Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policzek dla kibiców

Piotr SZPAK

Gdyby nie niedzielna wygrana, dziś w Autonomicznej Sekcji Koszykówki Klubu Sportowego Siarka Tarnobrzeg doszłoby do prawdziwego trzęsienia ziemi. Ale nie dojdzie, bo pozostały jeszcze złudzenia pozostania koszykarzy Siarki w pierwszej lidze.

"Siarkowcy" o prawo gry w barażach z wicemistrzem drugiej ligi, których stawką będzie gra w następnym sezonie w pierwszej lidze, rywalizują z AZS Politechniką Radom. W sobotę zagrali kiepsko, ulegli rywalom 72:77, by w niedzielę wygrać 101:90. Biorąc pod uwagę fakt, iż kolejne dwa mecze koszykarze obu drużyn rozegrają w Radomiu, a gra się do trzech zwycięstw, szanse Siarki na wygranie tej rywalizacji są niewielkie, by nie powiedzieć żadne. Cała sprawa - czyli degradacja - rozbić się może o sobotni mecz. Przegrany on został w dziwnych okolicznościach. Imponujący dotąd skutecznością oraz ofiarnością w obronie Daniel Wall był cieniem zawodnika, podobnie jak Piotr Kardaś. Tak się składa, że obaj pochodzą z Radomia, w minionym sezonie grali w AZS Politechnice, ponoć mają tam niebawem wrócić. To ich obarczono za "celowe" przegranie meczu. W niedzielę obaj słusznie usiedli na ławce rezerwowych i Siarka wygrała. To jednak może był "łabędzi śpiew" tarnobrzeskiej drużyny. Po sobotnim meczu do szatni Siarki udali się: prezes sekcji Zbigniew Pyszniak oraz członek zarządu Janusz Kłos.

- Musieliśmy w męskich słowach powiedzieć zawodnikom, co myślimy o ich postawie. Tak, moim zdaniem mecz został przegrany przez Kardasia oraz przez Walla, ale daleki jestem od podejrzeń wobec obu o celowe odpuszczenie spotkania, choć wiem, że wiele osób tak sądzi. Piotrek ostatnio grał słabo, ale Wall zaskoczył mnie bardzo na minus. Ta porażka to był normalny policzek dla kibiców, nikogo jednak nie podejrzewam o celową złośliwość - powiedział nam Janusz Kłos.

Ale w szatni tarnobrzeskiej drużyny pan Janusz oraz prezes Pyszniak tacy spokojni już nie byli.

- Tak, padły oskarżenia i to mocne. Pełno było przekleństw, w pewnym momencie myślałem, że dojdzie do bójki, "Waluś" (Daniel Wall - przyp. pisz) aż się zerwał - mówi nam jeden z koszykarzy.

W tym miejscu należy chyba dodać, że głosy mówiące o tym, iż klub zalega zawodnikom z poborami są wyssane z palca. Przed meczem ze Zniczem Pruszków wszystko zostało uregulowane.

Piotr Kardaś: - Dam z siebie wszystko

- Czuje się pan winny sobotniej porażki?

- Na pewno zasłużyłem w pewnym stopniu na jakieś złe słowa, zagrałem słabsze zawody. Jestem już zmęczony tym sezonem, ale dam z siebie wszystko, by Siarka utrzymała się w tej lidze. Co do tego nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości.

- Po sobotnim meczu trener Czesław Daś stwierdził, że trzy ostatnie akcje zagrał pan zupełnie inaczej niż panu nakazywał.

- Nie będę się na ten temat wypowiadał. Musiałbym sobie to wszystko na spokojnie przypomnieć.

- Jak się pan poczuł w niedzielnym meczu, kiedy usiadł pan na ławce rezerwowych?

- Taka była wola trenera. Jeśli uważał, że przydamy się drużynie w późniejszej fazie meczu, to pozostało mi to tylko uszanować. Nie robiłem z tego jakiejś sensacji. Trener miał do tego pełne prawo, a to, że wygraliśmy w niedzielę pokazuje, że miał rację.

- Nie obawia się pan podwójnego obciążenia, jakie będzie na panu ciążyło w Radomiu, gdzie każda pana zła akcja będzie odbierana jako celowe złe zagranie?

- Zauważyłem to już w ostatnich meczach i będę na to przygotowany.

Czesław Daś: - Żadnych podejrzeń

- W czym tkwi problem Siarki?

- Nie mamy lidera w zespole, na którym można byłoby oprzeć grę i polegać na nim.

- Jak pan ocenia grę Piotra Kardasia i Daniela Walla w meczach z Radomiem?

- Dla nich była to trudna sytuacja, bo są z Radomia. Takie sytuacje zawsze rodzą jakieś skojarzenia. Obaj są dla mnie poza wszelkimi podejrzeniami. To, że w niedzielę nie wyszli na boisko w pierwszej "piątce" wynikało z tego, że obaj słabo zagrali w sobotę. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że bez Piotrka i Daniela nie jesteśmy w stanie utrzymać wysokiego tempa meczu. Osobiście z oboma współpracuje mi się bardzo dobrze i nie mogę na tych chłopców powiedzieć złego słowa.

- Nie popełnił pan w sobotę błędu, nie desygnując Michała Marciniaka do gry w pierwszej "piątce"?

- Michał zagrał w sobotę słabo, miał dużo strat. W niedzielę był to już zupełnie inny zawodnik, zagrał bardzo dobre zawody.

- W Radomiu będzie bardzo trudno wygrać choćby jeden mecz.

- Musimy znaleźć receptę na Adama Gołąba, który jest całym sercem radomskiego zespołu. Jeśli się nam to uda, to będzie dobrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie