Po wygraniu wyjazdowego meczu z King Szczecin i odniesieniu pierwszego zwycięstwa w tym sezonie fani basketu z Tarnobrzega liczyli na przełamanie i awans w tabeli. Nic takiego nie nastąpiło. Po trzech dobrze rozegranych kwartach w ostatniej ćwiartce na parkiecie hali widowiskowo-sportowej Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Tarnobrzegu rządzili już goście z Dąbrowy Górniczej. Nie mogło być inaczej, grając praktycznie w siedmioosobowym składzie trudno było o zachowanie sil w końcówce. Jakub Patoka i Piotr Pandura nie wsparli kolegów na parkiecie, nie zagrali z powodu kontuzji.
- Tych sił nam w końcówce trochę zabrakło i podejmowaliśmy niezbyt dobre decyzje szczególnie w ataku - przyznał jeden z najlepszych w tym sezonie zawodników tarnobrzeskiego zespołu Krzysztof Jakóbczyk.
O tym, że łatwo w Tarnobrzegu nie było wygrać mówił jeden z najlepszych koszykarzy zespołu z Dąbrowy Górniczej, były zawodnik Stali Stalowa Wola Bartłomiej Wołoszyn.
- U siebie jesteśmy silni, ale na wyjazdach zbytnio nam się nie wiedzie, dlatego cieszymy się z tej wygranej. Siarka po wygranej
w Szczecinie jest jakby an fali. Jeszcze niejedna drużyna przekona się o tym jak trudno jest wygrać w Tarnobrzegu - stwierdził.
Trener Siarki Zbigniew Pyszniak ubolewał nad tym, że dwóch jego zawodników Jakub Patoka oraz Piotr Pandura wypadło z gry z powodu kontuzji. Pech chciał, że stało to się akurat teraz, kiedy drużyna Siarki ma mnóstwo gry w rozgrywkach ligowych.
Czasu na regenerację sił koszykarze tarnobrzeskiej Siarki nie mają. Kolejny mecz w rozgrywkach Polskiej Ligi Koszykówki rozegrają już w środę 7 grudnia, kiedy to we własnej hali zmierzą się z Anwilem Włocławek. Początek tego meczu o godzinie 19.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?