Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Bandycki" cios w splot

Arkadiusz Kielar
Po golu Krzysztofa Treli w 44 minucie wśród piłkarzy "Stalówki” zapanowała ogromna radość.
Po golu Krzysztofa Treli w 44 minucie wśród piłkarzy "Stalówki” zapanowała ogromna radość. S. Czwal
Piłkarze Stali Stalowa Wola wygrali z Motorem w Lublinie po golu Krzysztofa Treli.

Stalowowolska metamorfoza trwa. Piłkarze drugoligowej Stali i ich kibice pojechali do Lublina z wielkimi nadziejami, które jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pod wodzą trenera Władysława Łacha spełniają się.

"Albo karty kibica albo my" - taki napis wywiesili kibice Motoru, którzy zbojkotowali mecz i na trybunach pojawiła się ich zaledwie garstka. Lubelscy fani nie zgadzają się na zarządzone przez klubowe władze karty z ich danymi, które są niezbędne, by móc wejść na stadion. Dlatego pokaźna, trzystuosobowa grupa "szalikowców" ze Stalowej Woli, która zjechała czterema autobusami oraz własnymi samochodami, czuła się jak u siebie. I dopingowała "stalowców" przez cały mecz, co wyraźnie naszym posłużyło.

DOTRWAŁ DO PRZERWY
W 36 minucie nastąpił pierwszy przełomowy moment w spotkaniu w Lublinie. Z boiska wyleciał Paweł Tomczyk z Motoru, któremu sędzia pokazał czerwoną kartkę po konsultacji z bocznym. Wzbudziło to mnóstwo emocji na trybunach, miejscowi widzowie lżyli "rozjemcę" z Łodzi niemiłosiernie, ale nie mieli racji. Bo Tomczyk zachował się akurat po "bandycku", uderzając bez piłki obrońcę gości, Jaromira Wieprzęcia, z pięści w splot słoneczny. "Jaro" dotrwał jeszcze do przerwy, a potem musiał go zmienić Jakub Ławecki, pochodzący zresztą z… Lublina.

"Stalówka" swoją szansę, grając z przewagą jednego zawodnika, wykorzystała jeszcze do przerwy. Gola do szatni zdobył Krzysztof Trela, po dokładnym podaniu Tadeusza Krawca. Pomocnik gości znalazł się sam przed bramkarzem Motoru Przemysławem Mierzwą i superokazji nie zmarnował.

WYPALIŁ W SŁUPEK
Szkoda, że po zmianie stron przyjezdni nie grali już z takim animuszem, jak na początku meczu. Ale czyhając na kontry, mogli zupełnie pognębić rywali. Po nocach śnić się będą szanse zwłaszcza Abelowi Salamiemu, który najpierw źle podawał do Janusza Iwanickiego, gdy nasi szli z przewagą "trzech na jednego", a następnie w doskonałej sytuacji, mając przed sobą tylko golkipera miejscowych, wypalił w słupek! Szansę na drugiego swojego gola miał też Trela, ale po końcowym gwizdku nikt już o tym nie pamiętał. Zwycięzców się nie sądzi, tym bardziej, że lublinianie nie stworzyli jakichś szczególnie groźnych akcji pod bramką Tomasza Wietechy. Dwie wygrane w dwóch ostatnich spotkaniach napawają coraz większym optymizmem i jeżeli Stal będzie grać tak nadal, zima nie musi być już taka straszna… Z Lublina

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie