Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stal odrobiła dwa gole w 6 minut!

Arkadiusz KIELAR <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>

Cóż to był za mecz, co to były za emocje! Piłkarze drugoligowej Stali Stalowa Wola w swoim pierwszym wyjazdowym spotkaniu w tym sezonie z Górnikiem w Polkowicach zremisowali 2:2 i pokazali, że prawdziwych mężczyzn poznaje się nie po tym, jak zaczynają, ale jak kończą...

Nasz zespół znowu pokazał "stalowy" charakter w Polkowicach. Bo kogo byłoby stać na odrobienie dwubramkowej straty w ciągu sześciu minut i to w samej końcówce spotkania, gdy "śmierć" zaglądała już naszym w oczy?

Chciał zejść

A mecz w Polkowicach wcale nie układał się naszym najlepiej. W 81 minucie przegrywali już 0:2, po dwóch trafieniach głową napastnika gospodarzy Kamila Witkowskiego. I nikt wśród zaledwie 300 kibiców Górnika nie miał wątpliwości, że trzy punkty zostaną w Polkowicach. Miejscowi zachowywali się na dodatek arogancko, wyzywając naszą ławkę rezerwowych i trenera Sławomira Adamusa. Kto się jednak śmieje, ten się śmieje ostatni. Najpierw w 84 minucie kontaktowego gola strzelił Łukasz Stręciwilk, uderzając pięknie z dystansu.

- A już chciał schodzić chwilę wcześniej z boiska - śmiał się Bartłomiej Patkiewicz, masażysta naszego zespołu. Bo popularny "Stręcik" w pierwszym swoim kontakcie z rywalem tuż po wejściu na boisko w... 81 minucie doznał kontuzji. Na szczęście wrócił na boisko i w trzy minuty zdobył gola.

- Uwierzyliśmy wtedy, że jeszcze nie wszystko stracone. I postawiliśmy wszystko na jedną kartę - komentował Łukasz. Napastnik Stali został powołany niedawno do reprezentacji Polski do lat 19, a "supercenzurkę" wystawił mu u szkoleniowca kadry, Michała Globisza, trener Sławomir Adamus.

Będzie królem?

A po golu Łukasza przyszedł później czas już na prawdziwe szaleństwo. "Bohaterami ostatniej akcji" zostali Janusz Iwanicki i Grzegorz Łuczyk. W doliczonym już czasie gry pierwszy idealnie podał w pole karne, a drugi wykończył akcję z zimną krwią. To był drugi gol Łuczyka w drugim spotkaniu w barwach zespołu ze Stali Stalowa Wola, odkąd przyszedł ze Stali Rzeszów, wcześniej trafił w wygranym 3:1 pojedynku z Podbeskidziem Bielsko-Biała. A jest przecież obrońcą!

- Czy zamierzam zostać w drugiej lidze królem strzelców? Spokojnie, spokojnie - śmiał się piłkarz "Stalówki". - Trafiłem do siatki w doliczonym czasie gry, nie było wtedy sensu już wracać, bo nie było za bardzo czego bronić. Udowodniliśmy, że walką i determinacją można wyjść z dużych opresji.

Dumni z syna

W świetnym humorze był też Janusz Iwanicki, chociaż z jego rozciętej ręki płynęła krew.

- Przy tej akcji, po której padł gol, rozciąłem ją sobie nieszczęśliwie. Ale to nic, nie będę mógł tylko na razie nosić zegarka i trzymać dziewczyny za rękę - dowcipkował "Iwan".

W tym samym czasie jego kolega z zespołu, Jacek Maciorowski, odbierał pochwały od... rodziców, którzy specjalnie przyjechali na mecz do Polkowic. Daleko jednak nie mieli, bo tylko 20 kilometrów, popularny "Macior" pochodzi bowiem z Lubina.

- Teraz przeprowadziliśmy się do domu pod Lubinem - zdradzili państwo Grażyna i Zdzisław Maciorowscy. - Jesteśmy dumni z syna, cieszymy się, że w Stali Stalowa Wola go doceniono, bo u siebie jakoś nie bardzo... Za kim trzymamy bardziej kciuki, za Zagłębie Lubin czy za "Stalówkę"? Chyba wiadomo, że za tę drużynę, gdzie gra Jacek.

Zawiedzeni wynikiem

Na zupełnie innym "biegunie" znaleźli się piłkarze Górnika. Chociaż można im pozazdrościć stadionu, w Polkowicach mają ładne trybuny i sztuczne oświetlenie, ale nic w tym dziwnego, bo 30-tysięczne miasteczko to jedna z najbogatszych gmin w Polsce, dzięki zakładom wydobycia rud miedzi. Tyle, że jak na razie piłkarze Górnika dwa razy zremisowali we własnym obiekcie, wcześniej z Ruchem Chorzów 1:1.

- Jesteśmy zawiedzeni wynikiem ze Stalą - mówił Kamil Witkowski, strzelec goli dla Górnika. - Graliśmy w końcówce bardzo niefrasobliwie w obronie i rywale nas pokarali.

Piłkarze Górnika grali w tym meczu w zielono-czarnych koszulkach, czyli w barwach klubowych... Stali, ale i swoich, bo mają identyczne. Nasz zespół przybrał więc przymusowo stroje pomarańczowe i "pomarańczowi zielono-czarni" byli górą. Oby tak dalej, bo "Stalówka" po dwóch kolejkach ma już cztery punkty na koncie. Jak na beniaminka, to całkiem, całkiem...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie