Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siatkarz z Tarnobrzega Karol Szczepanik zdobył Puchar Polski w siatkówce na śniegu

Piotr Szpak
Karol Szczepanik z Tarnobrzega (z lewej) oraz Paweł Piwowarczyk z Krakowa pokazali w Wiśle jak się po mistrzowsku gra na śniegu.
Karol Szczepanik z Tarnobrzega (z lewej) oraz Paweł Piwowarczyk z Krakowa pokazali w Wiśle jak się po mistrzowsku gra na śniegu. www.kampas-sport.eu
Karol Szczepanik to grający trener czwartoligowej drużyny siatkarzy Siarki-MOSiR Tarnobrzeg. W Wiśle jego partnerem był Paweł Piwowarczyk z Krakowa. Tarnobrzesko-krakowska para nie dała rywalom szans zajmując pierwsze miejsce!

Poprosiliśmy Karola Szczepanika o wrażenia okoliczności wyjazdu do Wisły i samego występu.

- Projekt Puchar Polski w siatkówce na śniegu rozpoczął się tydzień temu. Zadzwonił do Pawła organizator turnieju i spytał czy zagramy w Wiśle w Pucharze Polski. Z Pawłem znamy się od dzieciaka gdyż oboje pochodzimy z Krakowa i przerzuciliśmy wspólnie „kilka ton piachu na boisku”, dlatego decyzja o wspólnym występie zapada w kilka sekund. Zaraz po zakończeniu rozmowy pojawia się pierwsze ale... przecież w terminie Pucharu gramy jeden z najważniejszych meczy Siarki fazy play off siatkówki halowej z Łańcutem. Szybki kontakt z trenerem łańcucian Adamem Maryniakiem, krótkie wyjaśnienie okoliczności. Wieczorem dostałem już informację zwrotną, że jest zgoda na przełożenie meczu w Tarnobrzegu. Serdecznie dzięki Panie Trenerze.

W piątkowy wieczór rozegraliśmy niesamowity mecz z drużyną z Łańcuta. Każdy set na przewagi, kapitalni kibice i upragnione zwycięstwo (3:1) za trzy punkty przy wyniku 36:34 w ostatnim secie.

Z hali wychodzimy o 21:45, natomiast odprawa zawodników w Wiśle (skromne 330 km od domu) o godzinie 8:00 dnia następnego. Szybki sen, budzik 4:00 i jedziemy dalej walczyć. W drodze towarzyszy mi Arek Bazan, nasz pierwszy Siarkowy środkowy który w ostatnim momencie zastąpił kontuzjowanego Rafała Hasiaka, który miał wystąpić z Piotrem Groszkiem z Rzeszowa. Zgodnie z planem pojawiamy się o 8:00 w Wiśle, krótka odprawa techniczna, rozstawienie grup wg rankingu PZPS i zaczynamy zabawę.

Pierwszy pojedynek rozgrywamy z parą Wojtachnio/Błoniarz, ten pierwszy przyjmujący Efektora Kielce i wielokrotny uczestnik MP w siatkówce plażowej. Spodziewaliśmy się trudnego pojedynku a jednak wygrywamy nadspodziewanie gładko 21:6, mecz zagraliśmy koncertowo nie popełniając żadnego błędu. Nie tracąc wigoru i formy odprawiamy w następnym meczu parę Włodarski/Królikowski 21:7.
Arek z Piotrkiem radzą sobie równie dobrze odprawiając przeciwników Barczyk/Kaliś – Groszek/Baran 10:21; Żwak/Czekała – Groszek/Baran 14:21.

System rozgrywek był tak skonstruowany, że następne mecze o wejście do najlepszej trójki turnieju były systemem pucharowym. Czyli kto przegrywa jedzie do domu.

Pierwszy do boju stanęli Arek z Piotrkiem, niestety trafili na jedną z najmocniejszych par turnieju Kiniorski/Kołodziejczyk obaj z Kielc. Chłopaki przegrali wysoko 10:21, ale zostawili bardzo dobre wrażenie i na pewno w przyszłym roku będą chcieli się odegrać.

W drugim półfinale murowani faworyci turnieju Paszkowski/Lewicki bez problemu wygrywają swój pojedynek meldując się w najlepszej trójce.

Nasza walka o medale rozpoczyna się już przy sztucznym oświetleniu z parą Ciuła/Paliwoda, typowani na podium turnieju. Początek meczu w naszym wykonaniu bardzo słaby. Zamiast my wywierać presję na sporo młodszych kolegach, to chłopaki świetnie grają blokiem i zagrywką 6:2, 8:3, 17:14 do tyłu. Bierzemy czas. Decydujemy o zmianie taktyki i zagrywki, bardzo szybko przynosi to efekty. Doprowadzamy do stanu 20:19 i wychodzimy na pierwsze prowadzenie. Nasi rywale zagrywają na Pawła piłkę meczową, perfekcyjne przyjęcie, wystawa i piękny plas po prostej kończy pojedynek. Szczęśliwi i zmęczeni meldujemy się w najlepszej trójce turnieju.

W niedziele trzy najlepsze zespoły zagrały każdy z każdym. Punkt przyznawany jest za wygranie meczu, przy remisie punktowym drużyn liczymy małe punkty w celu wyłonienia zwycięzcy. Rozpoczynamy dosyć późno koło 13, gdyż przed nami rozegrany został turniej kobiet. Ciekawostką jest fakt, że pytając sędziego głównego czemu my gramy pierwsze dwa mecze a nie na przykład ostatni mecz turnieju (zazwyczaj jest to finał) usłyszałem, - że z Pawłem mamy już swoje lata, i pewnie nie wygramy turnieju. Na ostatnim meczu chcą mieć najwyższy poziom gdyż będzie telewizja i włodarze miasta.

No cóż, z Pawłem rzeczywiście mamy razem prawie 70 lat, zapewne mniejszą skoczność i siłę od reszty. Ale mamy coś równie cennego... doświadczenie.

Pierwszy mecz zagraliśmy z aktualną kadrą siatkówki plażowej Paszkowski/Lewicki, oglądałem tych chłopaków na kilku turniejach w telewizji i tego pierwszego na żywo w Mistrzostwach Polski seniorów w Zamościu w 2016 r., gdzie zdobył srebrny medal. Krótka charakterystyka - silni, skoczni, wyszkoleni z dużą przyszłością, z dobrymi charakterami do siatkówki. Generalnie miał to być mecz bez historii, jak przewidywał sędzia. I rzeczywiście był bez historii, tylko że w drugą stronę. Zagraliśmy z Pawłem jeden z najlepszych meczy w życiu. Prawie 100 procent skuteczności w ataku i kontrze. Mecz trwał 18 minut i skończył się wynikiem 21:11! Jak to możliwe? Nie wiem, chyba sędzia nas odpowiednio zmotywował. Ale pokazaliśmy kawał siatkówki, sprawiając największą sensację turnieju.

W drugim meczu zagraliśmy z bardzo dobrze dysponowaną i świetnie nam znaną od wielu lat parą Kiniorski/Kołodziejczyk. Chłopaki od początku wyszli na prowadzenie grając bardzo mądrze zagrywką. Mecz podobał się wielu kibicom, dużo mocnych ataków, dokładne plasy oraz parady w obronie Łukasza Kiniorskiego i Pawła Piwowarczyka były z najwyższej półki. Przy stanie 17:15 chłopaki odskoczyli na kolejne dwa oczka i dowieźli prowadzenie do końca meczu, wygrywając ten bardzo ważny mecz 21:17.

Przed ostatnim meczem, układ tabeli był bardzo klarowany. Paszkowski/Lewicki był już bez szans po wysokiej porażce w pierwszym meczu z nami aby wygrać turniej, a Kiniorski/Kołodzieczyk musiał wygrać z nimi mecz aby zgarnąć puchar.

W tym ostatnim meczu młodzi kadrowicze pokazali jednak charaktery i przede wszystkim kawał bloku. Pod okiem trenera od początku przejęli inicjatywę i stosunkowo gładko rozprawili się z przeciwnikami wygrywając 21:16. Udowadniając tym samym, że potrafią grać w siatkówkę na najwyższym poziomie. Oczywiście największą radość swoją bardzo dobrą grą sprawili dwóm „Panom w podeszłym wieku”, którzy jak małe dzieci cieszyli się z zwycięstwa w Pucharze Polski w siatkówce na śniegu.
To była bardzo fajna sportowa zabawa na śniegu – stwierdził Karol Szczepanik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie