Mariusz Stasiak, na co dzień pracuje w policji. Pracę zawodową łączy z grą w czwartoligowej drużynie piłkarskiej Iskry Sobów Tarnobrzeg. Ostatnio imponuje skutecznością, strzelił dwa gole w pucharowym meczu Iskry ze Stalą Nowa Dęba oraz jednego w ligowym spotkaniu sobowian z Crasnovią Krasne.
* Trudno jest łączyć grę w piłkę z pracą w policji? - zapytaliśmy Mariusza.
- Łatwo nie jest, ale ja bardzo lubię jedno i drugie. Praca w policji bardzo mi się podoba, a w piłkę gram od dzieciństwa. Od jednego i drugiego łatwo się nie odzwyczaję.
* Macie na koncie 10 zdobytych punktów, a byli tacy, którzy przed sezonem mówili, że nie zdobędziecie żadnego.
- Tych punktów powinno być o siedem więcej. W trzech spotkaniach traciliśmy gole w ostatniej minucie, w kilku innych też brakowało nam szczęścia. Proszę zauważyć, że tylko w Nisku przegraliśmy dwiema bramkami (1:3 - przyp. pisz), w pozostałych wynik był "na styku". Te ostatnie minuty, kiedy tracimy gole, są jakimś naszym przekleństwem.
* Czwarta liga jest taka słaba, czy wy jesteście tacy mocni?
- Doszedłem do wniosku, że w tej lidze wszystko jest możliwe, a każdy może wygrać z każdym. Przecież gdyby w Rzeszowie nie przeszkadzał nam arbiter, to byśmy tam zremisowali z Resovią, może nawet wygrali (skończyło się 2:1 dla rzeszowian - przyp. pisz). Z Siarką też mogliśmy wygrać (było 0:0 - przyp. pisz), ta liga nie jest jednak słaba, jest ciekawa i wyrównana.
* Jesteście typowymi amatorami?
- Tak, nie gramy za pieniądze, dostajemy tylko zwrot kosztów, które ponosimy. Latem, kiedy dzień był długi, mogliśmy trenować w komplecie. Teraz ci z chłopców, którzy studiują i pracują, nie mogą brać udziału w zajęciach. Bywa, że na treningach jest nas zaledwie dziesięciu.
* Kibice w Sobowie nie są waszymi sprzymierzeńcami, to trochę dziwne.
- To szokujące i przykre. To, co robią kibice jest żenujące. Kiedyś taka loża szyderców była na Siarce, teraz jest w Sobowie. Mam wrażenie, że niektórzy przychodzą na mecz tylko po to, żeby nam dogryźć. Besztają nas i trenera. A prawda jest taka, że niektórzy nie mają pojęcia o piłce. Nie wiedzą na przykład o tak podstawowych rzeczach, jak to, że w czwartej lidze musi grać w drużynie dwóch młodzieżowców. Kiedy awansowaliśmy, kiedy w czwartej lidze wygrywaliśmy, wtedy klepali nas po plecach, teraz wyżywają się na nas. Miejscowi chłopcy byli z tym pogodzeni, ale ci, którzy przyszli tu latem są teraz w szoku. Najgorsze, że krytykują nas ludzie z naszego sobowskiego osiedla.
* A jak sprawy organizacyjne?
- Kiepsko. Jest dwóch, czasami trzech działaczy, którzy oddają dla klubu serce. Reszta patrzy z boku i dogaduje, szkoda, bo to podcina skrzydła. W Sobowie był entuzjazm po awansie, ale szybko to minęło.
* Podobno prowadzisz dochodzenie związane z ekscesami, jakich dopuścili się piłkarze Tłoków Gorzyce.
- To prawda. Pracuję na posterunku w Gorzycach i zajmuję się tą sprawą. Nie mogę jednak o niej mówić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?