Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stalowolscy piłkarze zagrają w barażach

Arkadiusz Kielar
W meczu Stali z Lechią (z lewej Marek Drozd) nie brakowało emocji i bramek, a lepsi okazali się gospodarze, wygrywając 2:1.
W meczu Stali z Lechią (z lewej Marek Drozd) nie brakowało emocji i bramek, a lepsi okazali się gospodarze, wygrywając 2:1. A. Kielar
Piłkarze Stali Stalowa Wola w ostatnim meczu w drugoligowym sezonie pokonali Lechię Gdańsk i zagrają w barażach o utrzymanie.

"Stalówka" ograła Lechię i zapewniła sobie udział w barażach o utrzymanie. W ostatnim spotkaniu drugoligowego sezonu nie brakowało emocji, kontrowersyjnych decyzji sędziego, a także... wyjącej przez niemal całą pierwszą połowę syreny.

- Szkoda, że ta syrena przestała wyć, bo wtedy moi piłkarze przestali grać - uśmiechał się z przekąsem po meczu trener Lechii, Tomasz Borkowski. Skąd wzięła się cała historia? W jednym z bloków obok stadionu włączył się alarm, którego nikt nie wyłączał przez... 40 minut. A że "wyć" zaczęło 10 minut przed rozpoczęciem spotkania, to w pierwszej połowie piłkarze nie słyszeli nawet, co krzyczą do nich trenerzy. Irytowali się też kibice, którzy oklaskami przywitali utęsknioną... ciszę. Gdy wreszcie ktoś alarm wyłączył.

Na szczęście syrena nie wyła dla Stali na złą wróżbę, choć w 17 minucie mogło się tak kibicom wydawać. Bo pomocnik z Gdańska, Marcin Rogalski, ograł naszą obronę jak chciał, kiwnął na koniec Tomasza Pająka i uderzył z bliska mocno i celnie, Tomasz Wietecha nie miał szans. Goście prowadzili 1:0 i w tym momencie dla stalowowolan zrobiło się niewesoło. Bo, żeby być pewnym udziału w barażach, nasi musieli przeskoczyć w tabeli Unię Janikowo, a do tego potrzeba było punktów.

Wszystko przez to, że pierwszoligowy Górnik Łęczna, który został za korupcję skazany przez Polski Związek Piłki Nożnej na degradację od razu do trzeciej ligi, odwołał się od tej decyzji i może spaść "tylko" do drugiej. A to oznaczałoby "przesunięcia" w drugoligowej tabeli i poszukiwania jeszcze jednego spadkowicza. Na szczęście Stali nie będzie to już obchodzić, bo nasi piłkarze szybko wzięli się w pojedynku z Lechią do odrabiania strat. A te mogły być nawet większe, tyle że Sławomir Wojciechowski, były reprezentant Polski i gracz Bayernu Monachium, wypalił na początku meczu w poprzeczkę...

Choć w meczu z Lechią w "Stalówce" zabrakło Mieczysława Ożoga, Rafała Dopierały i Janusza Iwanickiego, których trener Albin Mikulski specjalnie nie wpuścił na boisko, by nie "złapali" kartek przed barażami, ich zastępcy stanęli na wysokości zadania. Pewnie niełatwo było grać typowemu obrońcy Jackowi Maciorowskiemu na lewej pomocy czy napastnikowi Łukaszowi Stręciwilkowi jako środkowy pomocnik, ale w eksperymentalnym składzie Stal zdołała wyrównać jeszcze przed przerwą. W 42 minucie z rzutu wolnego dośrodkował Przemysław Pałkus, który zastąpił kontuzjowanego Marka Drozda, a w polu karnym głową piłkę do siatki wepchnął Tadeusz Krawiec i mieliśmy remis.

Po zmianie stron było jeszcze ciekawej, a kibiców w przerwie "rozgrzał" specjalista od żonglerki piłką Rafał Jakienczuk z Janowa Lubelskiego, który miał już pokazy nawet w telewizji. Naprawdę gorąco zrobiło się jednak przede wszystkim w 56 minucie, gdy sędzia po zagraniu ręką jednego z obrońców Lechii w polu karnym najpierw zadecydował o rzucie karnym dla gospodarzy, a po chwili, po konsultacji z "liniowym"... odgwizdał spalonego i rzut wolny dla Lechii!

Wściekli "stalowcy" ruszyli do ataku ze zdwojoną siłą, szanse mieli Marcin Dettlaff, Jakub Ławecki, Łukasz Czyżyk oraz Kamil Gęśla, który kilka dni wcześniej wystąpił w reprezentacji Polski do lat 21 w towarzyskim spotkaniu z Turcją w Nowym Dworze Mazowieckim, przegranym przez Polaków 0:1. Publiczność domagała się też rzutu karnego dla "stalowców", najpierw po faulu na jednym z naszych piłkarzy, a następnie po zagraniu ręką obrońcy Lechii. Arbiter pozostał niewzruszony, ale w strzeleniu drugiego gola dla Stali nie mógł już przeszkodzić.

A ten padł w samej końcówce spotkania, w 89 minucie - ponownie po rzucie wolnym, tym razem w wykonaniu Krawca, bramkarza gości głową przelobował Ławecki, zostając bohaterem spotkania. Teraz kibice w Stalowej Woli mogą zastanawiać się, na kogo najlepiej spośród wicemistrzów trzeciej ligi byłoby trafić w barażach...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie