Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykarze Stali Stalowa Wola lepsi od Polonii 2011 Warszawa (zdjęcia)

Arkadiusz KIELAR [email protected]
Marcin Malczyk (z numerem 8) popisywał się w meczu z Polonią 2011 efektownymi wsadami
Marcin Malczyk (z numerem 8) popisywał się w meczu z Polonią 2011 efektownymi wsadami fot. Marcin Radzimowski
Do czterech razy sztuka! Koszykarze Stali Stalowa Wola odnieśli pierwsze zwycięstwo w ekstraklasie w tym sezonie, przy czwartym podejściu, we własnej hali z innym beniaminkiem, Polonią 2011 Warszawa

STAL STALOWA WOLA - Polonia 2011 84:78 (25:24, 24:13, 13:22, 22:19).
Stal: Loyd 15, Partyka 13 (2x3), Andrzejewski 6, Gabiński 4, Godbold 2 - Miszczuk 16 (1x3), Jarecki 15 (2x3), Malczyk 8, Wołoszyn 5 (1x3), Klima, Kasiulevicius.
Polonia 2011: Dutkiewicz 23 (4x3), Śnieg 15, Pamuła 14 (3x3), Lewandowski 4, Kolowca - Karwowski 11, Berisha 7 (1x3), Jankowski 3 (1x3), Sulima 1, Mokros, Linowski.
Michał Wołoszyn, koszykarz Stali, zapowiadał, że jeżeli jego zespół w czwartym meczu z rzędu we własnej hali nie odniesie wreszcie zwycięstwa, to znaczy, że do niczego się nie nadaje. Okazało się, że "stalowcy" jednak się "nadają", oby wygrana z warszawianami była dobrym prognostykiem na przyszłość.

Odesłani do domu

W Stali pojawiło się trzech nowych graczy. Dwóch - center Marek Miszczuk i skrzydłowy Litwin Marius Kasiulevicius - trenowało z naszym zespołem od dłuższego czasu, trzeci - skrzydłowy Jacek Jarecki trafił do drużyny "z marszu", gdy w ubiegłym tygodniu rozwiązał umowę z poprzednim klubem, Polpharmą Starogard Gdański. Powrót "Jacy", wychowanka "Stalówki", do macierzystego zespołu był udany, sporo dobrego wniósł też Miszczuk. Gorzej było z Kasiuleviciusem, odnaleźć nadal nie może się też Amerykanin David Godbold. Do domu odesłany został już jego rodak Demetrius Nelson, podobnie jak inny Amerykanin - Parias Kyles, który tylko trenował ze Stalą, ale nie zagrał w żadnym meczu.
Od pierwszych minut widać było, że Polonia tanio skóry nie sprzeda. Młodzież trenera Mladena Starcevica, wsparta doświadczonym Leszkiem Karwowskim, prowadziła na początku meczu, po niespełna pięciu minutach było 6:13, dzięki "trójce" Piotra Pamuły. To wychowanek Stali, który gra w Warszawie, syn trenera naszej drużyny, Bogdana Pamuły.
- Ja zawsze, Piotrkowi życzę dobrej gry, ale sobie zwycięstwa - uśmiechał się Bogdan Pamuła.

Nie pomogły faule

W drugiej kwarcie Stal rozkręciła się na dobre, warta podkreślenia była dobra gra mniej widocznego we wcześniejszych meczach Marcina Malczyka, który popisał się efektownym wsadem i zdobywał ważne punkty. I po 20 minutach gospodarze prowadzili już 49:37, wydawało się, że kontrolują sytuację. Ale ambitni "poloniści", których wspierała grupa kibiców z Warszawy, nie dali za wygraną i rozpoczęli pogoń. Przyjezdni, grający bez obcokrajowców w składzie, doprowadzili do stanu 73:71 na dwie i pół minuty przed końcową syreną i wszystko było jeszcze możliwe. Emocje sięgały zenitu, było głośne "ZKS" w hali, a jednym z kibiców, który źle się poczuł, musieli zająć się lekarze. Nasi utrzymali nerwy na wodzy i nie dali sobie wydrzeć wygranej, choć kilka kontrowersyjnych decyzji sędziów mogłoby każdego wytrącić z równowagi. Nie pomogły taktyczne faule przyjezdnych i po 11 latach nasz zespół odniósł pierwsze zwycięstwo w ekstraklasie.

Wkrótce galeria zdjęć z meczu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie