Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uniknęli katastrofy

/PISZ/

Siarka Tarnobrzeg - Motor Lublin 1:3 (0:1),

0:1 Paweł Zajączkowski 4, 0:2 Robert Chmura 55, 0:3 Konrad Nowak 64, 1:3 Michał Ćwik 90.

Siarka: Tomczyk 6 - M. Stępień 4, Stochla 3, Morawski 3, Kaznecki 3 (56 Ćwik 2) - Antkiewicz 4, Barycza 4, Pszeniczny 5, Piątkowski 5 - Gielarek 4, K. Stępień 2 (46 Pietrucha 2).

Motor: Rachowski - Chmura, Maciejewski, Kucharski, Różański - Syroka, Maziarz (88 Ukalski), Zajączkowski (78 Szynkaruk), Popławski - Nowak (67 Golisz), Prędota (83 Malesa).

Żółte kartki: M. Stępień (S), Nowak (M). Sędziował: M. Zwierz z Ostrołęki. Widzów 600 (80 z Lublina).

Tarnobrzeżanie rozegrali bardzo słabe spotkanie i tak na dobrą sprawę powinni być zadowoleni, że przegrali w tak przyzwoitych rozmiarach. Po sensacyjnym zwycięstwie w Rzeszowie, tym razem gospodarze srodze rozczarowali.

Motor był lepszy pod każdym względem i gdyby lublinianie wykazali się większym sprytem pod bramką bardzo dobrze spisującego się bramkarza Siarki Andrzeja Tomczyka, to gospodarzy spotkałaby prawdziwa katastrofa. Spory wpływ na słabą grę gospodarzy miał fakt pauzowania za żółte kartki najbardziej doświadczonego w zespole Grzegorza Wilczoka (zabrakło też pauzującego za kartki Łukasza Paulewicza oraz przesuniętego do rezerw Grzegorza Gromali). Zastąpił go na stoperze Paweł Stochla, a na pozycji wysuniętego stopera zagrał Łukasz Morawski. Obaj byli zagubieni, popełniali proste błędy i o sobotnim spotkaniu będą chcieli pewnie jak najszybciej zapomnieć. Nadzieje liczniejszej niż zazwyczaj grupy kibiców tarnobrzeskiej drużyny na korzystny wynik prysły bardzo szybko. Już w czwartej minucie piłka zatrzepotała w bramce gospodarzy, a strzelcem gola był Paweł Zajączkowski, który płaskim strzałem z 13 metrów przy słupku pokonał Tomczyka. Trzy minuty później miejscowi mieli szansę na wyrównanie. Michał Gielarek egzekwował rzut wolny z 18 metrów, strzelił dobrze, ale strzegący bramki Motoru były golkiper Tłoków Gorzyce Bartosz Rachowski zdołał odbić piłkę.

Po tej sytuacji na boisku istniał już tylko jeden zespół. Goście bez najmniejszych problemów przedostawali się pod bramkę Siarki, ale w dogodnych sytuacjach tracili głowę bądź też dobrze interweniował Tomczyk. Lublinianie nie grali olśniewającej piłki, ale potrafili wykorzystać dziwnie ospałą postawę miejscowych, którzy sprawiali chwilami wrażenie załamanych faktem samego wyjścia na boisko. W grze miejscowych brakowało przede wszystkim tego, czym mogli imponować w poprzednich spotkaniach (oprócz meczu z Wisłą II Kraków), a więc ambicji. Nie było determinacji, nie było więc i emocji. Nic dziwnego, że z każdą kolejną minutą irytacja kibiców Siarki była coraz większa, tym bardziej że co chwila "pachniało" kolejnymi golami dla gości. Jednak na przerwę lublinianie zeszli tylko z jednobramkową zaliczką, więc kibice Siarki mieli prawo liczyć, iż po zmianie stron, coś się zmieni na lepsze. Ale nic z tych rzeczy. Nadal stroną dominującą byli goście. W 55 minucie na strzał z 15 metrów zdecydował się Marcin Popławski, Tomczyk zdołał odbić piłkę, ale nadbiegający były zawodnik tarnobrzeskiego klubu Robert Chmura nie miał już kłopotów z wepchnięciem futbolówki do bramki. Trzeba od razu dodać, że Chmura należał do wyróżniających się graczy na boisku.

Ten gol uspokoił już poczynania gości i zupełnie odebrał ochotę do walki miejscowym. Ale tarnobrzeżanie stanęli jednak przed szansą zdobycia kontaktowego gola. Była 63 minuta, kiedy prawym skrzydłem pognał z piłką Michał Ćwik, obrońcy Motoru nie interweniowali, ale Ćwik najwyraźniej "zagotował" się, bowiem zamiast podać do znajdującego się w dogodnej pozycji Marcina Pietruchy, pozwolił na skuteczną interwencję bramkarzowi Motoru. Szybko to się zemściło. Po kontrze gości Zajączkowski zagrał do Nowaka, ten z dziecinną łatwością ograł Morawskiego i uderzeniem z 13 metrów zdobył dla swego zespołu trzeciego gola. W tym momencie część z kibiców zaczęła wychodzić ze stadionu i nie mają czego żałować. Mecz był już bowiem rozstrzygnięty, ale gospodarze zdołali zdobyć honorowego gola. W doliczonym czasie gry Ćwik dobił strzał Jarosława Piątkowskiego i była to jedyna miła chwila dla kibiców Siarki w tym spotkaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie