Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głodni sukcesu...

Redakcja
Bogdan Wenta.
Bogdan Wenta. S. Stachura

Od kilku miesięcy trenerem reprezentacji Polski w piłce ręcznej mężczyzn jest Bogdan Wenta, były znakomity zawodnik, który przez wiele sezonów z powodzeniem grał w Hiszpanii i w niemieckiej Bundeslidze. Pod jego wodzą nasi szczypiorniści zajęli drugie miejsce w styczniowym turnieju preeliminacyjnym do przyszłorocznych mistrzostw Europy i awansowali do fazy play off tych rozgrywek. Dziś poznają rywala, z którym przyjdzie im się zmierzyć.

* Od dawna nosił się pan zamiarem objęcia kadry czy była to nagła decyzja?

- Temat pojawił się w trakcie mistrzostw Europy w Słowenii. Dostałem kilka telefonów od osób wysoko postawionych i to pytanie padło. Ja od razu zaproponowałem odwrotny układ - Daniel Waszkiewicz jako pierwszy trener, a ja jako drugi. Ale sytuacja inaczej się rozwinęła. Pracujemy razem, ale "na papierze" ja jestem tym pierwszym. Cieszę się, że przekonaliśmy do współpracy Bertusa Servaasa (prezes Vive Kielce i wiceprezes związku - przyp. red.), który pełni rolę menażera kadry. Takich ludzi potrzeba w naszym sporcie. A dla mnie praca z reprezentacją jest wielkim wyzwaniem i niejako powrotem do korzeni. Tyle lat minęło, a człowiek nadal odczuwa chłopięcą tremę, gdy słyszy "Mazurka Dąbrowskiego".

* Ostatni mecz w kadrze zagrał pan w październiku 1993 roku w Kielcach, przeciwko Hiszpanii. Od tego czasu dużo się w pana życiu zmieniło, nie tylko tym sportowym.

- To już historia. Ja i Daniel możemy o sobie dużo mówić jako o byłych zawodnikach. To cieszy, ale jest to przeszłość. Nas interesuje przyszłość, a przyszłość to są ci chłopcy, którzy grają w kadrze.

* Przez kilka lat nie miał pan bliższego kontaktu z polską ligą. Co zaskoczyło na minus?

- Nasza liga gra jeszcze starymi metodami. Świat gra dużo szybciej, jest więcej ruchu bez piłki. Staramy się to zmienić.

* A jeśli chodzi o sprawy organizacyjne?

- Dużo nam brakuje. Weźmy choćby cały ten konkurs z wyborem trenera. Jeśli jest dwóch czy trzech kandydatów, to można się z nimi spotkać, porozmawiać. To musi być jasne, kogo chcemy wybrać na to stanowisko. Teoretycznie każdy może napisać dobry projekt i zostać trenerem. Ja byłem tym zaskoczony, bo przecież w krótkim czasie nie da się przedstawić procesu uzdrowienia reprezentacji. Nikt z nas nie jest cudotwórcą. Powinno się też zmienić podejście do naszej dyscypliny. Mecz piłki ręcznej ma być spektaklem, bo tego oczekują od nas kibice. U nas nie ma odpowiedniej promocji zawodników. Owszem, są reklamy z Korzeniowskim, Jędrzejczak, Małyszem, ale to są jednostki. Z grami zespołowymi jest dużo gorzej, a my musimy ludzi przyzwyczajać do naszego wizerunku.

* A jest się już kim pochwalić. Kilku zawodników z powodzeniem gra choćby w Bundeslidze.

- No właśnie, popatrzmy choćby na Grześka Tkaczyka. Jest to młody zawodnik, ale ustabilizował formę w Magdeburgu i teraz walczą o niego najlepsze niemieckie kluby. Mnie, jako trenera, nigdy nie zadowoli to, że jakiś zawodnik będzie chciał wyjechać na Zachód i grać na poziomie trzeciej ligi. Jeśli tak, to lepiej niech zostanie w Polsce. Ale cieszy mnie to, że coraz więcej naszych chłopaków dobrze radzi sobie w Bundeslidze, w Hiszpanii. Są to ambitni ludzie, chcą pracować, są głodni sukcesu, a to też jest ważne.

* Ale o ten sukces będzie bardzo ciężko.

- Dobrze o tym wiemy. Po nieudanych mistrzostwach Europy w Słowenii wypadliśmy z czołówki i znowu musimy gonić najlepszych. To nie jest łatwe, bo w losowaniu na pewno trafimy na jakiś czołowy zespół Europy, będzie bardzo ciężko awansować. Nie chodzi tylko o aspekt sportowy. Polska na takich imprezach jak mistrzostwa świata czy Europy nie jest na razie atrakcyjnym przeciwnikiem, ściągającym sponsorów, telewizję. Musimy wejść na ten tor. Jak już powiedziałem, to trudne zadanie, ale niczego się nie boimy. Podejmiemy każde wyzwanie, ale na to potrzeba czasu, nie od razu zbuduje się zespół.

* To, że jeszcze niedawno grał pan w piłkę ręczną, chyba ułatwia kontakt z zawodnikami?

- Na pewno, ale zawodnicy muszą zrozumieć, że w sporcie zawodowym jest czas na śmiech, zabawę i na trening. To normalne, że przed zajęciami żartujemy, ale w pewnym momencie jest koniec i zaczynamy ciężką pracę.

* Czyli zasada luzu kontrolowanego...

- Luz, a nawet to, że się jest na "ty" z zawodnikami nie świadczą o mojej słabości. Podobnie to, że idę z zawodnikami na jedno czy dwa piwa. W Niemczech to normalne. A jeżeli ktoś to odbiera jako moją słabość, to się myli.

* Odejdźmy na chwilę od piłki ręcznej. Słyszałem, że ma pan ciekawe hobby...

- Bardzo lubię grać w golfa. Zacząłem w Hiszpanii i w miarę możliwości robię to do dziś. Człowiek jest sam z sobą, jest to próba własnego charakteru. To niesamowita odskocznia od piłki ręcznej, a szczególnie od pracy trenerskiej. Ale moim najważniejszym hobby jest rodzina. Gdy jest się na obcym chlebie, to szczególnie tam człowiek uświadamia sobie, że jest to największy przyjaciel.

* Syn pójdzie w pana ślady?

- Golf go nudzi, woli piłkę ręczną. Po tacie odziedziczył chyba boiskową agresję, bo teraz ma wymuszoną przerwę. Na miesiąc został zawieszony w treningach.

* Myśli pan o powrocie do Polski na stałe?

- Trudno powiedzieć. Staram się żyć z dnia na dzień, bo wiem, że pewnych rzeczy nie można zaplanować.

* Dziękuję za rozmowę.

_Bogdan Wenta ma 44 lata i podwójne obywatelstwo - polskie i niemieckie. Żona Iwona. Syn Tomek (9 lat) trenuje piłkę ręczną. Jest absolwentem Wyższych Zawodowych Studiów Trenerskich w Akademii Wychowania Fizycznego w Gdańsku. Obecnie w Niemczech jest w trakcie kursu licencyjnego na trenera kategorii A. Karierę zawodniczą rozpoczął w Wybrzeżu Gdańsk, gdzie grał w latach 1978-1989. W 1989 r. przeniósł się do Hiszpanii. Tam występował w barwach klubów Bidasoa Irun (1989-1993) i FC Barcelona (1993-1996). W latach 1996-1999 grał w klubach niemieckich TuS Nettelstedt i Flensburg-Handewitt. 180-krotny reprezentant Polski - uczestnik finałów MŚ i igrzysk olimpijskich (w Sydney był graczem reprezentacji Niemiec, w której rozegrał 48 spotkań). Ostatnio był trenerem-asystentem SG Flensburg-Handewitt, który w 2004 r. zdobył mistrzostwo Niemiec, Puchar Niemiec oraz był finalistą Klubo-wego Pucharu Europy._

Dziś losowanie

Dziś nasz zespół pozna rywala, z którym zmierzy się w pojedynku o awans do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Biało-czerwoni trafili do najsłabszego, trzeciego koszyka i wylosują przeciwnika z koszyka pierwszego, w którym są: Czechy, Hiszpania, Francja, Grecja, Islandia, Norwegia, Serbia i Czarnogóra, Szwecja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie