Nawet najwięksi pesymiści wśród kibiców piłkarzy Stali Stalowa Wola nie spodziewali się, że nasz zespół wypadnie tak źle w pierwszym spotkaniu barażowym o utrzymanie w drugiej lidze z Kolejarzem w Stróżach. Porażka 0:2 postawiła podopiecznych trenera Albina Mikulskiego w bardzo trudnej sytuacji.
Przed pierwszym meczem z Kolejarzem piłkarze i trener Mikulski powtarzali, że nie lekceważą rywali, ale w końcu to oni grali w minionym sezonie w drugiej lidze, a Kolejarz tylko w trzeciej. Wszelkie optymistyczne wersje rozsypały się jednak jak domek z kart, gdy teorię przyszło przełożyć na praktykę. "Stalowcy" w pierwszej połowie pojedynku w Stróżach wypadli fatalnie i stracili gola, a gdy po przerwie ruszyli odrabiać straty i grali już znacznie lepiej, nie potrafili zaskoczyć rywala i "dostali" drugą bramkę. Oba trafienia zanotował napastnik gospodarzy Piotr Chlipała.
- Szkoda gadać, nawet nie ma się co denerwować i komentować postawy Stali - kręcił głową Lucjan Trela, słynny stalowowolski bokser i kibic naszego zespołu, który wybrał się do Stróżów.
GRATULACJE OD SENATORA
W mocnych słowach o grze zespołu wypowiadał się także... obrońca "Stalówki" Jaromir Wieprzęć.
- Znowu straciliśmy głupie bramki, drugą po stałym fragmencie gry, po rzucie wolnym - złościł się "Jaro". - Nie tak miało być, jeżeli nie utrzymamy drugiej ligi, będziemy sami sobie winni, że nie potrafiliśmy się ustrzec prostych błędów.
Zupełnie inne nastroje, co zrozumiałe, panowały w obozie Kolejarza. Z dumy pękał wiceprezes tego klubu i senator Stanisław Kogut, który po kolei gratulował swoim zawodnikom.
- Nie wiem jeszcze, czy przyjadę do Stalowej Woli w środę na spotkanie rewanżowe - mówił Stanisław Kogut. - Bo mogę mieć posiedzenie komisji senackiej. Na pewno zrobiliśmy duży krok w stronę awansu do drugiej ligi, ale to był pierwszy mecz, a jest jeszcze rewanż.
MOGĄ ODROBIĆ
Nie triumfował jeszcze także bramkarz Kolejarza i były zawodnik Stali Krzysztof Pyskaty.
- Grałem przeciw swojemu byłemu zespołowi i na razie to my jesteśmy górą, dwie bramki to duża zaliczka przed rewanżem - uznał Krzysztof Pyskaty. - Ale to dopiero połowa sukcesu, trzeba będzie jeszcze zagrać drugi tak dobry mecz w Stalowej Woli. Bo rywale u siebie w środę mogą być w stanie jeszcze odrobić straty. Szkoda, że nie wygraliśmy w Stróżach w wyższych rozmiarach, mogliśmy w pierwszej połowie, gdy mieliśmy zdecydowaną przewagę strzelić więcej niż jednego gola. Tylko Tomaszowi Wietesze, swojemu bramkarzowi, goście zawdzięczają, że tak się nie stało.
Po meczu w Stróżach na "Stalówce" wielu postawiło już "krzyżyk", ale trzeba wierzyć, że nasi piłkarze zmobilizują się na rewanż na swoim stadionie w środę w Stalowej Woli.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?