Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łuczyk na rezerwie

Arkadiusz KIELAR, <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
Grzegorz Łuczyn - ma 29 lat, jest wychowankiem MKS Kańczuga, grał także w drugoligowych: Resovii Rzeszów, Świcie Nowy Dwór i Czuwaju Przemyśl oraz trzecioligowej Stali Rzeszów, z której trafił do Stali Stalowa Wola przed obecnym sezonem. Żonaty, żona Edyta, mają rocznego synka Mateusza. Na zdjęciu: Grzegorz Łuczyk (z piłką) miał świetny początek rundy jesiennej, ale w ostatnich czterech meczach nie zagrał nawet minuty.
Grzegorz Łuczyn - ma 29 lat, jest wychowankiem MKS Kańczuga, grał także w drugoligowych: Resovii Rzeszów, Świcie Nowy Dwór i Czuwaju Przemyśl oraz trzecioligowej Stali Rzeszów, z której trafił do Stali Stalowa Wola przed obecnym sezonem. Żonaty, żona Edyta, mają rocznego synka Mateusza. Na zdjęciu: Grzegorz Łuczyk (z piłką) miał świetny początek rundy jesiennej, ale w ostatnich czterech meczach nie zagrał nawet minuty. M. Radzimowski

Grzegorz Łuczyk strzelał gole dla Stali, a potem stracił miejsce w składzie zespołu. Teraz liczy się z odejściem.

Grzegorz Łuczyk to szczególny "przypadek" w zespole piłkarzy drugoligowej Stali Stalowa Wola. Ten obrońca miał rewelacyjny początek rundy jesiennej, strzelał gole, był bohaterem w drużynie, a potem... znikł z pola widzenia.

Defensor, który przyszedł przed sezonem z trzecioligowej Stali Rzeszów, miał w "Stalówce" prawdziwe "wejście smoka". Już w inauguracyjnym meczu przeciwko Podbeskidziu Bielsko-Biała, wygranym przez nasz zespół 3:1, strzelił gola, potem wyrównał na 2:2 przeciwko Górnikowi w Polkowicach. A i w Opolu zwycięski gol na 1:0 dla Stali autorstwa Kamila Gęśli był jego zasługą, bo po rzucie rożnym uderzył głową jak należy i jego kolega z zespołu dobił piłkę, która była właściwie już w siatce.

PRZEGRAŁ RYWALIZACJĘ

- Początek sezonu miałem bardzo dobry - mówi Grzegorz Łuczyk. - Wniosłem swój wkład w grę i wyniki zespołu, występowałem w podstawowym składzie. Aż do meczu z KSZO w Ostrowcu, gdzie przegraliśmy 0:1. Rozciąłem wtedy głowę, a moje miejsce w wyjściowej jedenastce zajęli inni. Dostałem potem jeszcze szansę ze Śląskiem we Wrocławiu, gdzie dostałem czerwoną kartkę i wypadłem ze składu na dobre. Szkoda, że w ostatnich spotkaniach rundy nie zagrałem ani minuty...

29-letni wychowanek MKS Kańczuga nie ma zamiaru żalić się na zły los czy narzekać na trenera Sławomira Adamusa.

- Przegrałem rywalizację o miejsce w składzie, trener Adamus miał swoją koncepcję i trzeba to uszanować - komentuje piłkarz. - Może ktoś uznać, że byłem bez formy, nie mnie to oceniać. Liczyłem na więcej, ale nie jestem dzieckiem i potrafię zacisnąć zęby. Rozmawiałem z trenerem, różnie to może ze mną być, bo kilku piłkarzom klub ma niedługo podziękować...

GRAŁ JAKO NAPASTNIK

Piłkarz ma też swoją opinię dotyczącą postawy całego zespołu w pierwszej części sezonu.

- Pierwsze mecze były rewelacyjne - uważa Grzegorz Łuczyk. - Potem jednak zabrakło nam człowieka, który wykańczałby akcje. Choćby w takim meczu u nas z ŁKS Łomża, zremisowanym bezbramkowo, było to widać wyraźnie. Nie można odmówić umiejętności i talentu Kamilowi Gęśli czy Łukaszowi Stręciwilkowi, ale zespołowi potrzebny jest "egzekutor". Może mnie trener przesunie do ataku? Bez przesady (śmiech). Choć w Stali Rzeszów grywałem jako napastnik i strzelałem gole...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie