Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kibice zaskoczyli!

/ARKA/, /PISZ/.

Patrząc na frekwencję na trybunach, w Tarnobrzegu powinno rozgrywać wyłącznie koszykarskie... derby. Żaden mecz nie wzbudził w naszym regionie tylu emocji, co pojedynek pierwszoligowej Siarki ze Stalą Stalowa Wola, który oglądało aż dwa tysiące kibiców. Tym razem górą byli stalowowolanie, którzy wygrali 83:74.

Koszykarze Stali przyjechali do Tarnobrzega w roli faworyta, a za nimi podążyli najwierniejsi fani w dwóch nabitych autokarach. Również kibice gospodarzy dopisali i na trybunach mieliśmy prawdziwe koszykarskie święto. Bo doping był wyłącznie kulturalny, obyło się bez złośliwych i nieparlamentarnych przyśpiewek, znanych z piłkarskich stadionów.

- Obecność na meczu w Tarnobrzegu tylu naszych kibiców ze Stalowej Woli miło nas zaskoczyła. Jeżeli tak będą kibicować dalej, to zastanowimy się nad wsparciem ich przez klub - zapowiada Tadeusz Duszyński, dyrektor sportowy Stali.

O emocje postarali się także sami koszykarze, którzy stworzyli ciekawe widowisko, a wynik ważył się do ostatniej chwili. Stal prowadziła od drugiej kwarty, ale Siarka do końca ambitnie walczyła o odrobienie strat. Wygrana Stali 83:74 pozwoliła jej zachować znakomite drugie miejsce w tabeli po pierwszej rundzie rozgrywek.

- Odnieśliśmy osiem zwycięstw z rzędu, wliczając to w Tarnobrzegu. W pierwszej rundzie odnieśliśmy łącznie 11 wygranych, czyli o trzy więcej niż w poprzednim sezonie - mówił Leszek Kaczmarski, trener Stali. - Widać więc postęp i oby tak dalej. Najbardziej cieszy, że wkład w nasze zwycięstwa miał cały zespół, nie tylko podstawowi gracze. Zdarzały nam się też wpadki w pierwszej rundzie, choćby porażka u siebie ze Zniczem Pruszków aż 30 punktami (59:89). Ale wtedy rywale trafiali "trójkę" za "trójką", dlatego wynik był tak wysoki. W Tarnobrzegu z Siarką potrafiliśmy prowadzić wyraźnie 10 i więcej punktami. Miałem małe obawy, gdy sędzia odgwizdał przewinienie Marcina Grockiego na Łukaszu Grzegorzewskim przy próbie rzutu za trzy w ostatniej kwarcie i tarnobrzeżanin wykorzystał trzy "osobiste", a Siarka zmniejszyła do nas dystans. Ale wszystko skończyło się dla nas szczęśliwie i mam nadzieję, że druga runda będzie dla nas równie udana.

W Tarnobrzegu po derbowym meczu wielkie rozczarowanie. Sama organizacja spotkania stała na wysokim poziomie sportowym, ale do pełni szczęścia potrzebne było zwycięstwo. Wielu z kibiców, którzy obecni byli na sobotnim meczu, we wczorajszych telefonach nie zostawiło przysłowiowej suchej nitki na trenerze Zbigniewie Mardoniu, retorycznie pytając także, po co klub płaci takim zawodnikom jak Arkadiusz Papka i Waldemar Polek, skoro ci nie są przez trenera wpuszczani na boisko. Trenera Mardonia pytaliśmy o tę sprawę już wcześniej, ale otrzymywaliśmy cyniczne wręcz odpowiedzi. A co sądzi na ten temat prezes klubu Zbigniew Pyszniak?

- My też próbowaliśmy dowiedzieć się, jakie są przyczyny tego, że trener Mardoń nie wpuszcza na boisko Polka i Papki, ale też niewiele się dowiedzieliśmy. To jest bardzo dziwna tajemnica trenera. Nasza współpraca nie wygląda tak jak powinna. Czy trener straci pracę? Nie wiem, ale prawdą jest, że coraz więcej osób mnie o to pyta - mówił nam wczoraj prezes Pyszniak.

Niestety, porażki mają to do siebie, że psują atmosferę i szuka się winnych. Tak jest teraz w Siarce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie