O tym, jak różne mogą być los piłkarzy i sympatia kibiców, najlepiej świadczą przykłady zespołów z naszego regionu. Fani Stali Stalowa Wola po ostatniej wygranej są gotowi nosić swoich ulubieńców na rękach, a sympatycy Siarki Tarnobrzeg zupełnie na odwrót…
Drugoligowa "Stalówka" wygrała na własnym boisku po świetnym spotkaniu z Polonią Warszawa 3:0 i może dzięki swojej postawie cieszyć się z utrzymania w drugiej lidze i pewnej gry w przyszłym sezonie w nowej pierwszej lidze.
LUZ MU SŁUŻY
Po spotkaniu z Polonią zawodnicy Stali byli ostrożni w ocenie ligowej sytuacji, nie przesądzali jeszcze, że pierwszą ligę mają pewną. Obrońca Stali Jaromir Wieprzęć mówił, że trzeba jeszcze zdobyć jakieś "oczka", wtórowali mu inni. Tylko Kamil Gęśla był innego zdania. Pytany, czy w następnym meczu z Odrą w Opolu jego drużyna zagra już "na luzie", nie dość że nie zaprzeczył, to jeszcze uznał, że właściwie już z Polonią "stalowcy" mogli grać bez nerwów. A młodemu napastnikowi najwyraźniej "luz" służy, bo zagrał swoje najlepsze spotkanie wiosną, zdobył jednego z goli.
Dzień po meczu już na spokojnie sytuację oceniał za to bramkarz i kapitan Stali Tomasz Wietecha. - Nie ma co jeszcze świętować, bo do rozegrania pozostały nam trzy mecze - mówił popularny "Balon". - Ale widać teraz, jak ważne były nasze wcześniejsze wygrane na własnym stadionie z Turem Turek i Wisłą Płock. Chcemy jeszcze pokazać się z jak najlepszej strony w ostatnich meczach, zwłaszcza w ważnym dla nas i kibiców pojedynku z Motorem Lublin.
Teraz najważniejsze, by działacze Stali już podjęli rozmowy z piłkarzami i trenerem Władysławem Łachem, dotyczące kolejnego sezonu. Szkoleniowiec na razie nie zadeklarował, że zostanie, chcąc najpierw dokonać oceny swojej pracy wspólnie z zarządem. Tempa muszą nabrać też rozmowy, dotyczące powołania sportowej spółki akcyjnej.
DRAMAT SIARKI
Piłkarze tarnobrzeskiej Siarki znów zawiedli i nie chodzi tu tylko o piątą na wiosnę porażkę poniesioną na własnym boisku, ale o styl, a raczej brak stylu, w jakim została poniesiona. Igloopol Dębica okazał się słabiutką drużyną, a mimo to wygrał w Tarnobrzegu 1:0. W Siarce byli piłkarze, którzy prawie nie biegali, a jedynie Mirosław Maj i Janusz Hynowski zagrali na dobrym poziomie. Kiepsko zagrali Marcin Pietrucha i Przemysław Stąporski, ale przynajmniej biegali, wkładali w grę serce.
- Nie wyszedł nam ten mecz, przyjmę każdą krytykę pod moim adresem - z pokorą mówił po meczu napastnik Siarki Przemysław Stąporski.
Tym razem na krytykę zasłużył trener Stanisław Gielarek, który pogubił się nie tylko przy ustawieniu zespołu. Później jakby przestał panować nad sytuacją, kibice na trybunach zemścili, ale trudno było im się dziwić. Trener Gielarek był po meczu lojalny wobec zawodników, bronił ich, ale szkoda, że nie odważył się wreszcie skrytykować tych, którzy najbardziej na to zasłużyli. To wcale nie najsłabsi w Siarce opuścili boisko w drugiej połowie, ci najsłabsi dotrwali do 90 minuty. Ci sami zawodnicy jesienią grali jak z nut...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?