Chodziarz rodem z Nowej Dęby Grzegorz Sudoł może poszczycić się tym, że w niedalekiej przeszłości wygrywał z obecnym ministrem sportu Tomaszem Lipcem, bowiem obaj są chodziarzami. Teraz ich drogi nieco się rozejdą, gdyż Lipiec będzie miał inne sprawy na głowie niż rywalizacja o medale.
* Jak się wygrywa z ministrem? - zapytaliśmy Grzegorza.
- Trzeba być w formie i rywalizować na krótszych dystansach. Na 10 czy 20 km kilka razy z Tomkiem wygrałem, ale na dłuższych dystansach był nie do pokonania. Wygrałem z nim między innymi podczas mityngu, który rozegrany został w Nowej Dębie.
* Byliście przyjaciółmi?
- Przyjaciółmi to za dużo powiedziane. Bywaliśmy razem na obozach, kolegowaliśmy się. Tomek imponował mi charakterem. Potrafił na przykład wstać o piątej rano, zaliczyć 30-kilometrowy trening i na dziewiątą iść do pracy. Często opowiadał o swej córeczce (Izie, która ma teraz siedem lat - przyp. Pisz). Odniosłem takie wrażenie, że była jego oczkiem w głowie.
* Lipiec zakończył karierę, "poszedł w politykę". Zamierzasz pójść jego śladem?
- Absolutnie, a jeśli nawet, to na pewno nie w najbliższej przyszłości. Zamierzam startować jeszcze minimum pięć lat. W 2008 roku są Igrzyska Olimpijskie w Pekinie, w których zamierzam wystartować. Po cichu liczę jednak, że zdrowie dopisze mi na tyle, iż dojdę jeszcze do Igrzysk 2012 roku, które rozegrane zostaną w Londynie.
* Z minionego sezonu jesteś zadowolony?
- Byłbym, gdyby sędziowie nie zdjęli mnie z trasy podczas mistrzostw świata w Helsinkach. Do tej pory nie wiem, za co mnie zdyskwalifikowali i pewnie nigdy już się nie dowiem.
* Pora pomyśleć o przyszłym roku.
- Już myślę, bo rozpocząłem przygotowania. Na razie chodziłem po moich ulubionych trasach w Nowej Dębie, gdzie mam tak potrzebny spokój. W Krakowie (gdzie Sudoł mieszka, reprezentując barwy tamtejszego AZS AWF - przyp. Pisz) tego nie ma. W grudniu jadę na zgrupowanie reprezentacji do Cetniewa, na początku stycznia wystartuję w halowym mityngu w Jekaterinburgu, a później wylecę na kolejne zgrupowanie do Republiki Południowej Afryki. Później ma być jeszcze obóz w Hiszpanii i Meksyku, ale z tego ostatniego chyba zrezygnuję.
* Znowu zima w RPA?
- Nie tak znowu, bo nie byłem tam już trzy lata. Pora odwiedzić Afrykę i safari. Wrażenia stamtąd są niesamowite. Najważniejsze jest jednak zupełnie co innego. Gdy u nas będzie mróz i śnieg, ja w letniej temperaturze będę mógł przygotowywać się do nowego sezonu.
* A w nim twój cel numer jeden?
- Udział w mistrzostwach Europy, które rozegrane zostaną w Goeteborgu. Mam nadzieję, że z lepszym skutkiem niż w Helsinkach. Jest też kilka innych ważnych imprez.
* Odpuszczasz sezon halowy?
- Nie przystoi mi to. W końcu jestem aktualnym halowym mistrzem Polski, wypada bronić tytułu. Wystartuję w Spale.
* Podobno zaczynasz "bawić" się w dziennikarstwo?
- Otrzymałem propozycję pisania o chodzie sportowym do jednego ze znanych portali internetowych. Nie będę tego robił dla pieniędzy, tylko dla popularyzacji dyscypliny sportu, którą uprawiam.
* Zostałeś też wykładowcą na Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie.
- Owszem. Zostałem asystentem teorii i metodyki w katedrze lekkiej atletyki. Prowadzę zajęcia ze studentami, którzy są na pierwszym roku. Staram się młodym ludziom przekazywać swoją wiedzę nabytą na studiach oraz jako zawodnik. Prowadzę wykłady z zakresu wytrzymałości, bo w tym czuję się najlepiej. Wdrażam też inne specjalizacje.
* Nie narzekasz więc na brak wolnego czasu?
- Raczej nie, ale do nikogo nie mam o to pretensji. W końcu robię to, co najbardziej lubię.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?