obawiam się, że jeśli dalej sponsoring będzie tak wyglądać, to zostaniemy z niczym.

Obserwuj autora artykułu na Twitterze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Krzysztof Hołowczyc: Chcę wygrać Rajd Dakar, choć żona nie jest zwolenniczką tego pomysłu - Portal i.pl

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie