Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagrali jak Celtic

Z Krakowa Piotr SZPAK
Rafał Barycza (nr 23) mógł pogrążyć krakowian, ale zabrakło mu precyzji.
Rafał Barycza (nr 23) mógł pogrążyć krakowian, ale zabrakło mu precyzji. Marcin Radzimowski

Hutnik Kraków - Siarka Tarnobrzeg 0:0

Siarka: Tomczyk 7 - Stochla 5 (90 M. Stępień nie klas.), Wilczok 6, Morawski 6, Kaznecki 6 - Antkiewicz 5 (89 Pietrucha nie klas.), Barycza 5, Gielarek 6, Paulewicz 5, Piątkowski 5 - Pszeniczny 5 (77 K. Stępień nie klas.).

Hutnik: Sotnicki - Kwieciński, Stanula, Kaczor, Atanasković - Kołodziej (81 Błachacz), Pasionek, Stanula, Papież, Kępa - Kozieł (69 Wiącek), Madejski (69 Mielec).

Żółte kartki: Stochla, Morawski, Gielarek, Piątkowski, Paulewicz (S). Sędziował: M. Górecki z Katowic. Widzów - 500.

Na wielkie brawa zasłużyli piłkarze Siarki, którzy po dobrym pojedynku zasłużenie wywieźli punkt z Nowej Huty. Zdobycz tym cenniejsza, że fatalnie prowadzący mecz arbiter z Katowic wyraźnie przeszkadzał naszej drużynie.

O postawie arbitra świadczą między innymi pokazanie pięciu żółtych kartek tylko graczom naszego zespołu i podyktowanie 31 rzutów wolnych dla krakowian, przy zaledwie dziewięciu dla tarnobrzeżan. A mecz wcale nie był ostry...

Wychodzących na boisko w zielono-białych koszulkach piłkarzy Siarki spiker przywitał jako drużynę... Celticu. Nie wiadomo na ile jego słowa młodzi gracze naszego zespołu wzięli sobie do serca, ale faktycznie grali bardzo nieustępliwie i zdecydowanie. Początek należał jednak do gospodarzy. Najbliższy powodzenia był aktywny Piotr Madejski, który w 5 min. huknął z 14 metrów nad poprzeczkę tarnobrzeskiej bramki. Goście szybko uporządkowali grę, uzyskali nawet przewagę, ale o mały włos nie stracili gola. Była 22 minuta, kiedy krakowianie wyprowadzili szybką kontrę, po której Tomasz Kozieł zagrał do Pawła Kępy. Piłkarz Hutnika miał do bramki Siarki siedem metrów, strzelił płasko w długi róg, ale Andrzej Tomczyk pięknie obronił. Minutę później Maciej Papież strzałem z narożnika pola karnego trafił w boczną siatkę. Od tej jednak chwili dominowali już tarnobrzeżanie. Obserwujący mecz były piłkarz Siarki, a obecnie szef "banku informacji" Kolportera Korony Kielce Michał Gębura, nie szczędził komplementów pod adresem naszego zespołu.

- Bardzo mi się podoba gra Siarki, nie walą "byle do przodu", tylko spokojnie grają piłeczką. Mają poukładana grę - mówił Gębura.

I tarnobrzeżanie jakby usłyszeli słowa kielczanina. Zaczęli rządzić na boisku, a szczególne zagrożenie hutnikom groziło z lewej strony boiska. Szkoda tylko, że tym razem Jarosław Piątkowski nie był w takim "gazie" jak zwykle, kilka razy niedokładnie dogrywał do znajdujących się w polu karnym partnerów. Gości z rytmu gry wybił miejscowy... pseudokibic. W 33 minucie wbiegł sobie na boisko i rozpoczął "berka" z ochroniarzami. Ci nie mieli jednak sił biegać za młodzieńcem, a apel spikera o skuteczną i zdecydowaną interwencję zdał się na nic. Sędzia przerwał mecz, ale po dwóch minutach gra została wznowiona. Najlepszą okazję do zdobycia gola goście mieli w 40 min., kiedy to z ostrego kąta strzelał Piątkowski, ale bramkarz gospodarzy Waldemar Sotnicki zdołał wybić piłkę na rzut rożny.

Po przerwie było znacznie ciekawiej, ale w dużej mierze za sprawą arbitra, który bardzo ochoczo zaczął dyktować dla Hutnika rzuty wolne, w większości z odległości 20-25 metrów od bramki gości. Tomczyk nie dał się jednak zaskoczyć, a raz wyręczył go Michał Gielarek, wybijając piłkę głową z linii bramkowej. W 60 min. mocniej zabiły serca grupy tarnobrzeskich "szalikowców". Lewą stroną popędził z piłką Piątkowski, dośrodkował wzdłuż linii pola bramkowego, a nadbiegającemu Markowi Antkiewiczowi zabrakło dosłownie centymetrów, by trącić piłkę. Była to kopia akcji z meczu ze Stalą w Rzeszowie. Tam zakończyła się zdobyciem zwycięskiego gola przez "Antka", w Krakowie zabrakło jednak szczęścia. Dwie minuty później bliski powodzenia był Gielarek, który mierzył w długi róg, ale piłka odbiła się od nogi Gorana Atanaskovicia i tuż przy słupku wyszła na rzut rożny. Hutnicy nie byli dłużni, atakowali coraz odważniej, ale Tomczyk bronił strzały i wyłapywał dośrodkowania. W 70 minucie, w dogodnej sytuacji znalazł się Piątkowski, ale z ośmiu metrów strzelił nad poprzeczką. W rewanżu bliski był Papież, który uderzał z sześciu metrów, ale Tomczyk zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Nadeszła w końcu 87 minuta i wtedy "siarkowcy" powinni byli zdobyć gola. Z rzutu rożnego dośrodkował Gielarek, a mocno bita piłka trafiła na głowę Rafała Baryczy. Ten nie potrafił prawidłowo uderzyć piłkę, nabiegał na nią zbyt szybko i w efekcie oddał strzał, który poszybował nad poprzeczką. Trener Arteniuk i sam Barycza tylko złapali się za głowy. Podobnie postąpili kibice Hutnika. Ostatnie chwile przedłużonego o cztery minuty pojedynku, to strach kibiców Siarki przed tym, co zrobi... arbiter. Na szczęście krzywda naszej drużynie się nie stała, bo tarnobrzescy piłkarze trzymali piłkę z dala od własnej bramki. Po meczu goście zewsząd zbierali komplementy pod swoim adresem. I choć tarnobrzeżanie nie zagrali już tak dobrze, jak w pojedynku z Kolporterem Koroną, to pochwały były zasłużone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie