Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Snowbordzista pod koszem

Piotr SZPAK

Nowym koszykarzem pierwszoligowej drużyny Siarki został Rafał Gil, kielczanin występujący w minionym sezonie w drugoligowym UMKS Kielce. Propozycję przejścia do Siarki przyjął entuzjastycznie, wszak jest to dla tego sympatycznego chłopaka sportowy awans.

Rafał nie myśli na razie o zrobieniu wielkiej sportowej kariery, cieszy się dniem dzisiejszym i tym, że jest w Siarce. Ma świadomość tego, że w Kielcach był podstawowym graczem zespołu, w Tarnobrzegu czeka go najpewniej rola rezerwowego. - Wiem, że zamieniłem 40 minut gry w Kielcach, na kilkanaście albo tylko kilka minut w Tarnobrzegu. Ale tu jest pierwsza liga, będę trenował z potrafiącymi więcej kolegami, zagram z silnymi przeciwnikami, tylko w taki sposób mogę podnieść swoje umiejętności - mówi skromnie.

Jedyny "scyzoryk" w tarnobrzeskim zespole gra na pozycjach "trzy" albo "cztery", jest więc typowym skrzydłowym. Mierzy 197 cm wzrostu, ale... - Tyle to ja mam na bosaka, jak założę buty, to mam dwa metry - śmieje się, zdradzając, że poczucie humoru wcale nie jest mu obce.

Nowy nabytek Siarki pochodzi ze sportowej rodziny, tata był szczypiornistą w Naprzodzie Jędrzejów, mama też grała w "rękę", tyle, że w Budowlanych Kielce. Ale syn niespodziewanie zmienił dyscyplinę i wybrał koszykówkę. W "kosza" zaczął grać bardzo późno, bo w drugiej klasie liceum.

- Najpierw jednak trenowałem "ręczną", byłem nawet na obozie z młodymi chłopakami Iskry Kielce, ale jakoś nie złapałem bakcyla. Kosz zawsze mi się podobał, ale grałem w niego tylko na podwórku. W liceum poznałem kolegę, który trenował w UKS Basket 27 Kielce, poprosiłem go, by zapytał w klubie, czy bym nie mógł pojechać z jego drużyną na obóz. Niestety, powiedział, że nie ma takiej możliwości. Odpuściłem, więc temat. Przypadek jednak sprawił, że mój tata spotkał się w mieście z jednym z trenerów w tym klubie, no i w końcu pojechałem na ten obóz. Tak się zaczęło - wspomina kielczanin.

Pierwszym jego trenerem był znany na kielecczyźnie entuzjasta basketu Stanisław Dudzik, później szkolił go Włodzimierz Środa.

Rafał jest też zaprzeczeniem radomsko-kieleckich waśni. W Tarnobrzegu mieszka wspólnie z radomianinami Danielem Wallem oraz Piotrem Kardasiem, którzy w minionym sezonie reprezentowali barwy AZS Politechnika Radom, teraz podobnie jak Rafał przyszli do Siarki.

- Rozumiemy się bez problemu, to superkumple, a jakieś zaszłości radomsko-kieleckie nie bardzo nas interesują - mówi. Szykuje nawet swym kolegom z "chaty" niespodziankę. Podczas narciarskich rodzinnych eskapad na Słowację zasmakowała mi szynka z żółtym serem pieczona w cieście naleśnikowym. - Obiecałem chłopakom, że im to zrobię, więc zrobię - deklaruje.

Pasją Rafała jest snowbord, ale nim zaczął jeździć na jednej desce szusował po stokach swej ulubionej Krynicy Górskiej na nartach. Ale pewnego dnia dwie wąskie deski zamienił na jedną szerszą i tak już zostało.

- Na narty jeździłem od małego z rodzicami i siostrą. Ulubionym miejscem naszych wypadów była Krynica Górska, czasami jeździliśmy na Słowację. Szkoda, że czas mi nie pozwala na częste jeżdżenie w góry, ale mam nadzieję, że zimą trochę go wygospodaruję - mówi kielczanin.

Na desce zimą zbyt często nie pojeździ, bo w Tarnobrzegu odpowiedniego do uprawiania tej dyscypliny sportu stoku nie ma. Są za to korty, a Gil jest zapalonym tenisistą, lubi biegać z rakietą w ręku.

Ma dość odważne spojrzenie na politykę i na polityków. Jest studentem politologii na Akademii Świętokrzyskiej, a więc fachowcem w tej dziedzinie życia, która przez wielu Polaków uważana jest za nieuczciwą, wręcz "brudną".

- Takie jest przekonanie w naszym społeczeństwie, ale to błąd. Politycy robią wiele dobrych rzeczy, ale media ich nie nagłaśniają. Teraz jest trend pędzenia za sensacją, lepiej sprzeda się informacja o czymś złym, co zrobił polityk niż o czymś dobrym. Złe sprawki są bardziej medialne - mówi z wyczuwalnym przekonaniem w głosie. Nie zdradza jednak swych sympatii politycznych. Pytany czy widzi siebie w przyszłości w roli parlamentarzysty, odpowiada: - Być może, ale na razie nie zaprzątam sobie tym głowy, teraz najważniejsza jest koszykówka.

Pobyt w Tarnobrzegu to pierwsze długie rozstanie Rafała z domem. W Kielcach zostawił nie tylko najbliższych i kolegów, ale także, a może nawet przede wszystkim swą dziewczynę Paulinę.

- Czy tęsknię? Pewnie, że tak, ale często dzwonimy do siebie, teraz założę sobie w domu Internet, bo będziemy się częściej ze sobą komunikować. W końcu z Tarnobrzega do Kielc nie jest tak daleko, wiec rozstania nie będą długie - dodaje uśmiechnięty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie