Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lisewski będzie rozmawiał ze "Stalówką"

Arkadiusz Kielar
Adam Lisewski był czołowym centrem "Stalówki”, ale sezon zakończył przedwcześnie z powodu kontuzji. Pod koniec maja ma przyjechać na rozmowy do stalowowolskiego klubu.
Adam Lisewski był czołowym centrem "Stalówki”, ale sezon zakończył przedwcześnie z powodu kontuzji. Pod koniec maja ma przyjechać na rozmowy do stalowowolskiego klubu. S. Czwal
Adam Lisewski, kontuzjowany koszykarz, który grał w pierwszoligowym zespole ze Stalowej Woli, przechodzi rehabilitację

- Nie mam pojęcia, gdzie będę grał w przyszłym sezonie - mówi Adam Lisewski, czołowy center zespołu pierwszoligowych koszykarzy Stali Stalowa Wola w ostatnich dwóch latach. Popularny "Lisek" zdradza jednak, że przyjedzie na rozmowy pod koniec maja do stalowowolskiego klubu.

Mierzący 206 centymetrów wzrostu 28-letni koszykarz przedwcześnie zakończył miniony sezon, nie walczył ze Stalą w play off o awans do ekstraklasy z powodu groźnej kontuzji. Z powodu urazu kolana przeszedł operację, a teraz przechodzi rehabilitację. Do treningów ma wrócić w sierpniu. Nie wiadomo jednak, w jakim klubie.

NIE MIAŁ TELEFONÓW

- Jestem już po operacji, dochodzę do zdrowia, nie chodzę już o kulach - mówi Adam Lisewski. - Mieszkam na razie pod Inowrocławiem u rodziców mojej żony Agnieszki (byłej koszykarki Stali - przyp. ARKA). Ale przyjadę na rozmowy odnośnie przyszłego sezonu do Stalowej Woli pod koniec maja, rozmawiałem już o tym z trenerem Stali, Leszkiem Kaczmarskim. Na razie skupiam się na rehabilitacji i nawet nie myślałem jeszcze o tym, gdzie będą grał w najbliższych rozgrywkach. Z innych klubów nie miałem jednak telefonów z propozycją pracy.

Adam Lisewski

Adam Lisewski

Ma 28 lat, gra na pozycji centra. Wychowanek Katarzynki Toruń, grał także w SMS PZKosz Warka, Polpharmie Starogard Gdański, Baskecie Kwidzyn, od sezonu 2006/2007 w Stali Stalowa Wola. Żonaty, żona Agnieszka, była koszykarka Stali Stalowa Wola.

Koszykarz nie mógł zagrać w play off ze Stalą i kibice w Stalowej Woli nie mogli odżałować jego braku. Kto wie, czy z "Liskiem" w składzie nasza drużyna nie pokonałaby w półfinałach Znicza Jarosław i nie wywalczyłaby awansu do ekstraklasy. Bo do wielkiego sukcesu zabrakło niewiele, nasza drużyna poległa dopiero w piątym, decydującym spotkaniu w Jarosławiu i awans wywalczyli rywale.

- To tylko "gdybanie" - uważa Adam Lisewski. - Bardziej niż mnie w decydującym meczu w Jarosławiu zabrakło kontuzjowanego rozgrywającego naszego zespołu i czołowego strzelca, Pawła Pydycha. Na mojej pozycji, na centrze, dobrze spisywał się Michał Nikiel.

PRZYJDĄ NOWI

Lisewskiego nie zdziwiła dobra postawa Stali w rozgrywkach play off, do których nasz zespół awansował "rzutem na taśmie".
- Moi koledzy z zespołu trafili z formą - uważa koszykarz. - Pokonali sensacyjnie w pierwszej rundzie Zastal Zielona Góra, niewiele zabrakło, by ograli Znicz. Ale nie byłem wcale tym faktem "wstrząśnięty", bo naszą drużynę było stać na wiele. I gdyby nie kontuzje, moja, Pawła Pydycha czy Jacka Jareckiego, mogło dojść do wielkiej sensacji i awansu do ekstraklasy. Czy w następnym sezonie Stal znowu powalczy o awans? Zobaczymy, jaki będzie skład, wątpię, by zostali wszyscy zawodnicy. Ale pewnie przyjdą nowi…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie