Na razie było to wstępne rozeznanie, co do oczekiwań obu stron, kolejne spotkanie z władzami "Stalówki" przewidziane jest w przyszłym tygodniu.
- Mamy teraz czas na zastanowienie się, co dalej. W zespole nadal widziani są zawodnicy, którzy wywalczyli awans - mówi Bartłomiej Szczepaniak, rozgrywający Stali.
TAKIE SĄ REALIA
Graczom "Stalówki" umowy skończyły się z końcem kwietnia, ale zostały przedłużone do maja, gdy nasza drużyna rozgrywała mecze finałowe play off w pierwszej lidze z Polonią 2011 Warszawa. Obecnie trenują indywidualnie, we wtorek byli na rozmowach w klubie, na których zabrakło jednak jeszcze konkretów. Przyszłość zespołu jest mocno związana z pomocą miasta, które ma sponsorować Stal w ekstraklasie.
- Sprawy organizacyjne i finansowe należą do władz klubu - zaznacza deklaruje Bartłomiej Szczepaniak. - Wiadomo, że po wywalczeniu awansu do ekstraklasy większość chłopaków chciałaby zostać i móc się w niej pokazać. W składzie, w którym wywalczyliśmy awans, trudno byłoby nam zapewnić sobie utrzymanie, realia są takie, że w każdym zespole z ekstraklasy gra po kilku obcokrajowców. U nas też pewnie by się przydali.
CORAZ LEPIEJ
Koszykarz, który do Stalowej Woli trafił dwa lata temu z Resovii Rzeszów, a jest wychowankiem ŁKS Łódź, ma już za sobą grę w ekstraklasie.
- Był to raczej epizod, grałem przez pół sezonu w Noteci Inowrocław - wspomina Bartłomiej. - Ale miałem okazję występować przeciwko większości drużyn, które grają obecnie w ekstraklasie, przekonałem się, jak to wygląda.
Rozgrywający uznaje miniony sezon dla siebie za udany. - Najważniejsze, że zespół spełnił swój cel, czyli wywalczył awans - uważa. - Na początku sezonu balon z napisem ekstraklasa był dość mocno pompowany i kibice oczekiwali od nas wiele, a w pierwszej części rozgrywek nie wiodło nam się na miarę oczekiwań. Potem jednak było coraz lepiej i osiągnęliśmy sukces. Co do mnie, to miałem lepsze i gorsze spotkania, ale w przekroju całego sezonu mogę być zadowolony. Tym bardziej, że nie miałem poważniejszej kontuzji. W Stalowej Woli będę na pewno do końca roku szkolnego, bo moja żona uczy w szkole. Ale byłem też przez ostatnich kilka dni w rodzinnej Łodzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?