Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemrawa końcówka

Piotr SZPAK
Paweł Kosior (z piłką) był obok Bartosza Krupa najsku-teczniejszym graczem Siarki.
Paweł Kosior (z piłką) był obok Bartosza Krupa najsku-teczniejszym graczem Siarki. Marcin Radzimowski

W sparingowym meczu koszykarzy Siarka Skobud Tarnobrzeg przegrała z Sokołem Łańcut 79:83 (19:16, 28:26, 20:21, 12:20).

Siarka: Kosior 19 (2x3), Krupa 19 (2x3), Pelczar 9 (1x3), Ożóg 8, Włodarczyk 7 - Polek 10 (1x3), Papka 7.

Sokół: Miś 16, Ecka 11 (1x3), Rusin 11 (1x3), Baran 9 (1x3), Koszuta 6 - Romanek 13 (4x3), Chomicz 9, Szymański 4, Bielecki 2, Wlaź 2, Pazdan.

Pierwszy przed nowym sezonem mecz tarnobrzeskich koszykarzy we własnej hali zakończył się co prawda porażką naszego zespołu, ale to miejscowi dominowali przez większość spotkania i sprawiali lepsze wrażenie.

Od pierwszych minut meczu gra naszej drużyny mogła się podobać. Tarnobrzeżanie, którzy kolejny raz zagrali bez odczuwających jeszcze skutki kontuzji Marcina Rzegockiego i Macieja Millera, dobrze bronili i celnie rzucali, osiągając w pierwszych dwóch kwartach nawet 10-punktową przewagę. W drugiej połowie było już nieco gorzej. Trzecią kwartę miejscowi rozpoczęli od trzech nieudanych ataków i goście zniwelowali nieco stratę. I tak jednak przewaga należała do naszej drużyny. W ostatniej kwarcie dysponujący dłuższą ławką rezerwowych łańcucianie wyrównali. Na 2,55 min. przed końcem meczu był remis 77:77, ale po chwili celnym rzutem popisał się Waldemar Polek, wyprowadzając nasz zespół na ponowne prowadzenie. Jak się jednak później okazało, były to ostatnie punkty tarnobrzeskiego zespołu w tym meczu. Gospodarze bowiem niemrawo rozegrali końcówkę, co wykorzystali gracze beniaminka pierwszej ligi, a mecz efektownym rzutem za trzy punkty zakończył Romanek.

- Chociaż to był tylko sparing, jestem niezadowolony z faktu porażki. Nie można takich meczów przegrywać, obojętnie czy to w lidze, czy w sparingowej gierce. Nie wykorzystaliśmy 16 rzutów osobistych, nonszalancja wkradła się też na początku czwartej kwarty. Mimo wszystko z grą nie było źle, cały czas prowadziliśmy i gdyby nie słaba końcówka, spokojnie byśmy wygrali. Co do Rzegockiego i Millera, to chcę, by najpierw wyleczyli kontuzje, a na parkiet wejdą dopiero wtedy, gdy będą w pełnej dyspozycji - powiedział po meczu szkoleniowiec tarnobrzeskiego zespołu Zbigniew Pyszniak.

W środę tarnobrzeżanie podejmować będą we własnej hali Tytan Częstochowa, natomiast w piątek wyjadą na turniej do Chorzowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie