Był jednym z tych, którzy dostąpili zaszczytu gry w olimpijskim turnieju. Pan Robert pełni funkcję kierownika mieleckiego zespołu, prowadzi zajęcia z drużyną Stali pod nieobecność Ryszarda Skutnika, szkoleniowca mieleckiej drużyny, a jednocześnie trenera młodzieżowej reprezentacji Polski. Ale mielczanin zachwycony jest zupełnie innym zajęciem, jego oczkiem w głowie jest wnuczka Agatka, którą kocha nade wszystko i której stara się poświęcić każdą chwilę. Do niedawna często jeździł łowić ryby.
- Ale to się urwało, bo mój kumpel, z którym jeździłem, ma teraz mało czasu. Jednak regularnie spotykamy się, zawsze mamy o czym rozmawiać - mówi.
Ryb olimpijczyk z Mielca chwilowo nie łowi, ale latem i jesienią z chęcią chodzi na grzyby. Żona wysyła męża do lasu, mobilizując go perspektywą wigilijnej kolacji.
- Mówi, żebym poszedł na grzyby, więc zakładam czapkę i... szczególnie się ubieram. Nienawidzę kleszczy, dlatego możliwość przyniesienia ich do domu ograniczam do minimum, wolę już przynosić borowiki - śmieje się.
Robert Zawada pochodzi z podradomskiej wsi Jedlnia-Letnisko, a jego żona z Radomia. W tym mieście mielczanin ma liczną rodzinę i często tam zagląda. Patrząc na energiczne zachowanie się mielczanina trudno uwierzyć, że liczy sobie 68 lat. Życie spędzone na sportowo, a także prowadzenie zajęć ze szczypiornistami Stali powoduje, że pan Robert ma się dobrze. I wcale nie wygląda na "Dziadka", choć taki pseudonim nosi od wielu lat, tak na niego wołano w czasach gry w reprezentacji Polski od 1960 do 1972 roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?