Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przeszli do legendy!

Arkadiusz Kielar
Tak cieszyli się piłkarze Stali Stalowa Wola po pokonaniu Kolejarza Stróże, w środku strzelec dwóch goli Kamil Gęśla, z prawej Tomasz Pająk.
Tak cieszyli się piłkarze Stali Stalowa Wola po pokonaniu Kolejarza Stróże, w środku strzelec dwóch goli Kamil Gęśla, z prawej Tomasz Pająk. S. Czwal
Piłkarze Stali Stalowa Wola fetowali utrzymanie w drugiej lidze. Kilku zawodników może jednak odejść.

Obecni piłkarze Stali Stalowa Wola przeszli do legendy! Kibice będą jeszcze przez lata wspominać fantastyczny mecz z Kolejarzem Stróże, który nasz zespół wygrał we wspaniałym stylu 4:0 i uratował drugoligowy byt. Feta trwała jeszcze długo po ostatnim gwizdku sędziego.

- "Iwan", ale im pokazaliście! - entuzjazmował się jeden z kibiców "Stalówki" po zwycięskim meczu z Kolejarzem, zwracając się do jednego z bohaterów spotkania, Janusza Iwanickiego.
- A co, nie mówiłem wam, że odrobimy straty? - śmiał się piłkarz, na którego szyi zwieszali się kolejni szczęśliwi fani.

Po ostatnim gwizdku sędziego trwała wielka feta na stadionie w Stalowej Woli, piłkarze "Stalówki" przybijali "piątki" z kibicami.
(fot. S. Czwal)

WŚCIEKŁY SENATOR
Stal dokonała niemal niemożliwego, strzeliła rywalom w decydującym spotkaniu barażowym aż cztery gole, choć wcześniej, w ciągu drugoligowego sezonu, na swoim boisku wygrała w najwyższych rozmiarach 3:1 z Podbeskidziem Bielsko-Biała i 2:0 z Miedzią Legnica.

Ale jak się okazało, wicemistrz trzeciej ligi taki jak Kolejarz, musi się jeszcze sporo nauczyć, by wyjść zwycięsko z pojedynku z zespołem, który bronił drugoligowego bytu. Choć piłkarze ze Stróż wygrali pierwsze spotkanie barażowe na własnym boisku 2:0, to w Stalowej Woli nie istnieli, przegrali po dwóch bramkach Kamila Gęśli, jednej Przemysława Pałkusa, a jedną samobójczą wbił do własnej siatki Rafał Berliński.

Po przegranej wściekłości nie ukrywał Stanisław Kogut, wiceprezes i dobroczyńca klubu ze Stróż, który jest senatorem i szefem kolejowej Solidarności. Do Stalowej Woli nie dotarł, bo miał swoje obowiązki w Warszawie, ale na wieść o wysokiej porażce swoich piłkarzy zapowiedział w zespole prawdziwe "trzęsienie ziemi". Co akurat może też wyjść na dobre... Stali, która chętnie widziałaby u siebie pomocnika Kolejarza, Krzysztofa Trelę.

- Stal zweryfikowała nasze drugoligowe aspiracje - kiwał smutno głową Piotr Chlipała, jeden z zawodników Kolejarza. - Zjadła nas trema, chyba za wcześnie uwierzyliśmy w awans. A stalowowolanie zagrali znakomicie, wychodziło im wszystko.

POMOGŁY PREMIE
W tym czasie z szatni naszej drużyny dobiegały chóralne śpiewy, wcześniej w trybuny poleciały koszulki, na stadionie trwała wspólna feta. Szkoda, że niektórzy z naszych piłkarzy zamierzają opuścić zespół, wiadomo, że odchodzi do pierwszoligowego GKS Bełchatów Kamil Gęśla, który z nowym zespołem zacznie trenować od poniedziałku.

Na brak propozycji nie narzeka Janusz Iwanicki, którego chciałyby mieć u siebie między innymi Piast Gliwice i Lechia Gdańsk, odejść może też Jacek Maciorowski do prowadzonego przez byłego szkoleniowca Stali, Sławomira Adamusa, Ruchu Wysokie Mazowieckie. Zapewne karierę zakończy też 41-letni Mieczysław Ożóg.

- Kibice stworzyli podczas spotkania z Kolejarzem fantastyczną atmosferę, aż ciarki przechodziły po plecach - mówił Kamil Gęśla. - Opuszczam zespół po barażach, w których uratowaliśmy drugą ligę, a ja strzeliłem dwa gole, to dla mnie wspaniała sprawa. Odchodzę, ale niewykluczone, że wrócę...

Działacze "Stalówki" muszą za to zrobić wszystko, by zatrzymać "Iwana", który jest skłonny pozostać w Stalowej Woli.

- Nie ukrywam, że mam kilka propozycji, ale pierwszeństwo ma Stal - mówił Janusz Iwanicki. - Utrzymaliśmy się w drugiej lidze, odrobiliśmy straty z meczu w Stróżach. Pomogły nam premie, które za utrzymanie obiecywali nam w klubie (śmiech). Pokazaliśmy, że to nam należała się druga liga, że jesteśmy lepsi i bardziej zasługujemy na grę na zapleczu ekstraklasy.
CZAS NA SPONSORÓW
Sukces zespołu to także wielka zasługa trenera Albina Mikulskiego, który znakomicie zmobilizował zespół. Jego też nie można ze Stalowej Woli "wypuścić" w kolejnym sezonie. Szkoleniowiec chce zostać, ale ma też swoje zdanie na temat przyszłości klubu.

- My, piłkarze i trenerzy, zrobiliśmy swoje - mówił Albin Mikulski. - Pokonaliśmy zespół, który prowadzi mój przyjaciel, Mirek Hajdo, razem współpracowaliśmy w poprzednim sezonie w Cracovii Kraków. W Stalowej Woli musi powstać mocny, drugoligowy zespół, to nie do pomyślenia, by przy tylu firmach tak słabo był wspierany sport. Czekamy teraz na ruch ze strony miasta i sponsorów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie