Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Punkt psychologiczny

Arkadiusz KIELAR, /PISZ/
Koszykarze Stali niepotrzebnie zlekceważyli rywali.
Koszykarze Stali niepotrzebnie zlekceważyli rywali. Marcin Radzimowski

Z naszych pierwszoligowych zespołów koszykarzy wygrała tylko Stal Stalowa Wola.

* STAL STALOWA WOLA - ŁKS Łódź 90:73 (23:22, 12:23, 24:13, 31:10).

Stal: Pydych 28 (5x3), Prawica 27 (4x3), Malcherczyk 14 (1x3), Bieleń 12 (2x3), Grzyb 6 - Ucinek 2, Jadowski, Szewczyk, Zalewski.

ŁKS: Pacocha 14, B. Szczepaniak 13 (1x3), Gołuch 11 (3x3), Balicki 10, Leśniak 6 - Nowak 8 (1x3), Goss 7 (1x3), Danyuma 2, Micielski 2.

Sędziowali: G. Łata z Lublina, D. Nejman z Włocławka, J. Kuniec z Przemyśla. Widzów - 400.

- To normalne z psychologicznego punktu widzenia - w nieco naukowym tonie o postawie swoich koszykarzy wyrażał się po meczu trener Stali, Leszek Kaczmarski. A chodziło o zwykłe zlekceważenie rywali przez "Stalówkę", która dopiero w czwartej kwarcie pokazała, kto tu tak naprawdę rządzi...

ŁKS to beniaminek, zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Trener Kaczmarski ostrzegał, że nikogo nie można lekceważyć, zwłaszcza że łodzianie ograli wcześniej Siarkę Tarnobrzeg, mimo iż przegrywali 20 punktami. Nasi koszykarze przestrogami jednak specjalnie się nie przejęli i na efekty nie trzeba było czekać. Zamiast "spacerku" mieliśmy wynik 14:16 w 6 minucie, remis 28:28 w 15 minucie, a po dwóch kwartach "Stalówka" przegrywała aż 35:45. Szczególnie drugie pięć minut drugiej kwarty było w wykonaniu gospodarzy fatalne, spod samego kosza pudłował nawet Roman Prawica. Zabawa z ambitnym zespołem z Łodzi, w którym grał m.in. czarnoskóry Polak, Jakub Danyuma, skończyła się po długiej przerwie. Dzięki punktom Pawła Pydycha, Marcina Malcherczyka i Henryka Bielenia nasi w ciągu czterech minut wyrównali straty i doprowadzili do remisu 45:45. Przyjezdni jeszcze próbowali się ambitnie bronić, cały czas przy linii rezerwowych podskakiwał nerwowo ich trener Piotr Rozwadowski, który raz nawet... padł na kolana przed stolikiem sędziowskim, jednak Stal już nie odpuściła.

Do "kanonady" przyłączył się Prawica, efektownymi wsadami popisywał się Malcherczyk i na 5 minut przed syreną było już 74:66. Pociąg z napisem "Stal" odjechał łodzianom w ekspresowym tempie...

Po meczu powiedzieli:
Leszek Kaczmarski, trener Stali:
- Jestem pełen podziwu dla ŁKS, bo to zespół tworzony w ostatniej chwili. Grają w nim reprezentanci Polski juniorów, jak Łukasz Pacocha czy Wojciech Leśniak, tym drugim interesowaliśmy się przed sezonem.

Piotr Rozwadowski, trener ŁKS: - Wiedzieliśmy już w przerwie, że Stal przestanie nas w końcu lekceważyć i zagra na serio. Takich zawodników, jak Paweł Pydych, Henryk Bieleń czy Roman Prawica chciałby mieć każdy zespół w pierwszej lidze.

* Bafra Sokół Łańcut - SIARKA SKOBUD TARNOBRZEG 94:64 (35:18, 22:14, 15:17, 22:15).

Siarka: Zych 20, Krupa 14 (2x3), Kosior 11, Ożóg 6 (1x3), Pelczar 4 - Polek 4, Papka 3 (1x3), Stępień 2, Żuraw, Włodarczyk.

Sokół: Ecka 21 (1x3), Baran 15 (3x3), Koszuta 15, Chomicz 7 (1x3), Miś 6 - Romanek 10 (2x3), Podolec 6, Bielecki 5 (1x3), Rusin 5 (1x3), Szymański 4, Michoń, Pazdan.

Sędziowali: M. Mojka, R. Mordal - obaj z Wrocławia oraz A. Karwowski z Koszalina. Widzów - 1200.

Wydawało się, że po zwycięstwach nad Spójnią Stargard Szczeciński oraz Albą Elcho Chorzów tarnobrzeżanie złapali wiatr w żagle, ale nic z tego. Wczorajszy mecz był w wykonaniu gości wręcz katastrofalny, a komplet publiczności kilka razy salwami śmiechu kwitował zagrania naszych graczy. Porażka różnicą 30 punktów w hali, bądź co bądź beniaminka, to nic innego jak kompromitacja. Z takim stwierdzeniem zgodził się trener naszego zespołu Zbigniew Pyszniak. - Zawsze można przegrać, ale po co przy okazji się kompromitować? Pewne braki można nadrobić ambicją, ale "głowy" niczym się nie wyręczy. Myślenia nikt nikogo nie nauczy - mówił trener Siarki.

Początek spotkania miejscowi mieli wprost piorunujący i po 75 sekundach prowadzili 11:0! Pierwsze punkty dla Siarki zdobył Bartosz Krupa, ale trójką odpowiedział były gracz Siarki Michał Baran i zrobiło się 14:2. Właśnie Baran oraz Marcin Ecka punktowali dla gospodarzy w pierwszych minutach. Łańcucianie grali szybko i pomysłowo, a nasi tylko bezradnie się przyglądali.

- Uczulałem zespół na pierwszą kwartę, mieliśmy grać wolno, bo Sokół nie lubi takiej gry. Ale my graliśmy szybko, to szybko nas punktowali - mówił trener Pyszniak.

Po pierwszej połowie Sokół wygrywał 57:32, a kiedy w 25 min. zrobiło się 62:33, trenerzy obu drużyn zaczęli desygnować do gry zawodników rezerwowych.

W innych meczach: AZS Radom - Polpak Świecie 62:88, Górnik Wałbrzych - Znicz Jarosław 72:87, Alba Chorzów - Basket Kwidzyn 86:95, Kager Gdynia - Tytan Częstochowa 90:78, Kotwica Kołobrzeg - Pyra Poznań 79:70, Zastal Zielona Góra - Spójnia Stargard Szczeciński 59:50.

W następnej kolejce, 11 grudnia: Znicz - Stal, Siarka - Radom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie