Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tęsknota za ekstraklasą

Rozmawiał Piotr SZPAK
Szkoleniowiec mieleckich szczypiornistów Jacek Nowak, ma, o czym myśleć przed nowym sezonem.
Szkoleniowiec mieleckich szczypiornistów Jacek Nowak, ma, o czym myśleć przed nowym sezonem. Marcin Radzimowski

Piłkarze ręczni Stali BRW Mielec jako beniaminek zajęli dobre piąte miejsce w rozgrywkach minionego sezonu. Apetyty były jednak większe, mówiło się nawet o awansie do ekstraklasy. O minionych i nadchodzących rozgrywkach rozmawialiśmy ze szkoleniowcem mieleckiego zespołu Jackiem Nowakiem.

* Jak pan ocenił miniony sezon?

- Do końca nie byłem zadowolony, bo jak wiadomo apetyty były większe. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że awans do ekstraklasy, o którym głośno mówiliśmy, był realny. Było widać, że był on w zasięgu ręki. Wystarczyło w pierwszej rundzie wygrać we własnej hali z Końskimi i Wisłą Puławy, a przecież szanse na to były. Runda rewanżowa pokazała, że stać nas było na wiele, niestety, straty z pierwszej rundy, którą zespół zawalił, okazały się nie do odrobienia.

* Po pierwszej rundzie postawił pan sprawę jasno: albo żegnamy kilku zawodników, albo zawodnicy wezmą się do roboty, albo odchodzę. Efektem był tylko jeden przegrany mecz w drugiej rundzie.

- Postawa zawodników, ich podejście do treningów i do meczu zmieniły się i było to bardzo budujące. Widać było, że zrozumieli oni pewne rzeczy. Jednocześnie uwierzyli, że drzemią w nich spore możliwości.

* Wasi kibice wręcz twierdzili, że odejście Krzysztofa Wacha, z którym nie mógł pan znaleźć wspólnego języka, powinno nastąpić wcześniej, a nie podczas przerwy w rozgrywkach.

- Tak, chyba powinno nastąpić to wcześniej, bo po odejściu Krzyśka, zespół zaczął lepiej grać. Można teraz gdybać, co by było, gdyby odszedł wcześniej, ale to już przeszłość.

* Nie boi się pan, że w nowym sezonie może dojść do takiej sytuacji jak z siatkarkami Stali, kiedy klub miał "wirtualne" pieniądze, sponsorzy nie dotrzymali słowa i omal nie skończyło się to likwidacją klubu?

- My tego błędu nie popełnimy. Zbudujemy drużynę taką, na jaką będzie nas stać. Żadnych obiecanek bez pokrycia. Jeśli nie będziemy mieć pieniędzy, przy których można walczyć o awans, to nie będziemy rozbudzać apetytów swoich i kibiców.

* Wtedy pozostanie walka o utrzymanie?

- O utrzymanie może nie, ale o środek tabeli, owszem.

* A jak sponsorzy nie zawiodą?

- Wtedy wzmocnimy drużynę dwoma, trzema zawodnikami i będziemy walczyć o awans do ekstraklasy. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie. Wiele powinno się wyjaśnić do 10 lipca, kiedy rozpoczniemy przygotowania do nowego zespołu.

* Zakładając optymistyczny wariant rozwoju sytuacji, w kim upatrywałby pan głównego przeciwnika w walce o awans?

- Za wcześnie na takie rozważania. Dochodzą mnie słuchy, że zespół spadkowicza z ekstraklasy MOSiR Zabrze opuszcza część zawodników. Spodziewam się, że zasilą oni drużyny z Zawiercia i Zawadzkiego.

* Walka o ekstraklasę jest bezwzględna i może oznaczać, ze młodzi wychowankowie klubu mogą zapomnieć o grze w pierwszej lidze.

- A dlaczego? Mamy w klubie kilku zdolnych juniorów, że wspomnę choćby o Łukaszu Rybaku, Damianie Krzysztofiku, bramkarzu Filipie Jaroszu, moim synu Łukaszu, i dostaną oni szansę. Od nich będzie zależało, w jakim stopniu ją wykorzystają. Dotychczas z ich frekwencją na treningach bywało różnie. Jeśli chcą w sporcie do czegoś dojść, muszą ciężko pracować.

* W Mielcu kibice tęsknią za powrotem Stali do ekstraklasy.

- Nie tylko kibice tęsknią. Tęsknimy wszyscy i mam nadzieję, że za rok o tej porze będziemy już w ekstraklasie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie