Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowi trenerzy Stali? Wojdyga i Sajdak!

Arkadiusz Kielar
Piłkarze Stali Stalowa Wola nie obronili się przed Arką Gdynia i golem Grzegorza Nicińskiego (strzela).
Piłkarze Stali Stalowa Wola nie obronili się przed Arką Gdynia i golem Grzegorza Nicińskiego (strzela). S. Czwal
Stal Stalowa Wola przegrała na własnym boisku z Arką Gdynia 0:1, przez co ultimatum zarządu nie spełnił Albin Mikulski.

Dzisiaj włodarze klubu zadecydują o jego losach. To było prawdziwe wyzwanie. Piłkarze Stali musieli pokonać "dream team", zespół "bogaczy", z wielokrotnością średniej krajowej na pasku miesięcznej wypłaty, którzy na dodatek chcieli odkuć się za ostatnie remisy. Najważniejsze było jednak ratowanie skóry trenera Albina Mikulskiego...

Szkoleniowiec dostał od zarządu klubu ultimatum, miał z zespołem wywalczyć 4 punkty w dwóch spotkaniach. Po meczu z Arką wiadomo, że to zadanie już niewykonalne. Albin Mikulski dymisji po meczu nie złożył i czeka na decyzję szefów "Stalówki". Ci są w kropce. Drużyna w drugiej połowie walczyła z kandydatem do awansu jak równy z równym, więc "alibi" dotychczasowy szkoleniowiec zespołu jakieś ma.

Dzisiaj zbierze się zarząd i klamka zapadnie. Prawdopodobnie trener Mikulski poprowadzi jeszcze zespół w kolejnym meczu z Turem w Turku, a potem jego obowiązki przejmie nowy szkoleniowiec. Kto? Najprawdopodobniej Piotr Wojdyga, który w przeszłości prowadził między innymi Tłoki Gorzyce. A jego asystentem miałby zostać znakomity w przeszłości piłkarz Stali Dariusz Sajdak.

Są jeszcze inni kandydaci, ale albo wolą pracować za granicą, jak Michał Probież, albo nie palą się do pracy w Stalowej Woli, albo chcą zarabiać tyle, że naszego klubu nie stać na ich zatrudnienie. Na "giełdzie" wymieniani są jeszcze Janusz Białek, Jerzy Engel junior, Marek Piotrowicz, ale w grę wchodzi jeszcze, oprócz Wojdygi, tak naprawdę tylko ten ostatni.
CHCIAŁ SIĘ PRZYPOMNIEĆ

Arka ma skład, o jakim w Stalowej Woli można byłoby pomarzyć. To skład pierwszoligowy i gdyby nie kontuzje, to przeciwko Stali zobaczylibyśmy niemal same gwiazdy. W gdyńskim zespole z powodu urazów nie mogli jednak zagrać piłkarze tej klasy co Bartosz Karwan, Tomasz Sokołowski, Radosław Wróblewski, Dariusz Przytuła czy Marcin Chmiest. Byli jednak Grzegorz Niciński czy Olgierd Moskalewicz, a także były zawodnik Tłoków Gorzyce Krzysztof Sobieraj. Kibice żałowali tylko, że na murawie nie pojawił się Marek Baster, były pomocnik "Stalówki", którego trener Arki Wojciech Stawowy ściągnął z klubu, w którym obaj wcześniej pracowali - z pierwszoligowej Cracovii Kraków.

- Też chciałem przypomnieć się kibicom, ale mówi się trudno - żałował "Basti", który mecz oglądał z ławki.

To był dobry przykład, jaką siłą dysponuje Arka. Od Bastera w Stali trenerzy pewnie zaczynaliby ustalać skład, w Gdyni piłkarz nie mieści się w składzie. Na początku pierwszej połowy wydawało się zresztą, że goście rozniosą Stal. Choć pierwszy w meczu ładnie z dystansu uderzył Janicki, to w 9 minucie było już 0:1. Z lewej strony dośrodkował w pole karne Czech David Kalousek, a Niciński, "zapomniany" przez Jacka Maciorowskiego i innego debiutanta wśród gospodarzy, Węgra Gergely'ego Gheczy'ego, spokojnie umieścił z bliska piłkę w siatce. Mogło być jeszcze gorzej, bo za chwilę, po strzale Mazurkiewicza i odbiciu piłki przez Tomasza Wietechę, piłka o centymetry minęła stalowowolską bramkę, a Marcin Wachowicz z kilku metrów wypalił... obok słupka. Nasi w odpowiedzi mieli dobrą okazję w 45 minucie, ale po kontrze Abela Salamiego, zamiast podać do nadbiegających Janickiego lub Kamila Gęśli, podał do... obrońcy Arki. Tego ostatniego spotkała duża przykrość, bo gdy potem schodził z murawy, usłyszał od kibiców gwizdy...

TELEFON OD KRAUZE

W drugiej połowie sytuacja nieoczekiwanie się zmieniła. Goście osiedli na laurach, a Stal ruszyła odważniej do przodu. "Przemeblowani" gospodarze, wśród których role skrajnych pomocników musieli przejąć Nakoulme Prejuce i Kamil Gęśla, a zabrakło za kartki Janusza Iwanickiego i Longinusa Uwakwe oraz z powodu kontuzji Jakuba Ławeckiego i Marka Drozda, nie stworzyli sobie jednak "setek". Prejuce huknął, ale nad bramką, potem on i Aldin Hadzić nie znaleźli sposobu, by wcisnąć piłkę do siatki w zamieszaniu podbramkowym. Mieliśmy też kontrowersyjną sytuację, gdy ewidentny faul popełnił Tomasz Mazurkiewicz, ale że miał już na swoim koncie wcześniej "żółtko" - to sędzia mu... darował.

Sebastian Jarzębak z Bytomia raził zresztą niezrozumiałymi decyzjami, w większości na korzyść przyjezdnych. Jedni kibice na niego złorzeczyli, inni śmiali się, że "dostał telefon od Ryszarda Krauze". To sponsor Arki, o którym ostatnio stało się w Polsce głośno w związku z wydarzeniami politycznymi w naszym kraju i czekającym go przesłuchaniu w prokuraturze.

- Czy to ma wpływ na naszą postawę? Nie, chociaż ja też, jak wiele innych osób, interesuję się polityką - mówił Wojciech Stawowy, trener Arki. - Kilka razy spotkałem się z panem Krauze i cieszę się, że ten człowiek jest naszym sponsorem.
Szkoleniowiec cieszył się też z kompletu punktów w Stalowej Woli, bo wcześniej jego zespół zremisował ze Zniczem Pruszków i Śląskiem Wrocław. Może lepsze czasy przyjdą też w końcu dla Stali...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie